reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża bliźniacza

Dzieciaki 011.jpgDzieciaki 006.jpgDzieciaki 008.jpg

Wróciłam :-D:-D:-D A to opis moich wrażeń z ostatniego tygodnia. Wybaczcie, ale zanim nadrobię zaległości i sie ogarnę to trochę minie ;)
Dlatego ogólnie napisze, trzymam kciuki za wszystkie jeszcze spakowane i rozpakowane i witam nowe trójpaki :tak:


W poniedziałek 3.06 poszłam wcześniej spać i jak zwykle obudziłam się koło 22 "na siku" i coś mi się za „długo sikało” a tu poleciały wody zabarwione krwią. Z wrażenia stanęłam, jak to przecież to za wcześnie dopiero 34 tydzień... Potem mega szybki prysznic na otrzeźwienie umysłu, golenie bikini i szybki telefon do męża. Jechał jak wariat z pracy, pobił rekord trasy ;) W ekspresowym tempie dojechaliśmy szpitala, przyjęcie – papierologia, usg i wciąż ze mnie leciało ….. Najpierw ambulatorium i pierwsze badanie usg, później pojechałam na pieterko kolejna papierologia... położono mnie na salę porodową (jednoosobowa, piękna nówka z drabinkami, workami sako, łazienką) położne podpięły ktg, podały magnez oraz dawkę przypominającą sterydy, anytybiotyk, pobrały krew i czekałam na lekarza. Lekarka stwierdziła, że to jeszcze potrwa minimum 24 godz i Męża odesłali niech się chłopina wyśpi. Po jakimś czasie nadeszły skurcze i rozwarcie na 3 cm. Długo walczyłam ze sobą czy nacisnąć magiczny przycisk, jak zaczęły mi się już zlewać w 1 długi skurcz to wymiękłam i zaczęłam gryźć poduchę i wbijać pazury w ręce, i wcisnęłam. Po kilku minutach przyszedł inny lekarz lekarz i stwierdził, że rozwarcie za szybko postępuje i dziecko ustawiło się już w kanale i natychmiast mnie przewożą na salę do cięcia. Na moje pytanie czy po męża dzwonić powiedziały, że i tak nie zdąży dojechać. Nosz kurde a chłopinę odesłały wcześniej ;) Już w drodze na salę dzwoniłam do Męza (zaspany jak diabli nie do końca wierzył co sie do niego mówi), później połozna zabrała mi telefon i odniosła do sali. Na sali tłumy ludzi ubranych w białe, niebieskie, zielone stroje, ja zwijająca się z bólu i zakładany szybko na żywca cewnik (może nie za przyjemne uczucie, ale z opisów bardziej strasznie wyglądało ;-) ) do tego anestezjolog mający z 60 lat i nie mogący się wkłuć. Po 3 razie władowali mi usypiacz w wenflon i tyle pamiętam z porodu. Urwał mi się film. Przebudziłam się jak ktoś do mnie wołał zza światów „Pani Judyto pobudka, ma Pani 2 synów”. Później znów długo nic i straszne drgawki, nie było mi zimno, ale drżałam jak osika. Co jakiś czas otwierałam oczy, byłam na sali pooperacyjnej 4 osobowej, na sali położna cały czas nas monitorowała i podłączała kolejne kroplówki. Co jakiś czas wymieniała podkład, myła i wkładała nowe „pampersy”. Dziwnie się czułam, taka strasznie bezbronna i uzależniona od drugiego człowieka. Po 2 godzinach przewieziono mnie wraz z drugą dziewczyną na salę docelową. Tam kolejne kroplówki …..
Chłopaki urodzili się 4 czerwca pierwszy Alek 4:05, drugi Włodek 4:06 a Mąż był w szpitalu o 4:10. Od razu pobiegł na oddział zobaczyć maluchy. Leżały sobie w cieplarce i się dogrzewały, samodzielnie oddychały. Pierwszy pchał się na świat Alek 2270g/47cm i Ap.9pkt.; młodszy o minutę Włodek 2450g/50cm i Ap.9 pkt. Miałam na bieżąco wiadomości i zdjęcia maluchów od męża :-)

Na drugi dzień wieczorem pionizacja i pierwsze spacery. Nie było najgorzej, dopóki nie wymienili mi łóżka na wyższe i schodzenie stało się wyzwaniem. Podstawiłam sobie stołek i podnóżek i najpierw przerzucałam się na bok, później nogi na krzesło i niżej na podnóżek i dalej już jakoś poszło. Najśmieszniejsze było chodzenie z kroplówką w jednej i z cewnikiem w drugiej ręce ;) Kolejny dzień i odłączyli mnie od tego drugiego. Wtedy dopiero można mi było pojechać do maluchów, Mąż skołował „bolida” na kółkach i pojechaliśmy na noworodki. Bałam sie jak diabli, bo niekt mi nie powiedział, że byłam intubowana i strasznie mnie gardło bolało. Obawiałam sie, ż ejakąś infekcję złapałam i nie chcę zarazić maluchów. Dopiero póxniej mnie uświadomiono o rurze w gardle. Jak zobaczyłam moich chłopaków, takie kruszyny, to mi emocje puściły i się popłakałam. Miałam swoich 3 kochanych facetów wszystkich razem :-)
Wypisali mnie w piątek, wypisywali hurtowo, bo zamykali oddział do remontu, a był problem z miejscami dla kolejnych mamuś. Dzieciaki niestety zostały :-( Na początku były w cieplarce z sondami do karmienia, później „awansowały” na zwykłe "korytko", a od wczoraj Włodek sam ciągnie butlę, nawet go przystawiałam już do cyca, ale possał 3 razy i zasypia. Alek niestety jest mniejszy ( a to on się pchał na ten świat tak szybko) i miał jakiś czas podłączony CPAP od wczoraj jest też w inkubatorze, bo nie trzymał temperatury w nocy, nadal też żywiony jest sondą, czasem coś łyknie przez butlę, ale to za mało a jeść musi. Dziś ma wyjść z tej "plaży", ale wyglądał na bardzo zadowolonego w tym ikubatorze, wyglądał jakby sie opalał skubany i do tego wyraźnie uśmiechnięty :-D
Pani dr nas uspokoiła, bo ten inkubator nie powiem zrobił na mnie wrażenie i poryczałam sobie w kaciku w domu. Na razie maluchy pozostaną w szpitalu minimum 2 tygodnie a nawet do miesiąca. Może się zdarzyć tak, ze Włodka wypiszą wcześniej, ale nie są na razie chętni by rozdzielać braci. Niestety mają takie obłożenie, że może do tego dojść :/ Oj nie wyobrażam sobie wtedy miec jednego w domu i kursować codziennie do drugiego. Chciałabym już mieć ich w domu, ale z drugiej strony wiem, że tam mają bardzo dobrą opiekę. Na razie co 3 godziny ściągam pokarm i zawożę do szpitala. Doba już się skróciła, bo kursujemy do szpitala 2 razy dziennie. Rozkręcam laktację i już dzielnie produkuję nawet 50-60 ml :szok:
Na razie hormony nie dokazują i dzielnie się trzymam i nie świruję :baffled:

Ps. Przytyłam 12 kg przez całą ciążę i już 10 nie ma :D
 

Załączniki

  • Dzieciaki 011.jpg
    Dzieciaki 011.jpg
    22,2 KB · Wyświetleń: 66
  • Dzieciaki 006.jpg
    Dzieciaki 006.jpg
    25,6 KB · Wyświetleń: 71
  • Dzieciaki 008.jpg
    Dzieciaki 008.jpg
    23,9 KB · Wyświetleń: 60
Ostatnia edycja:
reklama
multimama z tego samego powodu jestem za cc :-) i czekam na zdjęcie
polka fajna piłka :-) ja właśnie też taką piłkę mam. Z tyłu nie widać w ogóle, że w ciąży jestem, wcięcie nadal mam a z przodu taką piłę plażową już :-D

Dytko fajną wagę dzieciaczki miały jak na 34tc i super że są zdrowi a Ty odciągasz im pokarm :) Za niedługo już ich będziesz miała w domciu :)
W szoku jestem, że czekali ci z tą cesarką do ostatniej chwili :crazy: czemu się nie wzięli za ciebie od razu? bo ja nie rozumiem :no:

Co do smarowania ja się smaruje raz dziennie olejkiem ze słodkich migdałów i raz dziennie ziają mamma mia.
W moim kalendarzu ciąży na ten tydzień mam napisane, że od tej pory zaczyna się faza intensywnego wzrostu więc już zaczynam się bać jak to mój brzuch to wytrzyma, więc kupie jeszcze na wszelki wypadek ten bio-oil co lilonka polecała i będę się smarować 3 razy dziennie, może to coś da
 
Ostatnia edycja:
za ten czas co klepałam posta widzę, że zdjęcia dodałaś :-) cudni ci Twoi chłopcy :tak:
No i zazdroszczę, że tak mało przytyłaś i super że tak szybko straciłaś :-) (chyba nie zamotałam?):D
 
