reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża bliźniacza

reklama
Ja z pierwszym dzieckiem jeździłam na sygnale :) Trudno. Spacer musiała mieć, a z wózkiem było wygodniej niż z chustą.

A Ty dwójkę w jedną chustę wsadzasz??


Nie umiem dwóch w jedną, ale ponoć się da. Ja wsadzam jednąw chustę i mogę żyć :) Jak wsadzę w chustę to śpią jak aniołki, czasami i po 4 h! A poza chustą masakra... A jeśli jedna słodko śpi to mam wolne ręce by zająć się drugą/ugotować/wypić kawę.... Na spacerach też mnie ratuje chusta, bo jak obie wyją to cieżko je na raz uspokoić, wiec jedną wsadzam w chustę i mam pewność, że nie bedzie się drzeć.

Na prawdę bardzo bardzo wam polecam.

A co do spacerów... jak wyjdę raz na 3 dni to jest dobrze :D Ale może wam pójdzie z tym lepiej :)
 
A jak sobie radzicie mamusie już urodzonych bliźniąt, ze skokami rozwojowymi? A może u moich kobietek to coś innego? Nie pamiętam żeby moi synowie byli tacy męczący jak są dziewczyny. Nie grymasili mi tak, nie trzeba było ich na rękach nosić, niuniać pół dnia, jak byli aktywni, to nie płakali z nie wiadomo jakiego powodu. Nie wiem co to kolki czy ząbkowanie. Z dziewczynami mam kosmos, jedzą po 20-30ml, a potem ryk. Marta odmawia butelki, a na samym cycu jak jest to nic w domu nie zrobię, nawet Emilką nie jestem w stanie się wtedy zająć, bo ryk i wrzask, płacz i zgrzytanie moimi zębami. A najgorzej jak się zgrają obie.. no padam na ryjek ledwie wstanę, dzisiaj w nocy zasnęłam na toalecie, taka sytuacja. Ja już nawet nie wiem kiedy one są głodne, a kiedy po prostu chcą się poniuniać... spacer tez zazwyczaj kończy się zanim się zacznie, jadę wtedy na sygnale, do domu z jęzorem po kolana. Dramat. A potem dwa dni spokoju i już myślę że to koniec, ufff, kilka minut spokoju, może uda się kawki napić :) a za dwa dni jazda od nowa. Ale i tak kocham te moje śliczne trolle, a uśmiechy Marty sprawiają, że zapominam o całej frustracji. I niech ktoś powie, że macierzyństwo jest takie słodkie i kolorowe, strzelić takiego od razu w zęby, bo kłamie :)


Moje mają prawie 3 miesiące i ostatnio właśnie też miałam kilka takich koszmarnych dni.
Ja przeszłam na mm po 1 miesiacu i jest mi przez to łątwiej regulować ich dzień, bo jedzą co 3 h i nie wiszą na cycu i dzięki temu mniej więcej wiem czy są głodne czy po prostu kapryśne. Oczywiście nie doradzam przechodzenia na mm, szacun za karmienie piersią, mnie trochęprzykro, że nie dałam rady.

Spacery to dla mnie koszmar. Często odpuszczam, albo czekam do wieczora aż mój partner wróci i wtedy wychodzimy razem. Albo wsadzam jedną w chustę, jak pisałam wyżej. Jak wożę obie w gondolkach to mam pewność, że w pewnym momencie będzie koncert na dwa głosy.

Ciężko jest, ale fakt... te bęzzębne uśmiechy wszystko wynagradzają.
 
wyszlysmy w czwartek bo ublagalam ordynatora ze mi dzieci placza w domu :D
jest super, generalnie nie mam kiedy usiasc ale ogarniam ;) wiec jest ok. ;-) ;)
budze dziewczyny co 3 godziny, pielucha, jedzenie i spac ;)

Super, że wszystko dobrze i już jesteście w domku. Jak chłopaki zareagowali na siostry?

No i urodzilam 36.6 tydz ciazy chlopaki jeden 49 cm 2820 i drugi 52 cm i 2840. Dochodze do siebie.
Gratulacji! Dobra waga. Rośnijcie zdrowo! :)
 
No i urodzilam 36.6 tydz ciazy chlopaki jeden 49 cm 2820 i drugi 52 cm i 2840. Dochodze do siebie.
Moje serdeczne gratulacje :)

Moje mają prawie 3 miesiące i ostatnio właśnie też miałam kilka takich koszmarnych dni.
Ja przeszłam na mm po 1 miesiacu i jest mi przez to łątwiej regulować ich dzień, bo jedzą co 3 h i nie wiszą na cycu i dzięki temu mniej więcej wiem czy są głodne czy po prostu kapryśne. Oczywiście nie doradzam przechodzenia na mm, szacun za karmienie piersią, mnie trochęprzykro, że nie dałam rady.

Spacery to dla mnie koszmar. Często odpuszczam, albo czekam do wieczora aż mój partner wróci i wtedy wychodzimy razem. Albo wsadzam jedną w chustę, jak pisałam wyżej. Jak wożę obie w gondolkach to mam pewność, że w pewnym momencie będzie koncert na dwa głosy.

