reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Ciąża na studiach

Edith86 nie załamuj się. Pierwsze tygodnie są najcięższe zawsze. Ja je bardzo ciężko wspominam...teraz walczymy z tym uczuleniem ale jak wspomnę kolki to nie wiem co było gorsze. Choć w zasadzie przy kolce przynajmniej wiadomo, że to kolka i że minie. Wiem, że łatwo mi mówić i sama wściekałam się jak wszyscy kazali czekać, ale tak to już jest z kolkami.
Kup Sab Simplex. Kolki przechodzą jak ręką odjął:-) Nam bardzo pomógł. W zasadzie to chyba najlepszy lek na kolki. Nie znam osoby u której by nie pomógł, więc u Was też na pewno zadziała:-)
Oprócz tego masaże brzuszka, możesz delikatnie ogrzewać brzuszek dziecka suszarką do włosów, samo ciepło dużo pomaga, a już szum działa rewelacyjnie. Naszego nawet okap uspokajał:-)

Kkropeczka no to czekam na WAS:-):-):-)
Życzę lekkiego porodu i koniecznie daj znać jak było:tak:
Maluszek na pewno będzie piękny i zdrowy więc będzie ok:-)
Nie martw się, dbaj o siebie i duuużo odpoczywaj:-)
Czekają Cię dwa najważniejsze zadania w życiu kobiety: poród i wychowywanie dzidziusia:-D:-D:-D:-D


Ja teraz wychowuję i wychowuję że aż czasami dość mam. Te krosty mnie dobijają...

Z mężem się pokłóciłam, focha mam i się do niego nie odzywam. Znając mój charakter do wieczora mi i tak przejdzie i zanim wróci z pracy już złość mi minie, ale zobaczymy...
On cały czas uważa że panikuję nie potrzebnie i jakoś bardziej na luzie podchodzi do wszystkiego...ale ja nie potrafię...eh....faceci...
 
Ostatnia edycja:
reklama
Dziewczyny Kkropeczka urodziła 8 lutego:-)

Widziałam zdjęcie jej córeczki na naszej klasie:-)
Ma na imię Milenka i jest prześliczna:-D

Więcej nic nie wiem, mam nadzieję że nie długo Kkropeczka wejdzie na forum i nam wszystko opisze. Teraz się pewnie nie może córeczką nacieszyć;-):-):-):-)
 
Hej dziewczyny! Byłam tu już wczoraj i zaczęłam pisać, ale niunia się obudziła i potem już zapomniałam wejść ;)
Widzę, że Viktoria ładnie was powiadomiła :)
No więc nie musiałam stawiać się w szpitalu i tam czekać, bo zaczęło się w nocy z niedzieli na poniedziałek samo! Skurcze zaczęły się o 2.15 :)

Milenka urodziła się w poniedziałek o 15.55, miała 52 cm i ważyła 3150 g, dostała 10 pkt apgar, jak ją pierwszy raz zobaczyłam, to nie była ani czerwona, ani pomarszczona, tylko miała śliczną różowiutką buźkę i ogrooomne niebieskie oczy, którymi się we mnie wpatrywała, jakby wiedziała, że ja to jej mamusia :)

Teraz powoli uczymy się siebie... Jest dobrze, bo już w domu. W szpitalu nie mogłam wytrzymać, nie spałam prawie w ogóle bo ciągle jakieś dziecko płakało albo dziewczyny z sali chodziły i gadały, łóżko miałam za wysokie i jeździło po całej sali, więc zanim się na nie wyspinałam, to wszystko mnie bolało... Dlatego uwzięłam się i pokazałam wszystkim, że jestem na siłach i wypisali nas w 4-tej dobie już.

Poród zaczął się SN, zakończył CC :(

Kurcze... opisałam już swój poród... ale jest on w wątku zamkniętym i nie będziecie mogły go przeczytać... może tutaj skopiuję, może nie cały, bo jest długo opisywany, chociaż... co tam ;)

OTO OPIS MOJEGO PORODU, która chce, niech przeczyta - nie było ciekawie :(
(już usunęłam, bo przeczytałyście :))

Ale mnie boli, że przeżyłam praktycznie cały poród SN oprócz najpiękniejszego monentu - poczucia jej na brzuchu. Zamiast tego czuję ból, szwy ciągną i jestem tak osłabiona, że małą muszą pomagać się dużo zajmować mama z Wojtkiem, bo ja tak wiele rzeczy nie daję jeszcze rady zrobić :(

Ehh trochę się wyżaliłam, poszło nie tak jak chciałam.
Poród jednak mimo wszystko to ciężka sprawa, ale z drugiej strony - najpiękniejsza i cudowna chwila...
 
Ostatnia edycja:
Kkropeczko strasznie Ci współczuję. Pamiętam jak strasznie czułam się po cesarce, mimo, że moja cesarka trwała tylko pół godziny.
Tak samo byłam rozczarowana, że nie dałam rady urodzić naturalnie.

