Rzadko już tu zaglądam, ale troszkę Was ostatnio podczytałam

Fajnie powspominać "czasy z brzuszkiem"

Gratuluję rozpakowanym mamom-dużo zdrówka i sił dla Was i Dzieciątek.
Wam Ciężaróweczki życzę dużo spokoju, wiary w siebie, zdrowia i odporności na głupoty które możecie usłyszeć bądź przeczytać. Nie bójcie się, jesteście najlepszymi mamami dla swoich dzieci, macie też bezcenny instynkt, warto mu zaufać. Dołączę się do głosu innych podwójnych mam - bliźniaki to wielkie szczęście

owszem, bywa trudno, ale widok uśmiechu w dubeltowym wydaniu to prawdziwy cud!
Jeśli się zastanawiacie, czy można dwójkę wykarmić piersią - jestem jednym z wielu przykładów, że tak. Czy można na kilka dni zostać całkiem samej z dziećmi i nie oszaleć - tak. Czy można się uodpornić na nieustanne zaczepki - tak. Znaleźć odrobinę czasu dla siebie - możliwe, choć bywa i tak, że trzeba wybrać między jedzeniem a prysznicem

Po cesarce da się "spionizować"w kilka godzin, by tylko gnać do maleństw. Najważniejsze jest pozytywne nastawienie

i zamykanie uszu na "dobre" rady.
Codziennie patrzę na moich chłopaków i nie mogę się nadziwić, że tu są z nami, że mamy takie cuda! Dla dzieci chce się żyć!
Monika_83, Milla76 - pisałyście o porodzie na Żelaznej - ja tam rodziłam starszaka i bliźniaki. Szpital jest w pełni przygotowany na podwójne porody, przedwczesne też (tegoroczne najmniejsze urodzone tam dzieciątko miało nieco ponad pół kilo). Jest nowocześnie zarówno na salach do porodu, operacyjnych jak i na poporodowych. Z tego co słyszałam, może być trudno dostać się tam na poród "z ulicy", jaka jest procedura w takim przypadku nie wiem, bo miałam lekarza prowadzącego z tego szpitala (zajmował się mną również w pierwszej ciąży) i moja dokumentacja + posiew już wcześniej były w szpitalu. Chciałam urodzić naturalnie, choć drugi w kolejce synek na tydzień przed ułożył się pośladkowo (taki poród - SN pośladkowy sugerował również mój dr prowadzący), ale w trakcie akcji porodowej lekarz dyżurny mocno sugerował cięcie ze względu na obawę, że drugi maluch utknie poprzecznie, co wiąże się z cięciem w pośpiechu i ryzykiem dłuższego niedotlenienia. Bardzo się obawiałam cesarki, a zwłaszcza tego, że nie będę w pełni sprawna przez dłuższy czas, co było dla mnie istotne przy trójce dzieci bez dodatkowej pomocy. Naturalny, nieingerowany i niepospieszany poród to najlepsza droga na świat dla dziecka i dla samopoczucia mamy (takie jest moje doświadczenie z 1go porodu-bez dodatkowej oksytocyny, znieczulenia, nacięć, pęknięć, a syn ponad 4kg...), ale wiem, że w przypadku bliźniąt cesarka to najbezpieczniejsze rozwiązanie. Jeżeli tylko jest to możliwe, to warto poczekać z wyjmowaniem dzieci do czasu "rozkręcenia się" porodu (skurcze, odejście wód płodowych), wtedy dzieci są lepiej przygotowane (są "wymasowane" skurczami, mogą mieć czyste drogi oddechowe i nie trzeba odsysać), a u mamy zaczyna się produkcja mleka. To moja opinia.
Ze mną na sali podczas cięcia był mąż i mógł mi przystawić dzieci do twarzy, potem im towarzyszył podczas badania, a mnie zszywali. Chłopaków dostałam do karmienia po 2 h od porodu i pięknie ssali

tylko nie bardzo mogłam ich pooglądać, bo koszulę miałam pdwiniętą do brody i zakaz podnoszenia głowy, ale to wspaniałe uczucie dwóch ciepłych aksamitnych ciałek na mojej skórze pamiętam do dziś

Jeśli zdecydujecie się na pobranie krwi pępowinowej, to trzeba to wcześniej zgłosić, bo muszą przygotować odpowiedni zestaw.
Opieka nad mamą i dziećmi poprawna, personel profesjonalny, ale nie traktują specjalnie mam bliźniąt - jeśli radzisz sobie sama, to ok, jeśli potrzebujesz pomocy to trzeba poprosić, ale spokojnie można się samej ogarnąć

Do mnie w pierwszej dobie przyszła konsultantka laktacyjna (sama jest mamą bliźniąt), ale nie wiem, czy była tylko na stażu czy jest zatrudniona przez szpital na stałe (nie wiem jak to jest regulowane od strony etatowej, bo zawód konsultanta laktacyjnego jest w PL nie zarejestrowany...).
Mają pokój laktacyjny gdzie można ściągnąć i przechować pokarm, wysterylizować butle czy laktator. Jest mały sklepik na terenie szpitala gdzie można wypożyczyć laktator (trzeba kupić osobiste końcówki).
Ubranka i pieluchy dla dzieci trzeba mieć swoje. (Gdzieś padło pytanie o rozmiar - ja się szykowałam na 50 cm, ale moje maluchy miały masę prawie 3200 i 3300 i po 54 cm,więc szybko weszli w rozm.56). Zapewniają mokre chusteczki, gaziki, octenisept, alantan do pupy i płyn do kąpieli.
Jedzenie jest ok. Są też lodówki gdzie można schować swoje jedzenie. Przy karmieniu piersią trzeba mieć swoje 3-4butelki 1,5l wody mineralnej na dobę.
Jeśli lekarz przed wypisem nie zaproponuje Wam 2 tyg.zwolnienia dla męża, to się upomnijcie.
Nie wiem, co jeszcze mogę dopisać. Jeśli będziecie miały pytania, może coś podpowiem.
Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie.