Aga_82
Fanka BB :)
Kochane, melduję się.
W poniedziałek przez CC o godz. 10.16 urodził się Iwo 2390g dł. 46cm 9/10 Apgar, o godz. 10.17 Iga - waga 2790 50cm 10/10 Apgar.
Sama operacja straszna, nic nie bolało rzecz jasna, ale stres, że może się coś stać ze mną albo z maluszkami, do tego pełna świadomość sytuacji - ehhh, szkoda gadać. Na dodatek przebieg operacji widziałam w lampie...
Nie wiedziałam, że tak bardzo może bolec rana, jadę na Ketonalu, ale faktycznie, z dnia na dzień jest coraz lepiej. Najpierw chodziłam zgięta wpół, teraz już jestem wyprostowana. Rana ciągnie, ale pocieszam się, żę to minie.
Teraz maluchy: Iga jest silniejsza, w inkubatorze leżała tylko jeden dzień, od wczoraj ssie pierś. Iwo dostał o jeden punkt mniej, bo po porodzie miał lekki problem z oddychaniem, ale po rozprężenie płucek było ok. Dziś przenieśli go z inkubatora do łóżeczka i zaczął też ssać. W Pile jest tak, że wszystkie wcześniaki leżą na neonatologii na obserwacji, więc biegam co 3h żeby je karmić. Od lekarza dowiedziałam się, że po 10-14 dniach prawdopodobnie puszczą nas do domu.
Z pokarmem jest średnio, dopiero od wczoraj piję, od dzisiaj jem, pocieszam się, że przy regularnym ssaniu laktacja się poprawi. Bardzo chciałabym wyjść już z maluchami do domu, mam dosyć szpitali do końca życia.
Jak to u Was było z laktacją i długością pobytu w szpitalu?
W poniedziałek przez CC o godz. 10.16 urodził się Iwo 2390g dł. 46cm 9/10 Apgar, o godz. 10.17 Iga - waga 2790 50cm 10/10 Apgar.
Sama operacja straszna, nic nie bolało rzecz jasna, ale stres, że może się coś stać ze mną albo z maluszkami, do tego pełna świadomość sytuacji - ehhh, szkoda gadać. Na dodatek przebieg operacji widziałam w lampie...
Nie wiedziałam, że tak bardzo może bolec rana, jadę na Ketonalu, ale faktycznie, z dnia na dzień jest coraz lepiej. Najpierw chodziłam zgięta wpół, teraz już jestem wyprostowana. Rana ciągnie, ale pocieszam się, żę to minie.
Teraz maluchy: Iga jest silniejsza, w inkubatorze leżała tylko jeden dzień, od wczoraj ssie pierś. Iwo dostał o jeden punkt mniej, bo po porodzie miał lekki problem z oddychaniem, ale po rozprężenie płucek było ok. Dziś przenieśli go z inkubatora do łóżeczka i zaczął też ssać. W Pile jest tak, że wszystkie wcześniaki leżą na neonatologii na obserwacji, więc biegam co 3h żeby je karmić. Od lekarza dowiedziałam się, że po 10-14 dniach prawdopodobnie puszczą nas do domu.
Z pokarmem jest średnio, dopiero od wczoraj piję, od dzisiaj jem, pocieszam się, że przy regularnym ssaniu laktacja się poprawi. Bardzo chciałabym wyjść już z maluchami do domu, mam dosyć szpitali do końca życia.
Jak to u Was było z laktacją i długością pobytu w szpitalu?