Zenia myśleli, że jeszcze przetrzymają mnie z 24. Ponoć ze względu na płuca. Tylko nie rozumiem po co ta kolejna dawka, skoro w 29 byłam w szpitalu nasterydach. Zrozum tu lekarzy ;) Jak już "chodziłam po ścianach" myslałam, że może naturalnie będę rodzić :szok:
Ale ogólnie bardzo dobrze wspominam cały pobyt i wiem na pewno, nie można sugerować się opniami z neta dotyczących szpitali. Nie chodzi przecież o super warunki bytowe dla mam tylko o maksymalną opiekę nad dzieciakami i Szpital Uniwersytecki w Krakowie spełnia to idealnie. Zostało im jeszcze 1 piętro do remontu a zwiedziłam już 3 poziomy podczas moich pobytów, w tym 1 ten nowy juz po remoncie :)
Opieka nad dzieciakami rewelacyjna, bardzo zaangażowane pielęgniarki na neonatologii. W zyciu bym nie wytrzymałabym w takich warunkach jednego dnia. Cały czas coś pika, dzwoni a one po 12 godzin na nogach. Szacunek wielki. Podczas tych 3 pobytów spotkałam tylko 3 osoby, które mozna było nazwać "odstającymi" od reszty, ale kto wie, każdy ma czasem zły dzień.
 
Dytko niezla relacje nam przedstawilas:-) super ze chlopcy zdrowi i ladna wage mieli przy porodzie jak na ten tydz ciazy. Tak jak piszesz chlopcy maja w szpitalu bardzo dobra opieke i ani sie obejrzysz a juz bedziesz ich miala w domku i ciesze sie ze Twoja laktacja sie rozkreca oby tak dalej:-)

Tez chyba kupie ten balsam co lilonka polecala bo przynajmniej te rozstepy ktore mam zbledna i nie beda az tak widoczne
 
DYTKO !! Duże te twoje maluchy jak na ten tydzień ciąży. Dużo zdrówka życzę w pierwszej kolejności dla nich i dla Ciebie bliźniacza mamusiu :tak:
A po cesarce to miałaś raj w porównaniu do mnie. Mnie pionizował mąż na ich zlecenie po pół dnia-poszło kiepsko, bo straciłam dużo krwi (o czym nie wiedziałam) i prawie padłam po 2 metrach-dobrze, że z M duży chłop to mnie przytrzymał. A cewnik też chciały zabrać po pół dnia, ale uprosiłam żeby zostawiły na noc, bo się bałam, że zaliczę ponowny odjazd. Z kolei lekarze na porannym obchodzie, znający szczegóły cc byli w szoku, że już wstaje i nie mam cewnika :szok:. Ale nie opieprzyłam położnych, bo dzięki temu, że mi tak nagadały szybciej wróciłam do żywych.
Informuj na bieżąco jak Alek z oddychaniem. A dlaczego Włodka chcą tak długo trzymać w szpitalu ?
 
Ostatnia edycja:
DYTKO to pierwsze zdjęcie Twoich chłopców mega mnie roztkliwiło, bo moje dziewczynki mają bardzo podobne z tymi posklejanymi włoskami:tak:. Jezu jak ten czas leci.
 
Ostatnia edycja:
Dytko - ale historia...normalnie sie.wzruszylam jak napisalas jak pojechaliscie na gore do Maluchow.... Ehhhh....hormony mna rzadza :) zycze zebyscie jak najszybciej.wdomku juz byli w komplecie. Laktacje widze ze ladnie rozkrecasz-na pewno chlopcom Twoje mleko pomoze w szybszym powrocie do domku.

A ja za tydzien dokladnie mam miec cc!!!!! OMG !!! Nie dociera to do mnie....
Dosc juz mam lezenia w szpitalu...no ale jeszcze troche i bedzie mam nadzieje po wszystkim a my w kompleie do domku wrocimy....

Pozdrawiam wszsytkich cieplo-pisze z.komorki stad te literowki....
 
Tigla to Dytko rodziła :-D

Dytko chłopaki cudowni, a te włoski :tak: zobaczysz ze szybko do domku wyjdziecie....wszystko dla dobra dzieci, jak tak czytam i patrze to już bym chciała ten 36 tc, tak bardzo tęsknie za maluszkami, chciałabym je poprzytulać, wiem, że bedę tęsknić za brzuszkiem, ale ten dotyk...ojjjj tak mi tego brakuje :tak:

Rózyczko Ty jeszcze tylko tydzień WOW pozazdrościć, ale wiem, że nam też szybko czas zleci, mam nadzieję, że wszystkie dotrzymamy do 37 tc albo przynajmniej do 35 tc:tak:
 
reklama
Do góry