reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża bliźniacza

Celina wytrwałości życze ja co prawda nie mam juz małych młodszych dzieci :-) ale przy dwójce naraz jest zabawa teraz to sie smieje że przy jednym to jest spacerek :-) ja ze swojego przykładu wiem że nawet jak sie ma super sytuacje finansową i nic nie zmieniało tego że nie byłam w ciąży choćbym oddała wszytsko co mam:crazy: po trudnej ciązy i ekstremalnym wczesniactwie długich tyg w szpitalu cieszę sie każdym dniem z nimi i nie ważne czy płaczą w nocy i nie spią:-) tak długo na nich czekałam:-) dasz sobie spokojnie rade zawsze powtarzam że my Mamy podwójne jestesmy wybrane bo nie każdy może mieć dwoje dzieci naraz:-)powodzenia
 
reklama
Justynia, wiem że dzisiaj ważny dzień. Trzymam kciuki, żeby w szpitalu rozstrzygnęło się wszystko po Twojej myśli. Rzeczywiście, ciężko z tymi urlopami się Wam poukładało. Może rzeczywiście lepiej, gdybyś miała teraz urodzić, mąż bardziej dyspozycyjny a córeczka z Twoja mamą by mogła być.
Jjka - za Ciebie i Twoje maluchy też ściskam kciuki, zeby usg pokazało, że spokojnie wytrwacie jeszcze w trójpaku kilka tygodni
Celina - ja myślę, że zawsze tak jest (zresztą potwierdzają to wpisy dziewczyn), że w jakiejkolwiek sytuacji nie znalazłybyśmy się, zawsze sobie damy radę. Oczywiście, raz jest ciężej, raz łatwiej, ale siłę zawsze znajdziemy. No i potem te bonus w postaci podwójnych uśmiechów, dokonań maluchów.
Jeszcze mam jedną rzecz, która mnie pozytywnie nastraja. Też jestem mamą szkraba, który skończy dwa lata jak małe się urodzą. Wiem, że będzie sajgon, ale z drugiej strony już tyle rzeczy potrafię: chodzi mi o obsługę noworodka i niemowlaka: przewijanie, ubieranie, karmienie, nie wariowanie przy każdej okazji, - jestem przekonana, że jak urodzą się małe to dwa razy szybciej będę te rzeczy robiła niż robiłam to przy pierworodnym ;-) Tutaj właśnie podziwiam takie Mamy jak Gotadora - często sama, bez pomocy, a ma dwójeczkę od razu w bonusie. I co? - daje radę!!
Właśnie - Gotadora - pamiętam, że masz jakieś zwierzątko(a) w domu. Co to jest i jak sobie radzisz?
 
zawsze powtarzam że my Mamy podwójne jestesmy wybrane bo nie każdy może mieć dwoje dzieci naraz:-)powodzenia

To będzie moje motto na dziś :-)

