reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Ciąża bliźniacza

Milla
Argument wspólnej zabawy mnie nie pociesza wręcz odwrotnie jak się moja odbierze z moja siostra (różnic 10m-c) mam 2x tyle pilnowania. To na jakie pomysły razem wpadają to szok. Mówią ze w grupie siła a u mnie w grupie kłopoty :-) np. Ostatnio wymusiły sobie ze bardzo śmiesznie jest pluc na siebie z takim rozbryzgiem było ok do obiadu bo były buraki :-/
 
reklama
Celinko. Hmmm.... czytając twojego posta z jednej strony Cię rozumiem, ale pozwól/ cie/, że opiszę wam swoją historię. Mam męża o 15 lat starszego ode mnie ( wiem że dla niektórych to szok, ale mnie jego wiek nie przeszkadza. Mówiąc szczerze to bardzo dużo osób jak go widzi daje mu nie więcej jak 28 lat, a nie 40) Posiada on taką małą firmę- robi dachy, więc kasa jest tylko w sezonie późno wiosenno- jesiennym, ale ten rok jakiś kiepski był, kryzys:crazy: Ja na najniższej krajowej ciągnę ale zawsze to coś. Mamy do remontu dom, można powiedzieć że od podstaw, ale powiedzieliśmy sobie, że jakoś damy radę. Rok temu gdy w sierpniu poroniłam i uaktywniła mi się cukrzyca, niedoczynność tarczycy, zespół policystycznych jajników, torbiele, i poziom testosteronu tak wysoki, że lekarka powiedziała mi: "NIE MA SZANS ABY PANI KIEDYKOLWIEK BYŁA W CIĄŻY" Dla mnie to był wyrok. Depresja, płacz, psiaczenienie na zły los. Na szczęście trafiłam pod dobrą opiekę lekarską. Z wynikami bywało różnie, zwłaszcza z testosteronem, Gdy już się wydawało, że jest ok, to znowu inne wyniki były nie tak. Więc załamka całkowita. Kolejna lekarka powiedziała mi, że ona też raczej nie widzi szans na ciąże. Było ze mną naprawdę źle. Na dodatek moja szwagierka ( a zarazem przyjaciółka) zaszła w ciąże w styczniu. I podczas jednej z rozmów wypaliła mi: "MUSICIE SIĘ BARDZIEJ STARAĆ (o dziecko) BO ZOSTAJECIE ZA NAMI W TYLE" - po jej słowach to już nie miałam siły żyć. Mąż w pewnych momentach miał już dość moich złych dni. Pracowałam co drugi dzień, więc w pracy się jakoś trzymałam, ale jak byłam w domu to cały czas płacz. A jak widziałam szwagierkę to nie mogłam na nią patrzeć, a ona jak na złość prymnie paradowała ze swoim brzuchem, a jeszcze później jak się dowiedzieli, że mają mieć syna to już był koszmar ( bo same dziewczyny w rodzinie męża się rodziły-5)
W czerwcu udało mi się wszystkie wyniki jakoś ustabilizować, torbieli nie było na jajnikach i lekarka postanowiła, że zaczniemy kuracje CLO. Zaczęły się jeszcze większe wydatki- każda wizyta u gin 100zł, a w miesiącu było ich 3+ leki. W lipcu było jedno jajeczko i do owulacji doszło ale nie udało się:( w Sierpniu na początku też było tylko jedno jajeczko, ale jak poszłam na ocenę owulacji po kilku dniach a akurat nie kochaliśmy się z mężem bo go nie było, byłam załamana, wtedy okazało się że pojawiło się drugie jajeczko, lekarka zaczęła się śmiać, że widocznie jajeczka czekają na męża. I wtedy akurat się udało. Robiąc test w połowie września na początku była jedna kreska i ja jak zwykle wpadłam w rozpacz, ale jak spojrzałam na test za chwilę pojawiła się druga słabiutka kreseczka. :tak: 19 września lekarka robiąc usg widziała tylko 1 pęcherzyk, ale na początku października zobaczyliśmy 2 nasze małe szkraby. Z jednej strony szok, jak sobie damy radę itp. Ale mąż powtarza: " Lepiej od razu na głęboką wodę skakać, bo nie wiemy jak jest z jednym dzieciaczkiem:, hehe. Nie przelewa nam się z kasą, ale nie poddajemy się. Ja codziennie się modlę o to, żeby dzieci były zdrowe i nic im nie było. Nikt tak na prawdę nie wie ile one dla mnie znaczą!!!
Mam nadzieję, że nie zanudziłam was moją historią;-)
 
Cześć Dziewczyny. Właśnie wróciłam od lekarza.
Już wiemy, że będziemy mieli dwóch chłopaków. Maja po 12,5 cm obaj i na dzień dzisiejszy jest wszystko ok.

Jak dowiedziałam się w 8 tygodniu, że będzie dwójka to byliśmy w szoku ja trochę załamana czy sobie poradzimy.
Teraz nie wyobrażam sobie innego scenariusza, oby tylko wszystko dobrze się skończyło a z całą resztą sobie poradzimy.
Trzymajcie się, mamy naprawdę dużo szczęścia.


 
czesc dziewczynki
dobrze poczytac jak to jest u innych podwójnych mam:)

Gabi gratuluję synków,a jestes w ciązy jednojajowej czy dwujajowej?
 
