Ja przed porodem lezalam 4 tygodnie po cc lezalam 5 dni. Te lezenie przed porodem to bylo spoko ale jak juz dzieci byly na swiecie to podomnie jak wy - modlilam sie o wypis. A jak mi powiedzieli, ze mozmy wyjsc to sie poplakalam ze szczesciaJa juz jestem 11 dni i wysiadam. .... a mąż nie chce mnie zabrać bo lekarz powiedział by min do jutra jeszcze wytrzymać....
reklama
Ja miałam to samo z moim mężem. Chciałam się wypisać na własne żądanie bo leżeć di porodu mogę tak samo w domu to on to samo że głupia jestem że skoro każą to wytrzymam ale myślę że faceci tak poprostu mają. Oni nie rozumieją jak to jest leżeć w szpitalu i dla nich jeden dzień w tą czy w tą nie robi różnicy. Mój mąż też stwierdził że skoro muszę zostać tam do porodu to trzeba i już. I jeszcze ze mam darmowe wakacje.Też mnie to zabolalo. Ewa twój mąż na pewno cie kocha i chce dla was jak najlepiej więc pewnie jak usłyszał że najlepsze będzie jak zostaniecie jeszcze to uznał że lekarze mają rację.
ewka_111
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 9 Styczeń 2016
- Postów
- 592
Najgorsze w tym też to ze siedzę sama - bo do bliźniaków nie dają nikogo na pokój. No luz. .. ale co do pomocy ze strony personelu to za dużo złego powiedzieć nie mogę. Młodych dostałam w piątek rano i cały czas ktoś przychodził i pomagał przy karmieniu - z piątku na sobotę jak mnie położył ból głowy to nawet zabroniły mi w nocy wstawać. Wiec z jednej strony dobrze ze byłam w szpitalu a nie w domu. Ale to mimo wszystko szpital a w dodatku dziś zaczął się remont oddziału wiec od rana napierdala młot pneumatyczny i nie tylko, a ja konam. Co do psychologa to ja się niestety nie nadaje, mogłabym być sama psychologiem bo oni przy mnie tylko opuszczają ręce
Mam w tej chwili totalna pustkę w sobie - taka jestem wypompowana...
Jjka wiem ze hormony ale z tym nie da się wygrać. ... mam dzieci w domu i na samą myśl rycze jak bobr... a poic - luz można - ale po co u nas poziom jest niski i wzrost tez nie wielki - poprostu zostaliśmy dla zasady... albo raczej dla kasy dla szpitala.
Mam w tej chwili totalna pustkę w sobie - taka jestem wypompowana...
Jjka wiem ze hormony ale z tym nie da się wygrać. ... mam dzieci w domu i na samą myśl rycze jak bobr... a poic - luz można - ale po co u nas poziom jest niski i wzrost tez nie wielki - poprostu zostaliśmy dla zasady... albo raczej dla kasy dla szpitala.
Najgorsze w tym też to ze siedzę sama - bo do bliźniaków nie dają nikogo na pokój. No luz. .. ale co do pomocy ze strony personelu to za dużo złego powiedzieć nie mogę. Młodych dostałam w piątek rano i cały czas ktoś przychodził i pomagał przy karmieniu - z piątku na sobotę jak mnie położył ból głowy to nawet zabroniły mi w nocy wstawać. QUOTE]
O ja cie, ale super personel. Nie do pomyslenia w moim szpitalu. To bylo jak u adb- zero, zero pomocy. Masz dzieci i chocbys mierala i lezala plackiem na podzlodze to nikt ci ręki nie poda. Tak wiec, naprawde moze popatrz z tej strony, ze mozesz dojsc do siebie. A dzieci w domu napewno jeden dzien jeszcze wytrzymają. ale wiem, ze pewnie takie gadanie nic ci nie da bo te nastroje są niezalezne od glowy. Trzeba to przerwac i tyle. W domu napewno bedzie lepiej. A maz moze tez jeset przerazony i tak palnął glupio, bez zastanowienia. Trzymaj się dzielnie mamo 4 dzieci. Jak nie ty, to kto?
Ewa, strasznie przykro, że tak się Wam złożyło - szczerze mówiąc sama się boję takiej sytuacji wytrzymaj jeszcze trochę, mocno przytulam! Słyszałam od koleżanki o tym sposobie, o którym pisała jjka, ale Ty przecież silna i doświadczona mama jesteś, to sama najlepiej wiesz co dla dzieci najlepsze Na pewno już bliżej niż dalej, jeszcze niedawno odliczałyśmy z Tobą do terminu cc, a teraz już masz maluchy obok siebie - ten okropny czas w szpitalu też minie...
Co do męża, to na pewno chciał dobrze i pewnie wyszedł z założenia, że lekarze wiedzą lepiej, ale wiadomo, że po takich słowach każda poczułaby się tak samo niezrozumiana i zostawiona sama sobie jak Ty.
