reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża bliźniacza

Dziewczyny to ja tez dołożę swoje 3 grosze odnośnie porodu.
W moim przypadku pierwszy poród był sn i wspominam go bardzo dobrze. Nie bolało za bardzo, byłam bardziej zmęczona, bo skórcze przepowiadające miałam już na dwa dni przed porodem. Sam poród był dość szybki i szybko doszłam do siebie - siedziec mogłam od razu, mimo nacięcia krocza.
Przy bliżniakach było cc. planowane ale tydzień wcześniej bo odeszły mi wody. Sam zabieg przebiegał jak opisuje Emilek (na moje szczęscie bez komplikacji ze strony dzieci). Natomiast po zabiegu nie miałam żadnych bóli. Dostawałam przez jakiś czas kroplówke ze środkiem przeciwbólowym ale potem tabletek już nie chciałam brac. Wstałam po 8 godzinach i trochę z trudem, ale poleciałam pod prysznic. Rzeczywiście po nim o wiele lepiej mi się zrobiło. A dzieciaki dostałam jeszcze do karmienia na pooperacyjnej:-)
Co do sikania po cc to u mnie (na żelaznej w Warszawie) też było jak pisze jjka. Sikałam do takiego pojemnika, żeby wiedzieć ile wysikałam. Tylko nikt tego nie sprawdzał, sama musiałam mówic na obchodzie, że wysikałam więcej lub mniej.
Podsumowując, ja uwazam, że to kwestia bardzo indywidualna jak kto poród znosi. Pierwsza rzecz to oczywiście organizm, jak kto znosi ból, w moim przypadku akurat jest super bez względu na sposób porodu. Jak ktoś gorzej znosi ból to będzie cierpiał i przy cesarce i przy sn. Druga rzecz też ważna to opieka w szpitalu, na to też niestety wpływu nie mamy, jedynie możemy szukać lepszego, polecanego szpitala, jak jest taka możliwość
CC daje większe poczucie bezpieczeństwa dla dzieci więc dlatego ja zdecydowałam się na cc i nie żałuję. W czasie znieczulania miałam tylko gwałtowny spadek ciśnienia i się bardzo wystraszyłam, bo myślałam, że umieram, ale anestezjolog mnie uspokoiła słowem:-) i epenefryną i za chwilę było ok.
 
reklama
Jeśli chodzi o wizyty to po krwotoku miałam co 2 tygodnie, później juz co 3, ze wzgledu na jedno łożysko USG na każdej wizycie, żeby kontrolować przepływy i czy nie pojawia się podkradanie.
Jeśli chodzi o lewatywe i golenie to teraz nawet przy SN nie jest obowiązkowe.
 
jjka no to ładnie nastraszyłaś dziewczyny :)
To może ja dołożę swój opis, aby trochę ciążówki podnieść na duchu.
Cc miałam planowane na 38 tc i wyobraźcie sobie, że wytrzymałam do tego terminu. Co prawda po trasie były dwie krytyczne sytuacje i zagrożenie porodu, ale wszystko rozmywało się po kościach.
Na sn nigdy bym się nie zgodziła. Dodatkowo była wtedy afera z bliźniaczkami Bonka, co utwierdziło mnie w przekonaniu o słuszności cc.
A samo cc. O godz. 8 miałam być przygotowana i spakowana. Do 24 mogłam jeść. O ósmej pojechaliśmy z mężem i położna na porodówkę. Tam mnie popodpinali : kroplówki, cewnik i glukoza (miałam cukrzycę). Leżałam pod ktg do 10 (były inne pilne cc), uzupełnili wszystkie papiery. Potem zawieźli mnie na blok i w pełnej narkozie o 11 maluchy już były :) Mąż kangurował i był cały czas z nimi i neonatologami podczas badań. Do mnie należała decyzja kiedy mąż ma przywieźć maluchy do sali i o 15 już je miałam.
Położne zrobiły mnie w konia i gadały, że jak najszybciej muszę wstać-odłączyły mi cewnik. I tym sposobem o 19 wstałam. No niestety było tragicznie. Przy pomocy męża parę razy wstawałam i robiłam parę metrów. Miałam tę świadomość, że na noc zostaje sama z dziećmi, więc zaciskałam zęby, ale było naprawdę okropnie. Na drugi dzień podczas rannego obchodu lekarze byli w szoku, że jestem bez cewnika i już wstaje. Nie było lekko, ale jak któraś z Was napisała wszystko dla dzieci.
Były kobiety, które przez cały swój pobyt w szpitalu głownie leżały i położne musiały wszytko za nie robić, łącznie z podaniem dziecka do karmienia i nie miało to związku z typem porodu.
Na moje wszystko zależy od podejścia matki. Ja też się tego wszystkiego okropnie bałam, ale wychodziłam z założenia, że nie ja pierwsza i nie ostatnia.
Także nie przejmujcie się na zapas, Dacie radę . Powodzenia !!
 
