"Piotrek, ale mi się to teraz rozjeżdza o 10 stanowisk pracy"
"Ojtamojtam"
Identycznie, tylko problematyke poruszamy na poziomie wlasciwym.

Wczoraj robie w kuchni picie mlodemu, ktory wisi na bramce w drzwiach do kuchni.
- idziemy na gore spac?
- nee
- ale juz dziesiata, to moze jednak?
- nee
- ale czemu nie?
- bauiii. (bawi)
Majuska, kwiaty po prostu niancze - zagladam do nich co dzien, zasilam, podlewam... Chyba im dobrze. Ostatnio zalapalam... Oj, to historia!
Bylismy w Manchesterze w konsulacie, zlozyc wniosek o paszport dla Karola. Sama wizyta to osobna historia - kolorowo bylo - natomiast wjezdzajac do Man, zauwazylam po lewej stronie B&Q (cos jak polskie OBI), a mialam cynka ze ostatnio w B&Q byly hibiscusy. W naszym nie bylo, ale postanowilam sprzedzic czy tam przypadkiem... W te strone Rajmund nie chcial zjechac - powiedzial, ze musimy obczaic co gdzie i jak (wizyta jest na okreslona godzine), znalezc parking itd., czasu nie ma. Ok, ale wyjezdzajac zrobilam kota ze Shreka i chlop moj "mietki jak wosk" zjechal pod market. Bo ja tylko "sprawdzic cos chcialam" i czemus wpadlam jak chart na lowach prosto w rosliny doniczkowe.

Byly. Powiedniete w wiekszosci, wiszace, umierajace z braku wody. Az mnie sieklo. Po 6 funtow. Wsadzilam w koszyk 3 - jednego z zamiarem zakupienia, takiego w miare zywego i 2 umarlaki - poszukalam pierwszego z brzegu "personela" i wyjechalam tylez emocjonalna co niepoprawna jezykowo tyrada, ze nawet dzieci wiedza, ze rosliny potrzebuja wody, a tam jest zupelnie sucho, ze te rosliny umieraja pod ich opieka, ze mnie jest z tego powodu bardzo przykro, a dla nich to wstyd. Babka po pozbieraniu szczeki, zawolala jakiegos faceta, ten wzial te 2 doniczki ode mnie i od reki przecenil na 50 pensow kazda. Chcial tez tego trzeciego, ale ja (glupia) powiedzialam ze on jest ok. No, to wzielam wszystkie 3... Przyjechaly w bagazniku, wstawione do wywinietej reklamowki, podlane z grubsza wytrzepana z gazu mineralka. Jeden umarlak w drodze sie podniosl, drugi niestety zaliczyl zgon i po kilku dniach zaczal czerniec. Co nie zmienia faktu, ze mam 2 hibiscusy. Potraktowane retardantami oczywiscie, ale mysle ze wyjda z tego. Poza tym dostalam od znajomej cala pake zaszczepek - hibiscusy, hoje aeschynantus, cytryny, fikusy, kloniki... siedza grzecznie pod kuflami i licze na to, ze sie ukorzenia.