reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża bliźniacza

Dziewczyny dziękuje za ciepłe słowa .
Gienek- to piękne co napisalas i ja mam to szczęście ze mam dwójkę dzieci tylko niestety jedno cieżko chore. Moja najlepsza przyjaciółka miała w wieku 18 lat białaczkę i problemy z zajęciem w ciążę a w w wieku 30 lat kiedy chcieli starać sie o in vitro to wykryli raka macicy i musieli jej wyciąć i już nigdy nie będzie mieć swoich dzieci. Dodam jeszcze ze starają sie od tego czasu o adopcję i to tez jakiś koszmar z tymi formalnosciami w Polsce.

Dziewczyny ja wcale nie jestem taka silna. Rycze codziennie i mam dni kiedy wszystko widzę pozytywnie ale tez są dni kiedy jestem załamana . Tak jak pisałam przy życiu trzyma mnie Moj synek i on nawet sobie nie zdaje sprawy jak on nam pomaga. Jednak co najbardziej mnie przeraża to nie tyle co choroba Leny bo z tym muszę sie pogodzić ale to ze my jesteśmy w uk sami. Każdy sie dziwił jak my damy radę sami z bluzniakami podczas gdy mąż od 6do 18 jest poza domem. A teraz jeszcze doszła choroba Leny. I mamy Mateusza a on wymaga tez dużo uwagi i rożnych atrakcji itd . A ja będę pewnie zajęta Lena. Chcieliśmy tez za rok wrócić do polski ale teraz nie wiemy czy robić coś w tym kierunku bo nie mamy tam nic ( chodzi mi o prace, dom itd) za to mamy cała rodzine która bardzo by nam pomogła . Problem w tym ze jak wiadomo w Polsce nie wiadomo na jaka opiekę medyczna mogę liczyć i czy zajęli by sie Lena dobrze państwo. Na prywatne wizyty mnie nie będzie stać . Tu w uk będę mieć pod tym względem super pomoc medyczna i leczenie za darmo.
Zrobili tez nam badania gen czy ja lub Moj mąż nie jesteśmy nosicielami tej wady. Jeśli tak to gdybyśmy planowali wiecej dzieci to będziemy musieli mieć tez w ciąży badania genetyczne . Tak bym chciała wrócić do Polski bo tu będę całymi dniami sama z tym wszystkim i to mnie najbardziej przeraża.
 
reklama
Lola bardzo ciezko jest komus doradzac ale ja wrócilabym do Polski mialabys pomoc fizyczną i psychiczną ,wsparcie od rodziny i przyjaciół mysle ze to jest teraz najwazniejsze i napewno bylo by wam lżej
 
Lola bardzo ciezko jest komus doradzac ale ja wrócilabym do Polski mialabys pomoc fizyczną i psychiczną ,wsparcie od rodziny i przyjaciół mysle ze to jest teraz najwazniejsze i napewno bylo by wam lżej

A ja bym została skoro macie tam pracę. Bez rodziców bym przeżyła ale bez mojego ukochanego i środków do życia już nie. Niezależnie od sytuacji.
 
Niestety nie ma dobrego rozwiązania bo są plusy za powrotem jak właśnie rodzina i pomoc z jej strony ale minusem brak pomocy od państwa i brak opieki medycznej bo nie ma co ukrywać w Polsce jest tragedia w szpitalach pod względem finansowym i wiele razy sie słyszy ze nie ma np kasy na leczenie np chorych na raka itp. Jedynie co to będę mogła z dziećmi latać do polski na urlopy a w razie potrzeby wizyty w szpitalu mamy kartę europejska która pokrywa koszty leczenia. Tak naprawdę to mogę sobie teraz gdybac a wszystko sie okaże z czasem ...
 