Celina, też może Cię nie pocieszę jakoś specjalnie ;) Ja na początku ryczałam, że w ogóle jestem w ciąży, miałam już jedno dziecko i niby chciałam mieć drugie, ale jak się dowiedziałam o ciąży wpadłam w jakąś głupawkę emocjonalną, ryczałam, że znowu będę musiała siedzieć w domu, że dopiero co odżyłam po synku i jak jest już w miarę samodzielny to ja znowu uwiązuję się w domu, że znowu wstawanie, kupy itp. Potem jak już się uspokoiłam i zaczęłam się cieszyć to dopiero w 10tc dowiedziałam się, że to BLIŹNIAKI i mega szok! Ale też się cieszyłam, bo poczułam się jakoś wyjątkowo, że nie każdemu się to zdarza itp. I nie dawałam się zastraszyć komentarzom ludzi, którzy bliźniaki widzieli jedynie na obrazku jak to mi będzie źle...
Strach i obawa jak to będzie też towarzyszyły mi przez całą ciążę, o finanse, o to żeby dzieci były zdrowe i donoszone, bo oczywiście naczytałam się w necie, że bliźniaki to przeważnie wcześniaki.
Niecały rok temu zaczęliśmy budowę domu, więc oszczędności i wszelkie pieniądze wypływały nam jak woda, a teraz to już konkretnie ;-) i jeszcze przez długi czas będziemy się gnieździć w 2 pokojach w 5 osób. Samochód mamy mały hehe może na wiosnę pomyślimy o większym. Mieszkamy w domu z moimi rodzicami i siostrą a tyle osób w domu to ciągłe włażenie sobie w drogę, rozpieszczanie starszaka przez dziadków itp. Niby my mieszkamy na górze, rodzice na dole, ale to już typowa pełna chata ;) Wszyscy pracują, więc w ciągu dnia jestem sama, pomoc mam tylko na dochodnego, ale czasami mam dość takiej pomocy i wolałabym być całkiem sama i móc sobie tak popłakać i się rozkleić, bo nie jestem cyborgiem. Teraz jak bliźniaki ryczą na raz i moja mama jest w domu to zaraz leci co się dzieje, no chyba krzywdy im nie robię :crazy: Jedynie z mężem dogadujemy się bez słów w sprawie dzieci, ale jego też często nie ma, też wyjeżdża w delegacje itp, a w wolne dni siedzi na budowie. A ja jak ta kura siedzę w domu z dziećmi, nie licząc spacerów, które powoli się kończą przez pogodę.
Marzy mi się teraz wziąć wieczorną kąpiel (bez Jaśka z boku lejącego mi wszystkie możliwe płyny do wanny), poczytać książkę, albo obejrzeć film i spać do 10 rano następnego dnia w całkowitej ciszy. Śmiejemy się z mężem, że może za 20 lat jak pójdą na studia moje marzenie się spełni :-)
Ha co do mojej "kariery" to też jest ciekawie, bo mi pani prezes powiedziała, że jak pójdę na rodzicielski to zatrudnią kogoś na moje miejsce heheh, to się nazywa polityka prorodzinna (chociaż wątpię, czy odważyła by się to zrobić w takiej pipidówie, w której mieszkam) więc na razie stanęło na tym, że wracam w sierpniu, ale kto wie, może pójdę na ten rodzicielski i sama im podziękuję za współpracę bo to żadne rarytasy nie są...
Idąc dalej... Ciało mam zmasakrowane, brzuch jakby mi czołg po nim przejechał i zapomnieli wyjąć 3 dziecka, dodatkowe 5kg, które stoi w miejscu od porodu...
Ale podsumowując, nie czuję się bardzo uciemiężona i nieszczęśliwa, jest mi dobrze z moją szaloną rodzinką ;-)Jakoś sobie radzę, nieprzespane noce kiedyś się skończą, a jak dzieci będą trochę odchowane to wprowadzimy się do siebie i będzie fajnie, trzymam się takich optymistycznych obrazków, żeby nie zwariować :-)
I rzeczywiście przy kolejnych dzieciach jest łatwiej niż przy 1 pierworodnym, to mogę potwierdzić na 100%, już dużo wiemy i umiemy.
I tak jeszcze jedno mi przyszło do głowy, że to co nam się wydaje teraz ciężkie, dla innych jest szczytem marzeń, mąż, dzieci, własny dom, praca itp. my się czymś martwimy a inni bardzo by chcieli być na naszym miejscu...
Trochę się rozpisałam, ale już dzieciaki mi sugerują, żebym kończyła ;-)
 
Ostatnia edycja:
Rachel - ładnie napisałaś:tak: mi też dobrze z moimi Kluskami (bo z rozmiaru smerfowego to oni szybko wyrośli ;-)) Teraz kiedy mam już przed oczami powrót do pracy - to z jednej strony się cieszę - no bo w końcu napije się ciepłe kawy:-D a z drugiej strasznie mi szkoda tego co mnie ominie.
Jedna z dziewczyn kiedyś fajnie napisała, więc ją zacytuję : Bliźniaki są jak MediaMarkt - nie dla idiotów:tak:
 
Celina ja też mamą nieletniej trójcy jestem:tak:druga ciąża bardzo planowana i wyczekana, synek miał 2,5 roku. Ale mnie planowanie w życiu nie wychodzi więc bach dwójka na raz. Czarna dziura, rozpacz dobre kilka tygodni. Na widok pozytywnego testu płakałam ze szczęścia a po usg z rozpaczy;-) Też mamy budujący się dom, więc miałam zamiar wrócić do pracy żeby kredyt wziąć na jego skończenie, starszak do przedszkola i plan jak się patrzy ;-) Rozpacz trwała do usg połówkowego na które to jadąc zaczęłam się zastanawiać co będzie jak będzie już tylko jedna dzidzia??? no i jakoś mnie to zasmuciło... zobaczyam maluchy i było już lepiej...Po porodzie nie będę ukrywać armagedon. Mąż był z nami przez miesiąc więc było super. Ale w końcu zostałąm sama, nieraz rycząca z całą bandą... ech... na samą myśl gorąco się robi,:-) ale dzieci szybko rosną!!! dzień ucieka za dniem, nie ma czasu na nic i rok ucieka jak nie wiem. A wtedy to można już pierwszy oddech złapać i jest z góry. Choć moje dzieci do aniołków nie należą to więcej radości niż smutku;-) Serce rośnie każdego dnia na widok tych śmiechów i chichów do siebie, biegania razem, chowania, karmienia się nawzajem...:tak: I tak Jesteś wyjątkowa bo będziesz mamą bliźniaków, nie każdy ma tyle siły i nie każdy ma taką szansę:tak::tak:
 
