Ja juz po wizycie i dopiero teraz przywedrowałam do domu,bo byłam u rodziców.Ogólnie wszystko w porządku,dzieci rosną i jednak dwie dziewuszki,nic tam nie wyrosło.Nie dowiedziałam się ile ważą,bo gdy tak leżałam i robił mi lekarz usg, nagle zrobiło mi się słabo i myślałam,że zemdleję.Tak sobie leżałam i poczułam,że jest mi bardzo niewygadnie i coś słabo mi się.Myślałam tylko kiedy w końcu przestanie mi robić usg,a dopiero co zaczął,bo nie wytrzymam i padnę,choć leżałam.lekarz był wpatrzony w ekran i nagle spojrzał na mnie i mówi słabo pani,a ja że tak .Kazał mi się szybko położyć na lewy bok,stwierdził,że musiała albo krew gdzieś nie dopłynąć albo jakiś ucisk na przeponę.zaraz poczułam się lepiej,pomógł mi wstać i było lepiej.Pytałam o wagę dzieci,ale powiedział,że nie chciał mnie już więcej męczyć,jeszcze bym faktycznie zemdlała.Nigdy tak nie miałam,ani w pierwszej ciąży,ani teraz.Sama się wystraszyłam i stwierdziłam,że na następną wizyte pójdę z mężem.
W środę mam robić obciążenie glukozą.Jak ja tego nie lubię.Trzeba wypić tą straszną glukozę!!!!!
Ja brzuszek tez mam spory.To dopiero 27 tydz., a gdzie jeszcze do końca.Będę nie złą słonicą,hihihi....