Trzymaj się cieplutko, myślami jesteśmy z Tobą i mocno trzymamy kciuki!
Co do męża, to na pewno chciał dobrze i pewnie wyszedł z założenia, że lekarze wiedzą lepiej, ale wiadomo, że po takich słowach każda poczułaby się tak samo niezrozumiana i zostawiona sama sobie jak Ty.
Trzymaj się cieplutko, myślami jesteśmy z Tobą i mocno trzymamy kciuki!
Aga_82
Fanka BB :)
Przed CC leżałam na oddziale 6 tygodni, w domu został kilkuletni syn. Leżeć mogłam i w domu, bo pobyt w szpitalu różnił sie od domowego tylko tym, ze robili mi ktg. Leki te same, miałam się oszczędzać. Wypisywałam sie na własne zadanie chyba z 10 razy, bliscy znudzeni byli juz moim ględzeniem, mąż nawet próbował mnie przekupić, bym została. A ja chorowałam z powodu tego szpitala. Nic mi nie wchodziło ani książki, ani Internet, ani wizyty rodziny, ani rozmowy z sasiadkami. schudłam z tego stresu 5kg. Radziłam się niezależnych lekarzy, co będzie jesli sama się wypisze. No i ostatecznie zostałam. Wytrzymałam 6 tygodni. Wakacje, jak to mowil mój mąż. Sratatata. Co on tam wiedział. Po cc nie miałam juz tyle czasu na rozmyślania, bo jak nie ściągałam pokarmu to Wolali mnie na karmienie co 3h. Do konca życia nie zapomnę nocnego wchodzenia na sale "pani m. Na karmienie proszeeeeee". Ehhhh dobrze wiem jak to jest. Ile ja się nabeczalam... Wyłam jak dowiedziałam sie, ze wypuszczają nas w 5 dobie. Teraz jak wspominam czasy szpitala to wydaje mi sie, ze bardzo to wyolbrzymiałam, ale pewnie to wynik tęsknoty za dzieckiem i hormonow
Ewka, bilirubina to nie klopot. Wystarczy troche lamp i faktycznie częste pojenie. Zalecali wode z glukoza. Karmienie piersią z tego co pamiętam podwyższa poziom bilirubiny. Raz dwa Was wypiszą. W moim szpitalu wypisywali noworodki z bilirubina rzędu 11-12. Mój pierwszy syn tak miał i potem musiałam po prostu kontrolować jej poziom. Chyba ze 3 miesiące byl pomaranczowy
Ewka, bilirubina to nie klopot. Wystarczy troche lamp i faktycznie częste pojenie. Zalecali wode z glukoza. Karmienie piersią z tego co pamiętam podwyższa poziom bilirubiny. Raz dwa Was wypiszą. W moim szpitalu wypisywali noworodki z bilirubina rzędu 11-12. Mój pierwszy syn tak miał i potem musiałam po prostu kontrolować jej poziom. Chyba ze 3 miesiące byl pomaranczowy
Ewka rozumiem cię bardzo, też wariowałam w szpitalu. Z dzieciakami i tak nie mogę być 100% czasu i od razu wiedziałam, że wolę do nich przyjeżdżać więc wolałam iść do domu i też mi mówili, jutro, jutro :/ Pobyt w szpitalu to żaden wypoczynek Ciągle ktoś przychodzi w odwiedziny do współlokatorek z sali (a ja sobie mleko odciągam co 3h, mało komfortowe),salowe zaczynają sprzątać o 5 rano, ciągle coś wożą głośnymi wózkami, jak ostry dyżur to karetki na sygnale co 2 godziny. Jak jest na sali dziecko z matką to nocą musi się chociaż małe światło palić. Nie przespałam chyba dobrze ani jednej nocy.
Ze słabym nastrojem to niestety tak może być, hormony a raczej początkowy i brak robią swoje. Obyś poczuła się lepiej jak najszybciej.
Ze mną na sali leżała mama bliźniaków to słabo jej pomagali :/ Miała cesarkę o 23 a dzieci przywieźli o 6 rano.
Ze słabym nastrojem to niestety tak może być, hormony a raczej początkowy i brak robią swoje. Obyś poczuła się lepiej jak najszybciej.
Ze mną na sali leżała mama bliźniaków to słabo jej pomagali :/ Miała cesarkę o 23 a dzieci przywieźli o 6 rano.
Wczoraj większy miał jeszcze cpap ale dziś już sam sobie radził. No i miał naświetlanie od żółtaczki w niedzielę. Mniejszy w ogóle nie potrzebuje wsparcia. Lekarz mówi mi od 3 dni to samo - "byle do przodu, proszę przynosić mleko" Maż podsumował, że jak coś jest nie tak to lekarze przedstawiają to tak, że umieramy ze zmartwienia ale jak jest dobrze to są bardzo oszczędni w słowach Czekam kiedy podrosną i będę już mogła chociaż dotknąć na chwilę
reklama
Podziel się: