D
delete
Gość
U nas dzień zapowiadał się niezłe. Rano zrobiłam gołąbki i wybraliśmy się nad morze. Gdy juz dojechaliśmy i szukaliśmy miejsca na parkowanie Julka zwymiotowała. Puściła takiego pawia,ze zapierniczyła siebie, meni,fotelik. J od razu zawrócił do domu.
Zwalił na moje gołąbki. Kuźwa... nic tam nie było :sól, pieprz, cebulka, młoda kapustka. Kapusty Julce dałam dosłownie kawalątek. No sos był z Winiar. Ale żeby to zaszkodziło ? Nie mam pojęcia. Jadła takie gołąbki nie raz i nic się nie działo. Moze się przejadła bo wciągnęła sporo a potem piła w aucie. Moze za szybko ruszyliśmy w drogę ? Nie wiem.
Potem się kłóciliśmy o fotelik tzn o to jak go wyprać.
Gdy juz skończyliśmy to wybraliśmy się na spacer. M na orzechu ułamał pól jedynki...
Juz dzisiaj nie wychodzimy
Zwalił na moje gołąbki. Kuźwa... nic tam nie było :sól, pieprz, cebulka, młoda kapustka. Kapusty Julce dałam dosłownie kawalątek. No sos był z Winiar. Ale żeby to zaszkodziło ? Nie mam pojęcia. Jadła takie gołąbki nie raz i nic się nie działo. Moze się przejadła bo wciągnęła sporo a potem piła w aucie. Moze za szybko ruszyliśmy w drogę ? Nie wiem.
Potem się kłóciliśmy o fotelik tzn o to jak go wyprać.
Gdy juz skończyliśmy to wybraliśmy się na spacer. M na orzechu ułamał pól jedynki...
Juz dzisiaj nie wychodzimy