A po cesarce strasznie ciężko się poruszać, wiem, że boli. I to zmęczenie... Najpierw tyle godzin człowiek rodzi naturalnie,a kiedy przychodzi szansa, że nie długo ból minie zabierają na cesarkę i fundują kilkanaście dni bólu...

Pamiętam doskonale jak zazdrościłam kobieton po naturalnych porodach, że mogły chodzić. A ja nie mogłam się ani sama podnieść, tylko przy pomocy drabinki. Jak siedziałam to myślałam, że brzuch mi pęknie, chodzić musiałam bardzo wolniutko i ostrożnie...masakra.
Dzieckiem z jednej strony kazali się zajmować, ale z drugiej zabraniali nosić na rękach. Cyrk...

Ale najgorszy był pierwszy tydzień. Pamiętam że wyjście do domu dodało mi energii i ból też z dnia na dzień był mniejszy:-)

Ta macica to pewnie strasznie boli...i jeszcze krwotok osłabił...

Jak mnie zszywali to też miałam jakiś mały krwotok...znaczy jak już wyjęli Pawełka to coś im nie poszło chyba, bo mieli zszywać ale musieli coś tam jeszcze robić...tylko słyszałam jak rozmawiali nade mną, ale o co chodziło nie wiem, bo nie znam tak dobrze ich medycznego języka. Z tym , że mój z porównaniem do Twojego to pikuś, nie miałam transfuzji.

A powiedz jak teraz się czujesz? No i jak z tą macicą? masz już wszystko pozszywane, czy trzeba to jakoś leczyć?
Twój mąż na rację- jesteś bardzo dzielną kobietką:tak::tak:
Twój mąż też z tego co piszesz spisał się na medal. To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że porody rodzinne są rewelacyjne bo nikt tak nie pomoże jak najbliższa osoba.
Ja tak samo bez mojego mężusia bym nie dała rady.

Na pewno będzie dobrze i malutka istotka wynagrodzi Ci całą męczarnie:-)
Już teraz z górki:-)

Nigdy nie zapomnę pierwszego uśmiechu Pawełka, takiego świadomego uśmiechu, nie przypadkowego- ryczałam ze wzruszenia jak bóbr:-D
Ciebie też to nie długo czeka:-)
 
Ostatnia edycja:
Kkropeczko... !!
Dzielna jesteś bardzo!!
Rany... Nie wiem co napisać, płaczę jak głupia...
Tak bardzo to co napisałaś przypomniało mój poród...
Tak jak Viktoria rozumiem jak to jest rodzić naturalnie, a konczyć szybko operacją...
Z tym tylko, że ja po cesarce czułam się świetnie, nie bolało mnie nic a nic...
Teraz za to zaczyna :confused2:
U Ciebie wszystko szybko się pogoi i boleć przestanie...
Czekam aż odpiszesz Viktorii na pytania... Nie będę ich powtarzać :tak:

Cieszę się bardzo, że już jesteście razem, że tulisz Córcię, że jesteście szczęśliwe!!
Jest prześliczna!! Gratuluję Tobie i Wojtkowi!! Niech się Wam zdrowo chowa :*
 
Ostatnia edycja:
Kkropeczko... !!
Dzielna jesteś bardzo!!
Rany... Nie wiem co napisać, płaczę jak głupia...
Tak bardzo to co napisałaś przypomniało mój poród...
Tak jak Viktoria rozumiem jak to jest rodzić naturalnie, a konczyć szybko operacją...
Z tym tylko, że ja po cesarce czułam się świetnie, nie bolało mnie nic a nic...
Teraz za to zaczyna :confused2:
U Ciebie wszystko szybko się pogoi i boleć przestanie...
Czekam aż odpiszesz Viktorii na pytania... Nie będę ich powtarzać :tak:

Cieszę się bardzo, że już jesteście razem, że tulisz Córcię, że jesteście szczęśliwe!!
Jest prześliczna!! Gratuluję Tobie i Wojtkowi!! Niech się Wam zdrowo chowa :*

e_milciu a co Cię boli? Coś źle się goi?
 
ja też przez 16 godzin rodziłam sama a potem cesarka tylko że mojego męża pognali już na izbie i nie dali nam rodzić razem:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y: jak się tylko położyłam na przedporodowej to się od razu popłakałam czułam się taka samotna i opuszczona:angry::angry::angry::angry: i tak przeleżałam całą noc bo do szpitala przyjechaliśmy o 2 w nocy rano chciałam zjeść śniadanie ale nie chcieli mi dać przynieśli dopiero jak było zimne:szok::szok: koło południa juz nie mogłam wytrzymać z bólu ale nikt się mną nie interesował w końcu o 17 zabrali mnie na porodówkę ja już nie mogłam ani chodzić ani nawet leżeć i tam mnie położyli i też zostawili samą sobie ja już nic nie wiedziałam czułam tylko jak mnie boli potem zrobił się ruch bo zaczęłam wymiotować i zaczęli na mnie krzyczeć że jak mogłam pojawił się lekarz potem drugi i okazało się że jednak nie urodzę bo jestem za wąska a cesarki zrobić nie można bo dziecko jest za nisko i zaczęli mi dziecko wpychać spowrotem do brzucha w końcu o 19 znalazłam się na stole operacyjnym oczywiście musiałam do niego dotrzec na piechotę potem podali mi narkozę i zasnęłam obudziłam się już na oddziale