Dzięki Dziewczyny za te opisy, wcale nas nie straszycie:-D Wiadomo, że każdy przeżywa to inaczej, no i wszystko dla dzieci!

Annte ja na wizyty chodzę co 2 tygodnie, od początku ciąży, ale głównie dlatego, ze sama się tak zapisuję. Chodzę prywatnie, więc mam prawo, a przynajmniej bezpiecznie się czuję. Teraz to najchętniej chodziłabym co tydzień:)

Milla76 napisałaś, że rodziłaś na Żelaznej. Też brałam pod uwagę ten szpital, bo na usg chodzę do dr Makowskiego. Napisz mi proszę, czy miałaś lekarza z Żelaznej? Jak tam jest z cc- jest możliwość wyboru czy decydują w szpitalu? Jak tam wygląda opieka i czy są przygotowani na poród bliźniąt?
 
Dziewczyny każda z nas inaczej przechodzi poród, ja do mojego porodu wogóle nie bałam się , miałam mieć poród sn mimo że pierwsze dziecko było ustawione pośladkowo, byłam na to przygotowana dopiero w trakcie wyszło ze jednak będzie cesarka, rodziłam 12h. Dopiero jak powiedzieli mi o cesarce to troche spanikowałam. To tak szybko działo się że dokładnie nie pamietam jak to przebiegło, a tym bardziej że mnie naszprycowali na sali bo wpadłam w panikę, i wtedy byłam na pół świadoma, oczy miałam zamknięte ale słyszałam jedynie, co nieco. Po cesarce wzieli mnie na sale obserwacyjną tam przynieśli mi tylko Magde na cyca, bo Wojtek jeszcze nie miał odruchu ssania, tam polezałam 4h. Nie wiem jak dziewczyny ale ja po tych znieczuleniach rzygałam jak kot, bardziej chyba po głupim jasiu.
Cesarke jakoś zniosłam nie było tragicznie, nawet mnie nie bolało po cięciu. gdyby nie powikłania jakie nastąpiły po to śmigałabym już na drugi dzień. A o tym już nie będę pisać bo nie ma sensu. Powiem że da się przeżyć i nie ma czego się bać :)
 
Ja zdecydowalam się na poród Sn tylko dlatego, ze miałam bardzo dobrego lekarza, specjalistę od ciąż mnogich i zagrożonych, nigdy bym się nie zgodziła przy przypadkowej położnej, przy moim porodzie była doswiadczona polozna, lekarz, dwóch rezydentów i dwie studentki położnictwa. Trochę spora obsada ale czulam się bezpieczna.
 