lola przepraszam, ale nie wiem co napisac. Musicie byc silni. Macie siebie - jestescie rodzina. Ja nie jestem w stanie sobie wyobrazic tego co przechodzicie, nie napisze, ze bedzie ok. Lola co do powrotu do Polski, to chyba Marcysiowa ma racje - wiesz, ze tu w Uk inaczej to wszystko wyglada. Musicie byc razem, myslec o przyszlosci (moze to glupio brzmi) ale mysle, ze bedzie tu lepiej. Ja tez nikogo nie mam, nie moge na nikogo liczyc oprocz mojego meza. Mieszka ze mna siostra z synkiem, czasem mi pomoze, czasem Szkoda gadac... Moja mama zmarla na raka jak mialam 19 lat, nie zdazyla zostac babcia (miala 44 lata). Z moim tata dogaduje sie dopiero od kilku lat (po smierci mamy total nie sie zalamal, nie wychodzil z domu, zero kontaktu). Teraz Sam zostal w Pl, bo my z siostra tylko we dwie jestesmy. Teraz sie martwie, bo problemy ze zdrowiem ma, nie wiem co bedzie dalej. W ciagu niecalych dwoch lat 3/4 mojej rodziny umarlo na raka. Moi tescie sa tu w UK, ale najlepiej jak nie dzwonia. Ostatnio moja tesciowa zadzwonila, bo dowiedziala sie ze jak urodze, to ona bedzie przychodzic do mnie pomagac a ja mam zlozyc papiery zeby jej revenue placilo... Czasem siedze I wyje, bo czuje sie jak sierota... Nikt z pl nam nawet kartki na swieta nie wysle. Do wszystkiego co mam doszlismy z moim m Sami - doslownie. Wyjechalismy z dwoma torbami z PL I mielismy £500 w portfelu. Najwazniejsze, ze mamy siebie I na siebie mozemy liczyc, dlatego razem jestesmy silni. Teraz nawet nikt do mnie nie zadzwoni jak sie czuje (tylko moj tata) - polowa znajomych odpadla jak dostalismy kredyt I kupilismy Dom, teraz druga polowa jak zaszlam w ciaze, bo sie udalo. Pamietaj, ze masz rodzine - meza I dzieci, tylko to sie liczy. Badzcie silni razem.
 
madmax- ja po prostu mdlałam, nie miałam nawet siły ręki podnieść, ból mięśni,ścisk w żołądku,mdłości, ciemno przed oczami, kołatanie serca i poty...po 2 h norma jest do 140.

Lola216
- masz rację,że są plusy i minusy bycia w UK lub w Polsce, tu masz dobrą opiekę,ale czujesz się samotna z tym wszystkim, a może dało by się mamę ściągnąć do Was na chociaż miesiąc?Było by Ci raźniej i miałabyś pomoc, wsparcie, to bardzo ważne dla Ciebie w takich chwilach. Kochana a wcześniej przed IVF mieliście z mężem robione tzw kariotypy genetyczne? Tu w Polsce przed przystąpieniem do programu jest taki obowiązek,ale oczywiście słono się za to płaci:-( Czasami jest też tak,że kariotypy wychodzą ok a dziecko i tak może urodzić się obciążone jakąś wadą,bo w trakcie zapłodnienia nie przewidzimy jak wszystko się podzieli. Moja koleżanka 3 razy zaszła naturalnie w ciążę i 3 razy poroniła, w końcu zdecydowali się na in vitro,bo nie wiedzieli czemu nie może utrzymać cięży, po badaniach kariotypu wyszło,że ona ma wadę 5 chromosomu,więc Klinika zgodziła się przeprowadzić IVF,ale tylko pod warunkiem,że zdecydują się na diagnostykę preimplantacyjną, czyli badania genetyczne zarodków przed podaniem, no i z 8 zarodków wszystkie były obciążone wadą 5 chromosomu,więc nie podali jej żadnego:( Za drugim podejściem tylko 1 nie był obciążony wadą , podali jej,ale się nie przyjął, więc już za 3 razem zdecydowali się na komórki dawczyni, podali jej 2 zarodki i też żaden się nie przyjął. Są spłukani z pieniędzy i załamani:( Ty w UK masz taką diagnostykę gratis więc to bardzo duży plus. Ja cały czas liczę na to,że Lenka będzie zdrową radosną dziewczynką, dziewczyny mają rację,że medycyna tak poszła do przodu,że można leczyć różne schorzenia oraz wyjść z sytuacji, która czasami wydaje się sytuacją bez wyjścia. Wiadomo,że czujesz,że świat Ci się zawalił każdy by się tak czuł, ja też prawie codziennie ryczę,choć moje powody są żadne w porównaniu do Twoich, pamiętam do dzisiaj i brzęczy mi to w uchu jak dzwon jak ta lekarka z Kliniki po obejrzeniu Laury w 13/14 tygodniu zapytała-czy mieli Państwo diagnostykę preimplantacyjną? No nie mieliśmy nikt nam nie mówił,że to coś ważnego poza tym kosztowało ok 20 tyś , sam program wyniósł nas 22 tyś zł,więc kogo tutaj na to stać,żeby przy każdym podejściu płacić 45 tyś:( Ale do sedna masz Mateuszka i on na pewno chce,żeby mama się nie smuciła i była spokojna,więc postaraj się dla niego być silna i pisz do nas w każdym momencie, to naprawdę pomaga!

