Witam
No i jestem ciągle w trójpaku i wreszcie w domu. Tydzień temu byłam na badaniu kontrolnym, i poza tym, że miałam już rozwarcie na palec(od poprzedniej wizyty w szpitalu) i miękką, krótką szyjkę to powiedziałam, że mnie swędzi skóra. Nie tylko w miejscach narażonych na nadmierne rozciąganie. Zatem moja pani gin wypisała mi skierowanie, żeby to wszystko na spokojnie sprawdzić. Pojechałam do domu, spakowałam się i wróciłam. Test na cholestazę wyszedł negatywnie i obiecali że szybko mnie wypuszczą( najpierw że w piątek a potem że w niedziele lub poniedziałek). W niedziele ciągle cisza więc spytałam co z moim wyjściem, no i się zaczęło, ze w ogóle sami mnie nie wypiszą, bo to już 36 tc, bo bliźniaki i oni nie chcą brać odpowiedzialności i takie tam. Zaczekałam do wczoraj bo wczoraj miała być moja dr no i ona mówi ze spokojnie mogę wyjść bo skoro nic się nie dzieje i jeszcze tyle czasu do końca to ona na moim miejscu tez by się wypisała sama. Powiem Wam że nasłuchałam się na tej porodówce... i chyba lepiej tam nie leżeć zbyt długo bo to wpływa na psychikę. Na szczęście jestem już w domu i odpoczywam psychicznie...
A dzieci sobie rosną, mają jedna 2800 druga 2300g. Fikają cały czas, przez co położne miały ogromne problemy z zapisami KTG. A ja generalnie się czuje dobrze, poza tym że spojenie łonowe boli mnie jeszcze bardziej niż przed szpitalem i w trakcie pobytu znów poleciała mi hemoglobina...Reszta w miarę, tylko że jestem wielka i wszystko mi już ciężko zrobić, nawet wstać siku...Ale jeszcze trochę może wytrzymam...
Trzymajcie za mnie kciuki bo już niedługo finish a wcale nie wiem w jakiej formie( obie leżą główkowo).