reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża po 40

Ollena - dołączam do grona zaintrygowanych. Ja dziś na przykład rysowałam zwierzątka, budowałam wieże z klocków, jeździłam ciężarówką ( z odgłosem paszczą) chowałam się za fotelem, tańczyłam i skakałam jak żaba, puszczałam bańki, zbiegałam z górki, czytałam 17 razy o pajączku, zakopywałam zabawki w piasku i wykopywałam, ryczałam jak lew i muczałam jak krowa. I na dodatek całkiem mi z tym fajnie. W międzyczasie Adam uskuteczniał swoje zabawy z Maksem ( repertuar tylko częściowo pokrywa się z moim).
Katrina - gratuluję! Dzielny Kubuś.
Misia - jesteśmy wielbicielami miasteczka mamoko!!!! Maks najbardziej kocha świnkę ( Zofia Ryjek) i Ernesta Nakrapianego, odkąd dostał tę książkę "czyta" ją codziennie po kilka razy. Mamy też "mam oko na litery" niby dla starszych dzieci, ale sprawdza się u nas, format ma poręczniejszy do czytania w łóżku.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Misiu - to już nawet wie mój i męża kręgosłup... choć z drugiej strony wiadomo było, że nieuchronnie kiedyś to nastąpi. U nas w domu nie będzie z tym tak źle, bo na dole mamy salon (trzeba będzie wstawić z powrotem drzwi lub zamontować bramkę), długi przedpokój z hall-em, kuchnię, toaletę i pokój Alinki z zabawkami (właściwie to dzieci pokój z zabawkami). Jak pozamykam drzwi od pokoi i wc, to z kuchni widzę co dziecię wyczynia i może sobie śmiało smigać. Na schody nie wejdzie, bo bramka mu nie pozwoli, a w kuchni i z kuchni będę widziała co porabia.
 
Przyznajcie sie jak to robicie ,że dzieci chcą czytać te bajeczki u nas jest tak Amelia kaze sobie podac książeczke biegnie na pufe otwieramy pierwsza stronę przeczytam jej 3 linijki mała biegnie do półki i każe książke odłożyć ewentualnie porzuci ją po drodze i zajmie sie czymś innym tak samo z TV ogląda 3 minuty jedynie jak jej puścić kanał z muzyką to ańczy i to jej chwilę zajmuje.Nie wiem jak można sie z dzieckiem nie bawić owszem nie robie tego non stop bo musi też potrafić się zająć sob ą tym bardziej ,że raczej czeka ja los"jedynaka" ale bawiąc się z dzieckiem i ja je lepiej poznaje i ono czegoś się uczy.Katrina gratki dla Kubusia:tak::-D
 
Angelka, na przykladzie, bardzo dobrym z reszta. Powiedzmy ze Karol dostaje klapa w dupe za wybieganie na jezdnie i dostaje go za kazdym razem kiedy to robi. Tak, w tym momencie jesli przestanie to robic to nie dlatego ze zrozumial ze na jezdni jest niebezpiecznie, tylko dlatego ze boi sie nastepnego klapa. Ok, ja sie z tym zgadzam. Mysle jednak, ze na tym etapie on nie rozumie dlaczego mu zabraniam wbiegania na jezdnie, a sama biorac go ze reke przechodze przez te sama jezdnie, w tym samym miejscu. Tak, mysle. I mysle tez, ze KAZDA motywacja dla ktorej on nie bedzie na te jezdnie wbiegal, jest lepsza od szansy bycia potraconym przez jakies auto. Oczywiscie nie bylo by mowy o klapie bez komentarza, raczej klap i uzasadnienie, ale mysle ze jesli nie ma innej mozliwosci dotarcia do rozumku, a dziecko prowadzi jakies ryzykowne gierki, to lepiej zeby zaprzestalo ze strachu niz zrobilo sobie powazna krzywde.
 
Ooo, co za zainteresowanie moja osoba ;-)
Patryk przyzwyczail mnie od poczatku, ze sam sie soba zajmowal, jezdzil autkami, jezdzikami, calymi dniami sie bawil, nigdy nie byl absorbujacy.
Mia teraz tez sama sie bawi chwilami, a najczesciej przewala sie z miejsca na miejsce, wyciaga, przeklada, siedzi na podworku i grzebie w kamyczkach.
Co ja robie? W IE gotuje, sprzata, biegam na zakupy z rana i tak mi leci dzien a oni sie bawia albo Patryk jest w przedszkolu. Po przedszkolu sie bawi, pozniej gdzies wyjdziemy i mija dzien.
Tutaj siedze miedzy nimi w pokoju albo cos robie lub poprostu siedzimy na podworku albo lazimy pol dnia..

Mia dzis nie spala od 22 do 2 w nocy. Ani na chwile, przewalala sie, plakala, krecila i rozne takie... nie chce jesc, placze i podejrzewam gardlo wiec pozniej lekarz:(
 
Angelka, na przykladzie, bardzo dobrym z reszta. Powiedzmy ze Karol dostaje klapa w dupe za wybieganie na jezdnie i dostaje go za kazdym razem kiedy to robi. Tak, w tym momencie jesli przestanie to robic to nie dlatego ze zrozumial ze na jezdni jest niebezpiecznie, tylko dlatego ze boi sie nastepnego klapa. Ok, ja sie z tym zgadzam. Mysle jednak, ze na tym etapie on nie rozumie dlaczego mu zabraniam wbiegania na jezdnie, a sama biorac go ze reke przechodze przez te sama jezdnie, w tym samym miejscu. Tak, mysle. I mysle tez, ze KAZDA motywacja dla ktorej on nie bedzie na te jezdnie wbiegal, jest lepsza od szansy bycia potraconym przez jakies auto. Oczywiscie nie bylo by mowy o klapie bez komentarza, raczej klap i uzasadnienie, ale mysle ze jesli nie ma innej mozliwosci dotarcia do rozumku, a dziecko prowadzi jakies ryzykowne gierki, to lepiej zeby zaprzestalo ze strachu niz zrobilo sobie powazna krzywde.