Onlyone- przyjaciół poznaje się w biedzie, chociaż zrobiła się naturalna selekcja prawdziwych przyjaciół w Twoim otoczeniu, nie ma sensu tracić czasu na nieżyczliwe zazdrosne osoby. Jesteś bardzo dzielna i podziwiam Cię bardzo! A jak się dzisiaj czujesz?

Dziewczyny a ja wróciłam z wizyty i miałam KTG po wizycie u ginekolog,no i maszyna odnotowała skurcze co 5 minut..wszyscy tam zaczęli panikować, moja ginka już wyszła do domu i jakiś lekarz inny obejrzał odczyt i mnie pyta,czy chcę jechać do szpitala a ja na to,że absolutnie NIE to za wcześnie...to kazał mi jechać pilnie,jak zacznie mnie boleć a tak to leżeć w domu i już w ogóle się nie ruszać:-(
 
gieniek ja dzis lepiej, chociaz po zakupy nie poszlam, bo do poludnia tak mi jakos jasno sie robilo. Teraz w miare, plecy tylko mnie tak nawalaja, ze nie moge siedziec, lezec, juz nie wiem co robic.
a co tam u ciebie??? Skurcze co 5 min? Kurcze, lez znowu bidoczku, nie Twoja kolej jeszcze :)
 
Dziewczyny, przeczytałam wszystkie zalełości i mam w głowie jedną myśl: Jesteście bardzo silnymi i mądrymi kobietami!!!! Cieszę się, że jestem w Wami na forum.

Lola, nikt z nas nie jest w stanie Ci doradzić co masz zrobić. Czy zostać w UK czy wracac do Polski. Nie znamy całej sytuacji i nie w pełni możemy się w nią w czuć. MOgę sobie tylko próbowac wyobrazić co przezywasz i życzyć Ci dużo siły, wytrwałości i wiary. Wierzę, że maleńka Lenka mimo choroby da Wam wiele radości i pieknie przeżyje swe życie. Pozytywne jest to, że ma profesjonalna opiekę a nowoczesna medycyna potrafi dziś zdziałać cuda.

Witam nowe bliźniakowe mamy!

Onlyone, widze, że też nie masz łatwo, ale podziwiam Was za siłę i za to co osiągnęliście. Macie siebie i to jest piekne. Z każdej sytuacji czerpcie radość a na nieżyczliwych ludzi szkoda czasu.

Gienek, a Ty leż ile wlezie. Nie rób nic - opoczywaj, śpij i relaksuj się!!!
 
gieniek - tak wiem, że norma do 140 ale u mnie na wyniku jest zakres do 109, nie wiem dlaczego.
Skurcze o kurcze to chyba za wcześnie. Chyba zostaje Ci zaś leżeć, ty dziewczyno się należysz za wszystkie czasy:szok:, ale to niestety jest najlepsze lekarstwo, odpoczywaj

Lola- wiele różnych opinii czy zostać czy wyjechać, ja nie doradzę Ci nic bo do końca nie wiem jak tam jest ale na pewno serce Ci podpowie i wybór będzie jak najbardziej trafny. Trzymam za Was kciuki, jestem z Wami sercem i nawet nie wyobrażam sobie przez co teraz przechodzisz. Ale jak już tu dziewczyny pisały jesteście kochającą się rodziną i pokonacie wszystkie trudności- tego Wam życze.

Onlyone - zastanawiam się dlaczego tak jest, że jak się coś komuś uda to znajomi zazdroszczą ale też znikają. Nie ma się co nad nimi rozczulać poprostu to nie byli prawdziwi przyjaciele.
A co do Twojego samopoczucia no to nie zazdroszcze, ja też powoli mam bóle pleców i znów źle sypiam a gdzie tam końcówka, a brzusio dużyyyy
 
reklama
lola - duzo przeszliscie ostatnio i moze to jeszcze nie jest najlepszy czas aby podejmowac takie wazne decyzje. Pisalas zreszta ze planowaliscie powrot gdzies tak za rok, tak wiec dajcie sobie troche czasu, zobaczcie jak bedzie wam szlo z leczeniem Lenki no i jak w tym wszsytkim poradzi sobie Mati. Z czasem sytuacja sie wylkaruje i zycie podpowie wajm jaki rozwiazania beda najlepsze dla waszej rodziny.Ja tez czuje sie tu samotna - zawsze chcialam wracac do Polski ale maz jakos nie bardzo. Tak wiec tez zostajemy sami i wiem ze lekko nie bedzie sobie poradzic z blizniakamiale pewna jestem ze jakos damy rade i w Was tez wierze. Trzymam za was kciuki.

Gieniek - kurcze dziewczyno ty to masz ciezka droga. Stosuj sie do wszytkich zalecen lekarza i uwazaj na siebie.
 
Do góry