Dziewczyny dziękuje za ciepłe słowa .
Gienek- to piękne co napisalas i ja mam to szczęście ze mam dwójkę dzieci tylko niestety jedno cieżko chore. Moja najlepsza przyjaciółka miała w wieku 18 lat białaczkę i problemy z zajęciem w ciążę a w w wieku 30 lat kiedy chcieli starać sie o in vitro to wykryli raka macicy i musieli jej wyciąć i już nigdy nie będzie mieć swoich dzieci. Dodam jeszcze ze starają sie od tego czasu o adopcję i to tez jakiś koszmar z tymi formalnosciami w Polsce.
Dziewczyny ja wcale nie jestem taka silna. Rycze codziennie i mam dni kiedy wszystko widzę pozytywnie ale tez są dni kiedy jestem załamana . Tak jak pisałam przy życiu trzyma mnie Moj synek i on nawet sobie nie zdaje sprawy jak on nam pomaga. Jednak co najbardziej mnie przeraża to nie tyle co choroba Leny bo z tym muszę sie pogodzić ale to ze my jesteśmy w uk sami. Każdy sie dziwił jak my damy radę sami z bluzniakami podczas gdy mąż od 6do 18 jest poza domem. A teraz jeszcze doszła choroba Leny. I mamy Mateusza a on wymaga tez dużo uwagi i rożnych atrakcji itd . A ja będę pewnie zajęta Lena. Chcieliśmy tez za rok wrócić do polski ale teraz nie wiemy czy robić coś w tym kierunku bo nie mamy tam nic ( chodzi mi o prace, dom itd) za to mamy cała rodzine która bardzo by nam pomogła . Problem w tym ze jak wiadomo w Polsce nie wiadomo na jaka opiekę medyczna mogę liczyć i czy zajęli by sie Lena dobrze państwo. Na prywatne wizyty mnie nie będzie stać . Tu w uk będę mieć pod tym względem super pomoc medyczna i leczenie za darmo.
Zrobili tez nam badania gen czy ja lub Moj mąż nie jesteśmy nosicielami tej wady. Jeśli tak to gdybyśmy planowali wiecej dzieci to będziemy musieli mieć tez w ciąży badania genetyczne . Tak bym chciała wrócić do Polski bo tu będę całymi dniami sama z tym wszystkim i to mnie najbardziej przeraża.
Gienek- to piękne co napisalas i ja mam to szczęście ze mam dwójkę dzieci tylko niestety jedno cieżko chore. Moja najlepsza przyjaciółka miała w wieku 18 lat białaczkę i problemy z zajęciem w ciążę a w w wieku 30 lat kiedy chcieli starać sie o in vitro to wykryli raka macicy i musieli jej wyciąć i już nigdy nie będzie mieć swoich dzieci. Dodam jeszcze ze starają sie od tego czasu o adopcję i to tez jakiś koszmar z tymi formalnosciami w Polsce.
Dziewczyny ja wcale nie jestem taka silna. Rycze codziennie i mam dni kiedy wszystko widzę pozytywnie ale tez są dni kiedy jestem załamana . Tak jak pisałam przy życiu trzyma mnie Moj synek i on nawet sobie nie zdaje sprawy jak on nam pomaga. Jednak co najbardziej mnie przeraża to nie tyle co choroba Leny bo z tym muszę sie pogodzić ale to ze my jesteśmy w uk sami. Każdy sie dziwił jak my damy radę sami z bluzniakami podczas gdy mąż od 6do 18 jest poza domem. A teraz jeszcze doszła choroba Leny. I mamy Mateusza a on wymaga tez dużo uwagi i rożnych atrakcji itd . A ja będę pewnie zajęta Lena. Chcieliśmy tez za rok wrócić do polski ale teraz nie wiemy czy robić coś w tym kierunku bo nie mamy tam nic ( chodzi mi o prace, dom itd) za to mamy cała rodzine która bardzo by nam pomogła . Problem w tym ze jak wiadomo w Polsce nie wiadomo na jaka opiekę medyczna mogę liczyć i czy zajęli by sie Lena dobrze państwo. Na prywatne wizyty mnie nie będzie stać . Tu w uk będę mieć pod tym względem super pomoc medyczna i leczenie za darmo.
Zrobili tez nam badania gen czy ja lub Moj mąż nie jesteśmy nosicielami tej wady. Jeśli tak to gdybyśmy planowali wiecej dzieci to będziemy musieli mieć tez w ciąży badania genetyczne . Tak bym chciała wrócić do Polski bo tu będę całymi dniami sama z tym wszystkim i to mnie najbardziej przeraża.