Celinko
z tym pytaniem o pomoc to trafiłaś u mnie na kolejną pietę Achillesa.
teraz się rozpiszę ;-) ja jestem koszmarną indywidualistką, wole paść z zmęczenia jak o pomoc poprosić, prace zespołową to dla mnie jakiś wariat wymyślił - każdy powinien wszystko robić sam (co najwyżej z mężem) i za to w 100% odpowiadać - a w zespole wiadomo nie ma winnych. I tak o to w wieku 16 lat poszłam do pracy :eek: trochę z wygody, buntu, na złość rodzicom a trochę z kiepskiej sytuacji rodzinnej - i os tego czasu jestem panią samej siebie. Potem wiadomo wyprowadzka z domu, ślub, i po 2 latach moja mała (20 m-c; marzec 2012) Urodziłam w czw. w sob. byłam w domu, w pn mąż nogami przebierał w domu i od wt.poszedł do pracy :laugh2: mi to pasowała byłam sama dla siebie i pod siebie.

Oferty pomocy mam 1) moja mama (ale ona pracuje na 2 zmiany + samotnie wychowuje moją przyrodnią siostrę maj 2011 i często to ona potrzebuje mojej pomocy) wiec wiadomo dużo mi nie pomoże gdy sama ledwo ma siły chodzić 2) moja teściowa :szok: skłamała bym jak bym powiedziała że nie pomaga (teraz bym rady nie dała sobie bez niej- bo tylko leże w domu już 8 dzień :crazy:) ale to wiąże się z wyrzeczeniem psychicznym i to dużym. Tu temat rzeka.

Ja w głowie miałam takie marzenie do końca ciąży być aktywna w domu, jechać urodzić SN - max po 2 dniach do domu, foteliki do auta i z mała do żłobka wozić i odbierać (nie polegać na nikim) a jak małą w żłobku -obiad, zakupy i sprzątanie :-D. Brzmi fajnie a życie mi to zweryfikowało i jest jak jest. Czuli jest ciężko muszę godzić się na rzeczy- które przez myśl mi nie przeszły miesiąc temu i cała czas zagryzać zęby w własnym domu :baffled:

milla76
dziękuje dziś mam wizytę ale coś czuję że nic ona nie zmieni no chyba ze poszło mi rozwarcie lub szyjka.
 
Ostatnia edycja:
Justynia z tą pomocą to mamy podobne odczucia :tak: Owszem mam pomoc, jeśli mama ugotuje obiad, czy idąc na zakupy weźmie Jasia i mam przez ten czas "tylko" 2 dzieci do ogarnięcia, ale jeśli pomoc polega na tym, że kwękające dziecko bierze od razu na ręce i jest buju, buju w górę i w dół to coś mi się robi, że mi tak przyzwyczaja dziecko bo kiedy jestem sama to nie jestem w stanie tak robić, nie mówiąc o tym, że nie mam 4 rąk. Co się nagadałam, ale to nic nie daje. Kiedyś miałam do pomocy moją szwagierkę, tzn nie prosiłam jej o to, sama wpadła na ten pomysł, że mi pomoże. Ona sama nie ma dzieci, nie wie gdzie co leży, co i jak robić i tylko mnie wkurzała jej obecność, bo musiałam jej to wszystko mówić itp i miałam dodatkowe zajęcie. Jak najmniej osób w domu, ale zorientowanych tzn ja i mąż i jest super.
 