Kłaczku
ja naprawdę nie mam na celu umoralnianie kogokolwiek, karolowy klaps jakoby stał się pretekstem do rozmowy o klapsach. Jesteś mądrą babką i nie przypuszczam nawet, że Karol "klapsowany" jest kilka razy dziennie :)
Wiesz, też wracając do Twojego posta, fakt, on nie zrozumie jeszcze teraz dlaczego ma nie wybiegać na ulicę. To nie ten etap. Ale tez nie zrozumie dlaczego tego klapa dostał. W koncu kieruje się swoją dziecięcą ciekawością i to niestety (a może i stety) my rodzice, musimy zagryźć wargę i pilnować tych gagatków, co by na ulicę nie wybiegli.

Ollena jak Stasiek za dlugo bawi się autkami, to ja go wołam zeby pobawił sie ze mna :) Taka schiza :) Czasami jak spi, to ja tesknię za nim :)
W ogóle jak on za długo sam się sobą zajmuje, to ja mam wyrzuty sumienia :)
 
Ostatnia edycja:
Angelka, ja tez nie traktuje dyskusji w kategoriach umoralniania, sama nie czuje sie komfortowo walac w dupe wlasne dziecie, mam watpliwosci itd. Po przedumaniu zaistnialej sytuacji, doszlam do wniosku, ze mozna bylo uniknac klapa, ze sama sie wkrecilam w "probe sil" z mlodym i tak naprawde to ja przegralam. Natomiast w kwestii "rozumie-nie rozumie", zgadzam sie, ze moze nie rozumiec dlaczego dostal w dupe kiedy wbiegl na jezdnie, ale tu dziala - przepraszam za porownanie - mechanizm tresury. Zle postepowanie = kara i w koncu zawodnik zalapie, ze za ten konkretny czyn jest karcony. Wiem, ze wychowanie a tresura/szkolenie zwierzaka to dwie rozne sprawy, ale w tym konkretnym przypadku zapobieganie takim zachowaniom wydaje sie priorytetem. Jakiekolwiek zapobieganie, poki dziecie nie zrozumie powodu dla ktorego na jezdnie sie nie wbiega.
Kiedys szkolilam sobie pieski... Mialam podrecznik... Autor napisal swietna uwage, ze postepowanie z psem, podobne jest do postepowania z malym dzieckiem - zasady, granice, nagrody i kary, wszystko maksymalnie przyswajalne dla prostego sposobu rozumowania. Napisal tez cos, co mi sie wybitnie spodobalo - za lepiej zaczac od psa, zobaczyc co z tego wyjdzie, a potem brac sie za dziecko. :-D Pies tez mnie nie sluchal.
 
Kłaczku tu chodzi raczej o zachowanie większego dobra czyli życia dziecka pewnie ,że klaps szarpnęcie itp bo pokazał język ,bo nie chce iść spać ,bo wylał butlę itp itd są przegraną i rodzica sa złem dla dziecka.Klaps uczący jak w wypadku Karola czy Amelki jest rozwiazaniem czasowym i mam nadzieję ,że szybko zostanie zastąpiony lepszymi metodami np rozmową,tłumaczeniem
 
reklama
A to juz inna bajka. Ktos tu pisal ze dostal w dziob za nazwanie ojca glupim, w sytuacji zupelnego rozbawienia i to jako kilkuletnie dziecko - dla mnie to nieporozumienie, to wlasnie byl moment, kiedy mozna bylo na spokojnie dziecku powiedziec, ze tak sie do rodzicow nie zwracamy nawet w zabawie, ze to nieladnie it. dydaktyczny smrodek. Strzal musial byc niezlym szokiem. Rozlana flaszka itp.... Oj, to musialabym Karola prac na okraglo. :-) Jedna z ulubionych zabaw to wyciskanie kiedys ze smoczka butelki, teraz z dziobka niekapka - wciska sie to w stol i patrzy jak picie sie rozlewa po blacie, rozmazuje sie to picie... Bajeczna zabawa. Dre jape i zabieram narzedzie zbrodni. Kolejna fajna zabawa, to rzucanie butami po przedpokoju - mozna wyjmowac je z regalu pojedynczo, mozna wywalic caly regalik i wtedy urzadzic sobie jazde. Ta pierwsza opcja lepsza bo czasem nie zauwaza od razu, ta druga bo jest huk i lepsza jazda, ale starzy obczajaja i jest problem. Zabawa galkami od piekarnika... Zabawa telefonem... Zabawa laptopem... Zabawa kurkami nad umywalka i topienie wszystkiego w misce z woda, ktora stoi w wannie i koty z niej pija. Topienie srajtasmy w toalecie - to jest dopiero zabawa! Matka wrzeszczy, qrwami rzuca, wyciaga, wyciska z wody, woda sie leje... SUPER! Jesli podstepnie zabiora i schowaja srajtasme mozna do kibelka wrzucac swoje zabawki kapielowe - jest tego sporo i na dluzej starcza. :-D
I to sa recydywy - mowie, prosze, tlumacze, dre kopare, ale te zabawy sa chyba ciekawsze i zakazy po prostu nie dzialaja bo magnes jakim jest to konkretne zajecie jest zbyt silny.
 
Do góry