jjka no to ładnie nastraszyłaś dziewczyny :)
To może ja dołożę swój opis, aby trochę ciążówki podnieść na duchu.
Cc miałam planowane na 38 tc i wyobraźcie sobie, że wytrzymałam do tego terminu. Co prawda po trasie były dwie krytyczne sytuacje i zagrożenie porodu, ale wszystko rozmywało się po kościach.
Na sn nigdy bym się nie zgodziła. Dodatkowo była wtedy afera z bliźniaczkami Bonka, co utwierdziło mnie w przekonaniu o słuszności cc.
A samo cc. O godz. 8 miałam być przygotowana i spakowana. Do 24 mogłam jeść. O ósmej pojechaliśmy z mężem i położna na porodówkę. Tam mnie popodpinali : kroplówki, cewnik i glukoza (miałam cukrzycę). Leżałam pod ktg do 10 (były inne pilne cc), uzupełnili wszystkie papiery. Potem zawieźli mnie na blok i w pełnej narkozie o 11 maluchy już były :) Mąż kangurował i był cały czas z nimi i neonatologami podczas badań. Do mnie należała decyzja kiedy mąż ma przywieźć maluchy do sali i o 15 już je miałam.
Położne zrobiły mnie w konia i gadały, że jak najszybciej muszę wstać-odłączyły mi cewnik. I tym sposobem o 19 wstałam. No niestety było tragicznie. Przy pomocy męża parę razy wstawałam i robiłam parę metrów. Miałam tę świadomość, że na noc zostaje sama z dziećmi, więc zaciskałam zęby, ale było naprawdę okropnie. Na drugi dzień podczas rannego obchodu lekarze byli w szoku, że jestem bez cewnika i już wstaje. Nie było lekko, ale jak któraś z Was napisała wszystko dla dzieci.
Były kobiety, które przez cały swój pobyt w szpitalu głownie leżały i położne musiały wszytko za nie robić, łącznie z podaniem dziecka do karmienia i nie miało to związku z typem porodu.
Na moje wszystko zależy od podejścia matki. Ja też się tego wszystkiego okropnie bałam, ale wychodziłam z założenia, że nie ja pierwsza i nie ostatnia.
Także nie przejmujcie się na zapas, Dacie radę . Powodzenia !!

Laski, w ogole moja intencja nie było niktogo nastraszyć! A wręcz przeciwnie. To naprawdę wszystko jest do przejścia. Gdyby było tak strasznie nie myslalabym o kolejnej ciąży i porodzie:-D Może napisałam to za sucho, podajac tylko fakty. Ale opieka przed cc była switna- polozne, lekarze, co chwile pytali o samopoczucie, pomagali, pytali czy mnie bardzo boli (wody mi odeszly o 8 rano, miałam reg. skurcze a cc o 14). Podczas cc -cud miod i malina. Towarzystwo rozbawialo mnie bo w stresie trzęsłam się jak osika. Maz po cc od razu kangurowal dzieci i mogl być z nimi caly czas. Ja nie mogłam bo bylam nieprzytomna po znieczuleniu ogolnym. Opieka po cc była do kitu, to fakt. nikt się tam nie przejmowal czy kobieta może oddychać czy się dusi. Dzieci dostałam i miałam się nimi zajmować mimo, ze sama ledwo wstałam i chodziłam, no ale to już inna kwestia, pisałam już o tym kiedyś.
Tak wiec ciezarowki- uszy do góry. Nie taki diabel straszny:-)
 
Ostatnia edycja:
Ja i tak strasznie się boję:( 10lat temu mialam operacje na usunięcie woreczka żółciowego i wiem jak bolała rana po operacji. Przez jakies dwa tygodnie nie mogłam się wyprostować. Każde kichniecie było bolesne i nawet smiac sie nie mogłam. Ale dla moich maluszków jestem w stanie znieść wszystko. Jak mus to mus. Aczkolwiek mam tą iskrę nadzieji że moja druga panna też odwróci sie jeszcze główką do dołu. No i ja mieszkam w Anglii więc może tutaj będzie jakoś inaczej to wyglądać :)
 
A są już jakieś wieści od Santini? Mam nadzieję że wszystko u niej dobrze i u maluszków. Jeśli się rozpakowała już to dostałam awans na pierwsze miejsce na liście :)
 
reklama
Ja jakoś w ogóle nie myślę o porodzie- czy to boli czy nie, modlę się tylko, żeby szczęśliwie donosić ciążę i żeby dzieci były zdrowe, a resztę jakoś zniosę:-) W końcu nie my pierwsze nie ostatnie, więc dobrze będzie!
 
Do góry