reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża bliźniacza

jjka, to ja mam do Ciebie kilka pytań, skoro rodziłaś w Orłowskim:)) Mam lekarza z Orłowskiego i też raczej się skłaniam do rodzenia w tym szpitalu, ale powiedz mi, jak ogólnie Twoje wrażenia. Czy położyli Cię wcześniej i leżałaś tam jakiś czas do porodu? Mój lekarz chce mnie położyć na koniec 34 tc i mam leżeć do 36-37 tc na obserwacji. Oczywiście, jeśli nic wcześniej się nie zacznie, mam nadzieję.
Jak to u Ciebie wyglądało?
Jak ogólnie oceniasz opiekę i kto robił Ci cc?
Będę wdzięczna za odpowiedź:-)

Cos mi się wydaje, ze twoim lekarzem jest prof. Jakiel, bo to straszny panikarz i chyba wydaje mu się, ze jego szpital to jakies spa i każdego kladzie napare tygodni przed porodem na obserwacje:-D

U mnie wygladalo to tak, ze w 31tc dostałam krwawienia wiec pojechałam do Orlowskiego, bo moja lek. prowadzaca polecala wlasnie ten szpital ze względu na IIIci stop. ref. i dlatego, ze Jakiel to jej kolezka. Jak już tam trafiłam w 31tc no to od razu się mna zajeli i spedzilam na patologii ciąży 4 tygodnie, bo podawali mi sterydy, wyhamowywali akcje porodowa a później obserwowali, bo bali się, ze mogą mi się wody saczyc. I tak po 4tyg stwierdzili, ze wszystko jest ok i mogę wyjść do domu. Jak wyszłam do domu to jeszcze pojechałam prywatnie do prof. Jakiela i on już mnie zapisal w kalendarzu na cc, bo jeden bliźniak był ulozony poprzecznie. 2 dni przed planowana cc odeszly mi wody i pojechałam już rodzic. BEz problemu robili cc. Tam w ogole przy bliźniakach się nie wyglupiaja i nie kaza sn. Namawiali mnie na sn, mówili jakie sa plusy, ze to nie takie straszne itd. no ale ostatecznie spanikowalam i było ciecie.
Co sadze o szpitalu?
1. odzial patologii ciąży super. Polozne, lekarze, pani ordynator zapewniają opieke na najwyższym poziomie choć p. ordynator jest specyficzna ale nie mogę im nic zarzucić (no może oprócz chaosu komunikacyjnego)
2. odzial ratowania noworodka- i to jest najwieksza zaleta tego szpitala. Wspaniala opieka, najlepszy sprzet, te polozne tam to tak do tych dzieci podchodzily jak do własnych. Super atmosfera. I to dlatego warto bliźniaki tam rodzic. No bo niestety jest to ciaza wysokiego ryzyka. Porod przedwczesny jest zagrozeniem a tam oni sobie radza ze skrajnymi wcześniakami. Ode mnie z sali dziewczyna urodzila w 28tc chłopca 650g- odratowany, wypisany po 2 miesiącach w b. dobrym stanie. Wiem ,ze uratowali dziecko z wagą 450g, wcześniak z 26tc. Nie ma się do czego przyczepić jeśli chodzi i intensywna terapie.
3. podorowka- jeśli rodzisz sn to nie licz na żadne luksusy Sale zbiorowe, chyba jedna sala jest jednoosobowa, w jednej sali jest wanna. Wystroj jak za komuny. Polozne rozne. TAm maja taka zasade, ze nikogo nie odsylaja jak to ma miejsce w innch szpitalach ale efekt jest taki, ze czasami dziewczyny rodzily w zabiegowym albo prawie na korytarzu:) W salach porodowych nie ma lazieniek wiec w trakcie porodu chodzily przez korytarz do wspólnej łazienki. Po kilku porodach to strach tam było wejść-kiedyś widziałam czop sluzowy na podłodze, bleeeeeech. Faceci tam wchodzili, bo pomagali swoim parterka usiasc na kiblu czy wziąć prysznic. No zenujace rozwiązanie jeśli chodzi o intymność. Zespol do cc. Ja nie narzekam. Ciela mnie dr Cesarz .Mam bardzo ladna blizne, zero powiklan. Niestety nie zadzialalo na mnie znieczulenie podpajeczynowkowe i musiam być pod narkoza ale to nie wina lekarzy tylko mojego krzywego kregoslupa. Fajna ekipa podczas operacji, rozśmieszali mnie, było milo i czułam się w dobrych rekach.
4. nowrodki czyli odzial po porodzie- masakra! Zaznaczam, ze ja rodziłam na tydzień przed switami bozego narodzenia wiec może mieli tam akurat kociol. CC miałam o godz 14, jednego synka do karmienia dostałam ok 22, bo wcześniej bylam nieprzytomna po zo. Drugi synek był pod kroplowka bo miał niski cukier. NA drugi dzień od rana pionizacja. Ok to normalne, człowiek musi jak najszybciej stanac na nogi. Mo po znieczuleniu ogolnym porobilo się tak, ze nie mogłam oddychać. Owszem stalam, chodziłam ale nie mogłam zlapac powietrza i zwyczajnie mdlałam. Ale nikogo to nie obchodzilo, ok południa wjechali z moimi bliźniakami i zamknęli za sobą drzwi, Masz babo i się zajmuj. To co, ze oddychać nie możesz ale przewijaj, karm i jeszcze zadbaj o siebie ,bo trzeba dużo pic, jesc, dbac o rane i 4x się myc. Przy bliźniakach to ja z czynności kolo siebie to nic nie robiłam, bo czasu nie było. Laktacja mi się rozkrecala wiec przez pierwsze dni dorkarmialam mm. Po mleko trzeba było leciec gdzies w ch.... daleko, na inny odzial. Tam nie zawsze były polozne żeby mleko dac a w sali zostały 2 placzace noworodki. CZasami 15min czekałam na mleko a dzieci się darly same w sali na drugim końcu budynku. Sala mala, dzieliłam ja jeszcze z 2 dziewczynami, których dzieci były pod lampami z powodu zoltaczki. Miejsca zero, bo te lampy dużo przestrzeni zajmują.Zeby nakarmić jednego, to musiałam wypchać drugiego poza sale, bo miejsca manewru nie było. Jak nakarmiłam jednego to musiałam z nim wyjechać i wstawić drugiego. Zero pomocy, zero. Myslalam, ze zejde z wyczerpania po operacji i z braku snu, bo przecież karmiłam co 2,5-3 godziny w nocy tez. Jeden przy cycku 40min+przewijani to godzina, Budze drugiego karmie 40+ przewijanie godzina. Klade się do lozka zostaje godzina na sen do kolejnego karmienia. Po 3 dnich takiego funkcjonowania nie wiedziałam jak się nazywam. Raz się mało nie przewrocilam z dzieckiem na rekach, bo zaslablam. Jakbym z nim na korytarzu lezala to by mi chyba nikt reki nie podal taka tam była opieka. W domu to ja odzylam. No to tak pokrótce:-) Tylko mowie, może ja trafiłam na glupi okres, może była okrojona ekipa i nie miały czasu się rozczulać na matka blizniakow, która ledwo zyje:) BArdzo zle wspominam te 6 dob po porodzie. Ale patologia i intensywna terapia super.
 