a pomyśleć że mój poród mógł wyglądać tak przyjazd na izbę cesarka (bo już wtedy wiadomo było że nie urodzę sama a od razu kwalifikowałam się do cc) i po porodzie...
 
Kochane... strasznie Wam dziękuję za te ciepłe słowa! Jest mi naprawdę lżej. I wiem, że nie jestem w tym bólu sama, bo jakoś tak dziwnie się złożyło, że wszystkie poród przeszłyśmy podobnie, tzn. miało być naturalnie i tak się zaczynało, a kończyło się cesarką i nie tak jak chciałyśmy... Moim zdaniem nie ma chyba gorszego rodzaju porodu niż przeżycie tych 2 w 1... Dodaje mi otuchy to, że Wy też to przeszłyście, chociaż każda tak naprawdę inaczej... Ale dałyście dzielnie radę i teraz cieszycie się swoimi kochanymi Szkrabami :)

Nic nie trzeba leczyć, macica jest pozaszywana i wszystko ma się powoli goić. Boli, ale ja nie wiem, czy ma tak boleć, czy wszystkie kobiety po cesarce tak boli, czy mnie boli bardziej czy może mniej? Czasem ciężko jeszcze chodzić, ale znam kobiety, które i tak dużo dłużej dochodziły do siebie. Wszystko chyba zależy od motywacji. Ja w szpitalu miałam ogromną, straszne miałam parcie na to, żeby jak najszybciej stamtąd wyjść. Chyba nabawiłam się szpitalofobii przez to wszystko.

Teraz jest już naprawdę dobrze :) W domu dużo mi pomagają :) Mam tylko coś takiego, że jak mała dużo płacze, a jest najedzona i wykupkana i w ogóle myślę, że powinno jej być dobrze, a ona dalej płacze, to ja się strasznie denerwuję i chce mi się płakać razem z nią... Mama mówi, że to normalne, że ona z nami też nie raz zamykała się w pokoju i płakała... Mam nadzieję, że to przejdzie, jeszcze wszystkim się za dużo przejmuję, martwię się, że Małą coś może boleć, a ja nie będę wiedziała co to i jak jej pomóc... Trudne to wszystko jest, kurcze - tyle samo zmartwień co radości... Mam jeszcze tyle obaw, że nie będę dobrą matką. Pewnie to znacie ;) Pewnie nie jestem sama z takimi uczuciami ;)

Aaa i też ponawiam pytanie Viktorii do Ciebie e_milciu - czemu napisałaś, że teraz zaczyna boleć? Co jest nie tak?

Kasie widzę, że Twój poród to był koszmar... Ja przynajmniej miałam tą najbliższą osobę przy sobie, a Ty przez to wszystko musiałaś przechodzić sama, strasznie współczuję :( Potraktowali Cię tam okropnie, w życiu już bym do tego szpitala nie zawitała.

Pozdrawiam Was serdecznie :*
Idę może chwilkę się zdrzemnąć, bo coś jeszcze często mnie łapie razem z Niunią - jak ona zasypia to i mi się automatycznie chce ;)
 
kropeczka ja bym tam w ogóle nie pojechała jeśli miała bym wybór ale nie mam blisko innego szpitala ciężko było ale nie miałam innego wyjścia a te odczucia to normalne ja jak nie dawałam rady np wstawać w nocy (bo z tym miałam największe problemy) to brałam leki przeciwbólowe paracetamol albo apap można je brać przy karmieniu. Mnie bolało w nocy do tego stopnia że nie mogłam się ruszyć i nie dała bym rady nawet karmić bez leków
 
Ostatnia edycja:
reklama
Mnie jeszcze dobijało po cesarce to że nic przeciwbólowego nie działało...

Mi podawali ketonal przez kroplówkę, ale to była za mała dawka jak dla mnie. Mnie żeby głowa przestała boleć to musiałam zawsze brać ketonal setkę, a oni mi na zszyty brzuch dawali pięćdziesiątkę.
Dopiero jak pogadałam z ordynatorem to ochrzanił położne że pozwalają mi leżeć i cierpieć mimo, że proszę o leki przeciwbólowe i zwiększył mi dawkę.

No ale skoro na mnie nawet trzy pompy oksytocyny nie podziałały to widocznie mam bardzo oporny organizm...
 

Podobne tematy

Do góry