Celina to i ja tobie cos napisze bo rozumiem doskonale ciebie, ja na szczescie mam tylko blizniaki ale moje zycie zmienilo sie o 180stopni, niestety nie mam od nikogo pomocy zero wyjscia do sklepow, czy pojechania do centrum ogolnie, wyjscie z nimi do jakiegokolwiek sklepu odpada raz ze wozek za szeroki, lapia wszystkie chorobska, a pozatym na moim osiedlu jezdza tylko tranwaje gdzie absolutnie nie ma mowy o wejsciu, juznie wspomne ze jak wychodze na zwykly spacer to jestem tak spocona ze czuje przez kurtke smród
Kasy wiecznie brak, caly czas klutnie z mezem, nie mam czau na spokojnie wypic kawy, jak chcem na spokojnie pojechac do centrum to moj maz ma focha ze wogole chcem gdziekolwiek wyjsc, moje zycie to tylko dom i dzieci, czasem nie moge sie z tym pogodzic ze tak jest bo kiedys bylo zupelnie inaczej. mam ochote jechac do lasu i wrzeszczec zeby nikt mnie nie slyszal.ale zgodze sie tutaj z wieloma postami dziewczyn szczegolnie tego co napisala mama290 , ogolnie planowalam w swoim zyciu tylko jedno dziecko , bo z jednym to jest luksus , ale trzeba jakos zyc pocieszam sie ze dzieci rosna i z dniem staja sie bardziej samodzielne
 
Witajcie dziewczyny.
A ja wam powiem, że bardzo się cieszę, że będzie dwójka małych łobuziaków. Wiem, że nie będzie lekko, zwłaszcza na początku, ale wszystko dla ludzi. Martwię się tylko tym, żeby pokarmu było wystarczająco i żeby dzieci zdrowe były.
Zbyt długo czekałam na tą ciążę, poza tym jestem w takim wieku, że jak lekarz w klinice zapytał czy chcę jeden zarodek czy dwa to od razu powiedziałam że dwa, choć trochę kiwał nosem że drobna jestem i większe ryzyko. Przynajmniej nie muszę 2 razy chodzić w ciąży, a dzieci razem będą się łatwiej wychowywać (taka mam nadzieje) i bardziej zajmować sobą. Poza tym szybciej wrócę do pracy i mam nadzieję normalnego życia.
Najbardziej zszokowała mnie moja własna rodzicielka, która jak się dowiedział, że będą bliźniaki to od razu wpadła w szok i zaczęła mnie "pocieszać": Rany Boskie jak ty sobie dasz radę z dwójką dzieci, ja sobie tego nie wyobrażam! I tak się dowiedziałam, że mojej mamie brak wyobraźni i od kilku miesięcy to ja ją pocieszam, że jednak dam radę. Na szczęście deklaruje swoją pomoc i oswaja się coraz bardziej.
 
reklama
Jeszcze jedna rzecz odnośnie pozytywu posiadania dwójki dzieci w tym samym wieku - wczoraj byli u nas znajomi z synkiem ciut starszym od naszego. Dzieciaki tak fajnie się bawili (wprawdzie dookoła było istne pobojowisko, jeden kot postanowił wyprowadzić się z domu, nie wiem czy nie będę musiała zainwestować w zwierzęcego psychoanalityka), ale my mieliśmy cały czas dla siebie. Maluchy tylko podchodziły żeby się czegoś napić, ew. podjeść ciasta... Oczywiście, trzeba było uważać, ale tak jak większość rodziców mamy w domu zabezpieczenia przed dostępem do rzeczy niebezpiecznych, więc bez przesady...
Nie było tekstów typu "mamo nudzi mi się, pobaw się ze mną" (chociaż w przypadku mojego syna to niemożliwe, bo jego zasób słów ostatnio wprawdzie się powiększył ale wynosi maksymalnie w przypływach do 10 słów;-)) Ale naprawdę nie byli absorbujący i trwało to około 3 godzin.
I tak sobie myślę, że tak będzie przy bliźniakach. Oczywiście na ten bonus trzeba poczekać 1,5 roku minimum, ale nawet jak będą leżały w kojcu to myślę, że same będą mogły się przez chwilę sobą zająć. Potem - to już coraz lepiej, słyszałam opowieści o dzieciach 4-5 letnich, które potrafią sobie zabawę na kilka godzin zorganizować. Oczywiście nie ma co popadać w przesadę i wybierać się na przykład do kina w tym czasie. Ale myślę, że na książkę, ulubiony serial, czy zrobienie czegoś dla własnej urody czas znajdziemy. Nie mówiąc już o pracach domowych...
 
Do góry