reklama
jjka- dziękuję Ci bardzo za wyczerpujące informacje:)
Moim lekarzem jest dr Baran, ale o Jakielu dużo słyszałam. Ogólnie to mój lekarz ma takie podejście, że w 35 tc kładzie do szpitala, bo uważa, że to dla bezpieczeństwa, przede wszystkim dzieci. Ostatnio mówił, że za każdym razem kłóci się o to ze swoją szefową, chyba dr Bińkowską.
Trochę też opowiedziała mi już Dagos, więc jakiś obraz tego szpitala mam. Dużo się zastanawiałam czy wybrać inny szpital, ale w związku z tym, ze mam lekarza z Orłowskiego, to jakoś czuję się trochę bezpieczniejsza.

No nic, ogólnie to najważniejsze, żeby dzieci miały dobrą opiekę, inne rzeczy takie jak warunki lokalowe jakoś przetrwam.
Na pewno dużo zależy od ludzi, którzy akurat są na dyżurze. Ostatnio jak byłam na IP na Madalińskiego, to lekarz robił mi usg i oglądał mecz na laptopie, aż w końcu się wkurzyłam i zwróciłam mu uwagę, bo raczej bardziej był zainteresowany czy ktoś strzeli gola niż czy ze mną wszystko ok...

jjka dobrze, ze u Ciebie wszystko dobrze się skończyło, a wiadomo najlepiej w domu!:-)
 
Jeśli chodzi o opiekę medyczną czy to nade mną czy dziećmi to nie mam im nic do zarzucenia. Binkowskajest specyficzna, nie lubi pacjentek innych lekarzy;-) ale ja ją polubiłam bo mi bardzo pomogła jak trafiłam w 31tc.
 
Santini bardzo współczuję sytuacji szpitalnej.
Ja na szczęście dobrze trafiłam u mnie w szpitalu i poza jednym lekarzem który mnie zdenerwował jeszcze na patologii trafiamy naprawę na miły personel i u mnie i u dzieci. A jak pamiętasz mój lekarz nie pracuje w tym szpitalu.
Trzymam kciuki aby udało się w drugim szpitalu bez problemów.
 
Anielka- sobotę odszedł mi czop sluzowy, zaczęłam lekko krwawic. Dziś mam wizytę u swojego lekarza, odliczam godziny aby dojechać szczęśliwie i być może przyjąć się do innego szpitala, niestety o niższym stopniu referencyjnosci, ale to już prawie skonczony 36 tc. Te ostatnie dni, to dla mnie mega duży stres. Jestem wykończona psychicznie.
 
Santini trzymam kciuki aby wszystko się udało, nie denerwuj się bo stres tylko pogorszy wszystko.
Jak już skończyłaś 36tc to nic się nie przejmuj dzieciaczki są prawie donoszone i wszystko będzie dobrze!
 
reklama
Do góry