Ciężko jest, ale fakt... te bęzzębne uśmiechy wszystko wynagradzają.
Moje małe są właściwie tylko na mm, Martę dokarmiam cycem, bo są punkty dnia, kiedy ona nie ruszy butelki, będzie pluła i krzyczała ze złości, dostanie wtedy cyca i dziecko się uspokaja. No i w nocy często karmię ją cyckiem, bo mi się zwyczajnie nie chce latać do kuchni :) Jak Marta ładnie śpi w nocy, tak Emila budzi się tak ze 2-3 razy i potem ten 4 raz Marta i mam w nosie kolejne szykowanie flaszki.
Ha! Sytuacja zabawna mi się przypomniała, jak z automatu wstałam w nocy do płaczącej Marty, naszykowałam jej butelkę, wracam do pokoju, a tu zonk, bo to nie Marta płakała tylko Emilka i trochę mnie zamroczyło, hehe, musiałam butelkę zmienić, bo Marta nie chce NUKa, a Emilka nie chce Aventa... normalnie typowe baby, kapryśne :D

No i te nieszczęsne spacery, nie ma opcji żebym nie poszła. Mam jeszcze pięciolatka w domu, który nie może kisić się w domu :) Partner wraca czasami tak zmęczony po pracy, pod wieczór, że nie zawsze ma tę werwę żeby iść jeszcze synem na dwór. A ja powiem, że jak logistycznie ogarnę wyprawę, to godzinka spaceru (tfu... siedzenia na ławce przy placu zabaw) działa kurujące cuda. Godzina taka jak teraz jest najlepsza, jedyny punkt dnia kiedy obie śpią dość długo :)

A nad chustą to się bardzo poważnie zastanawiam, bo noszenie obu na rękach jest po prostu ciężki :) i kręgosłup mnie piecze jak jasny szlag, bo panny nie są lekkie (tydzień temu jedna ważyła 5100 a druga 4700, także jest co dźwigać).

Zastanawiam się jeszcze nad leżaczkami z wibracjami (się mi "rymnęło"), jak to faktycznie na dzieci działa, bo że leżaczki się przydadzą, to wiem na 100% ponieważ na tym młodszego syna karmiłam pierwszymi posiłkami, zanim samodzielnie siedział.
 
reklama
Moje serdeczne gratulacje :)


Moje małe są właściwie tylko na mm, Martę dokarmiam cycem, bo są punkty dnia, kiedy ona nie ruszy butelki, będzie pluła i krzyczała ze złości, dostanie wtedy cyca i dziecko się uspokaja. No i w nocy często karmię ją cyckiem, bo mi się zwyczajnie nie chce latać do kuchni :) Jak Marta ładnie śpi w nocy, tak Emila budzi się tak ze 2-3 razy i potem ten 4 raz Marta i mam w nosie kolejne szykowanie flaszki.
Ha! Sytuacja zabawna mi się przypomniała, jak z automatu wstałam w nocy do płaczącej Marty, naszykowałam jej butelkę, wracam do pokoju, a tu zonk, bo to nie Marta płakała tylko Emilka i trochę mnie zamroczyło, hehe, musiałam butelkę zmienić, bo Marta nie chce NUKa, a Emilka nie chce Aventa... normalnie typowe baby, kapryśne :D

No i te nieszczęsne spacery, nie ma opcji żebym nie poszła. Mam jeszcze pięciolatka w domu, który nie może kisić się w domu :) Partner wraca czasami tak zmęczony po pracy, pod wieczór, że nie zawsze ma tę werwę żeby iść jeszcze synem na dwór. A ja powiem, że jak logistycznie ogarnę wyprawę, to godzinka spaceru (tfu... siedzenia na ławce przy placu zabaw) działa kurujące cuda. Godzina taka jak teraz jest najlepsza, jedyny punkt dnia kiedy obie śpią dość długo :)

A nad chustą to się bardzo poważnie zastanawiam, bo noszenie obu na rękach jest po prostu ciężki :) i kręgosłup mnie piecze jak jasny szlag, bo panny nie są lekkie (tydzień temu jedna ważyła 5100 a druga 4700, także jest co dźwigać).

Zastanawiam się jeszcze nad leżaczkami z wibracjami (się mi "rymnęło"), jak to faktycznie na dzieci działa, bo że leżaczki się przydadzą, to wiem na 100% ponieważ na tym młodszego syna karmiłam pierwszymi posiłkami, zanim samodzielnie siedział.
U nas leżaczki bujaczki sprawdziły sie od początku i tak jak mówisz długo w nich karmilam póki nie zaczeli ładnie siedzieć i próbować sami jesc. Wibracji nie używałam bo nie widzialam różnicy w ich zachowaniu miedzy włączona a wyłączona [emoji6]
Co do spacerów to moi od poczatku je uwielbiają i nigdy nie musialam szybko do domu wracac z powodu "syreny" [emoji23] wychodzimy codziennie napewno raz a często zdarza się wiecej spacerów, nie patrząc na pogodę.
Co do spania i jedzenia od początku starałam sie ich zsynchronizowac i jakos po 2 mż spia mi o równych porach. Pierwsza drzemka trwa nawet 2 godz wiec jak oboje spia to mam wtedy czas na u gotowanie obiadu, popranie czy prasowanie i jedza tez o tych samych godzinach. Noce szybko zaczęli przesypiac całe. Ale fakt po niecalym miesiącu przeszłam tylko na mm
 
Do góry