Cześć dziewczyny
Dla wielu z Was to już końcówka ciąży i widzę, że pojawiają się już różne dolegliwości. U mnie póki co bóle kręgosłupa pojawiają się, zwłaszcza podczas siedzenia. Oprócz tego ogólnie czuję się jak słoń
, gdzie nie pojawię się to już każdy pyta na kiedy termin mam (pewnie widząc mój brzuch myślą, że to już niebawem). Ciężej też jest mi wykonywać prace domowe, zwykłe "ogarnięcie" mieszkania + zrobienie obiadu to już dla mnie duże wyzwanie jest.
Moje dziewczynki w 28+3 ważyły 1200g i 1135g - to było badanie w szpitalu. Czasem jestem wysyłana do szpitala na badania, ostatnim razem zostawili mnie tam na 4 dni (mimo, że nic niepokojącego się nie działo). Podczas tego pobytu miałam 2 x badanie ginekologiczne, 1 x usg i po 2 x dziennie byłam podłączana do KTG, jednak jedna z córek nie chciała współpracować, także kończyło się na posłuchaniu tętna i zapisu skurczów u mnie (których w zasadzie nie było). Teraz w środę znów mam wizytę w gabinecie i mam nadzieję, że pani dr nie będzie mnie chciała w listopadzie znów wsadzać do szpitala (bez wyraźnej potrzeby), strasznie ciężko znoszę rozstanie z synkiem.
Któraś z Was pytała o witaminę D - ja badanie miałam przed ciążą, gdzie wyszedł mi duży niedobór, potem na początku ciąży już było ok ale mam zaleconą suplementację przez cały czas, także przyjmuję 2000 jednostek dziennie.
A powiedzcie mi czy mając umówiony już termin cc wiecie już kiedy macie przyjęcie do szpitala? Ja termin wg OM mam na 31.12 a przyjęcie do szpitala już 04.12 i tam mogę sobie czekać na cc nawet 1,5 tygodnia
To chyba dlatego, że ciąża jest 1k2o i wolą dmuchać na zimne i mieć mnie pod obserwacją ale wiadomo, że jak każda z nas wolałabym uniknąć długiego leżenia w szpitalu. Mam chociaż nadzieję, że razem z dzieciaczkami do Świąt będziemy już w domu.
Mam jeszcze pytanie czy Wy oprócz pomocy męża będziecie mieć codzienną pomoc mam/teściowych/innych osób? U nas nie ma za bardzo takiej możliwości, planujemy ogarnąć sytuację sami z mężem (jak wyjdzie zobaczymy). Ale wszyscy, którzy mnie pytają o to od razu mówią jak to będzie ciężko itp. (jakbym sama nie domyślała się
). Plan mamy taki, że jeśli rzeczywiście sami nie damy rady, zwłaszcza w tym okresie, kiedy już męża nie będzie w domu ze mną, to wtedy poszukamy jakiejś pomocy - może chociaż do posprzątania mieszkania.
Ależ rozpisałam się, wszystkim Wam życzę dużo zdrowia i jak najmniejszych dolegliwości