Właśnie - Gotadora - pamiętam, że masz jakieś zwierzątko(a) w domu. Co to jest i jak sobie radzisz?

Milla :-) dziękuje za pamięć!

mam dwa zwierzaki: królika i psa. Z królikiem problemu nie ma, jedynie skąd brać liście, ale po moich pobytach w szpitalu biedak się zahartował i uodpornił na brak zieleniny, czy marchewki, bo nie było komu kupić, a teraz ja niestety nie mam czasu na zakupy. Ale prawdziwy problem zrobił się z psem. Przygranęłam psa, którego ktoś wyrzucił do lasu, a w między czasie była jeszcze u innych ludzi, którzy chcieli mieć psa a nie mogli ( finanse lub zbyt małe mieszkanie) no i trafiła do mnie ( sąsiadka poprosiła o pomoc). Psinka dużo w życiu przeszła, dużo chorowała. Myślałam,że teraz to już będzie dobrze, a tu niestety - w sobotę dowiedziałam się, że jest chora na padaczkę, dostała dwóch ataków, jeden o 6 rano, drugi w południe. Choroba się uaktywniła przez stres - urodziły się bąbelki to i ja nie mam czasu dla psa, ponadto nakrzyczałam na nią, a mąż którego ona tak bardzo polubiła wyjechał. Na szczęście kroplówka pomogła, leki działają. Czasem tak popatrze na bąble jak śpią, dalej widzę królika jak śpi ( jest bez klatki), a dalej mój owczarek też sobie smacznie śpi. Wszystkich muszę nakarmić i poprzytulać :-) No i musi mi wystarczyć te kilka godzin snu i kanapka w locie.

Justynia mamy coś wspólnego - ja również nie lubię prosić o pomoc, sama chce wszystko zrobić. Ale przy maluchach już się trochę nauczyłam, że sama nie dam rady - jak dziś np. pojechać do lekarza.
 
jestem po wizycie. zacznę od początku dziś w nocy i cały dzień miałam skurczę (pomimo leków) dzieciaki wariowały, o 13 zwymiotowałam, a o 16 przed wizytą mnie sczyściło. Nie pisałam by znów nie zapeszać. No i na wizycie okazało się że maluch 2 (mniejszy) zrobił fikołka!!!!:szok: znów !!!! i znów są główkowo!!!! dziewczyny one mają po 2,7kg i 2,5kg nie wiem jak to zrobił - ale sie mu udało - i to pewnie dziś dla tego taki przeboje miałam. Rozwarcie i szyjka bez zmian. Na 19.11 mam zgłosić się do szpitala. Leki mam utrzymane do 18.11:eek: wiec dalej mam leżeć i czekać. No i oczywiście wracamy do wariantu SN - choć nie ukrywam chyba już nie chcę nastawiłam się psychicznie na CC :zawstydzona/y:
 
Anulfka dużo, dużo przeszłaś. Gratuluje Ci i życzę Ci nudnej ciąży :-) tzn bez dolegliwości. Na pewno sobie poradzicie :tak: .... u nas było podobnie - przez wiele lat czekaliśmy na dzieci i wreszcie marzenie się spełniło. Ja w 12 tygodniu dowiedziałam się,że jeden bąbelek to chłopczyk - czy Ty już wiesz kto u Ciebie mieszka?
 
Ja byłam mocno za porodem SN z względu na szybki powrót do zdrowia i lepszą laktacje - ale teraz już sama nie wiem. Maluchy wcale nie będą znów takie małe ( z młodą miałam kleszcze bo się zablokowała) no i jakoś nastawiłam się już psychicznie na CC :zawstydzona/y:
 
reklama
Gotadora - wielki szacunek dla Ciebie za to ze przygarnelas pieska w potrzebie i chowasz go mimo klopotow. Ja wierze ze dobro do nas wraca i Twoje podwojne szczescie po walce jaka przeszlas to wlasnie nagroda za to jaka jestes. U nas koty pojawily sie w domu po tym jak je znalazlam porzucone w kartonie pod sklepem. Psy mimo ze kupione to tez byly odchowane i u nas znalazy lepszy dom:)
Prosze tylko zebys byla ostrozna z sunia. Trzy lata temu moj pies (tez duzy - leonberger) zachorowal na nowotwor i jednym z efektow byly ataki padaczki. Przy pierwszym zglupialam i podeszlam blisko bo chcialam ratowac psa nie wiedzac co mu jest. Efektem jest blizna na czole i z dwoch stron nadgarstka ktory zostal niemal przegryziony na wylot. Psy w ataku nie kontaktuja i moga wykazac sie agresja. Uwazajcie na siebie dlatego.
Justynia - na Ciebie powinnsm byc zla. Jak czytalam Twoj post to akurat gotowalam mleko dla malego. Czytam o samooczyszczaniu i juz widze rychly porod Twoj. No i wtedy mleko sie zagotowalo i ja zamiast odlac troche do butelki na rano to nalalam to mleko do sloika z kasza manna ktora pozniej mialam nasypac.....
Akrobate pozdrawiam i wierze ze za niedlugo go zobaczysz. Mimo ze rozwarcie nieduze teraz to nie znaczy ze do jutra to sie nie zmieni.... No i urodzisz moze w koncu?
 
Do góry