reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciaza - archiwum

reklama
o matko, pierwszy opis porodu, który mnie przeraził...aaaa.....
niby mówi się że drugi poród łatwiejszy, ale jak widać nie zawsze się to sprawdza.
Beatko , jesteś strasznie dzielna. Gratuluję córeczki :-)
 
Beatka super dokładny opis, byłaś bardzo dzielna, ale i mężowi należą się słowa uznania:tak: Jeszcze raz bardzo gratuluję!!
 
no to i czas, bym i ja co nie co opowiedziala.

pamietacie jak w zeszly czwartek Wam jeszcze marudzilam, ze u mnie znow cisza? No to w ten wieczor sie zaczelo. Lezalam sobie na lozku i poczulam z raz czy 2, jak sie cos ze mnie "ulalo". Zignorowalam to, bo kiedys w nocy mialam podobna historie i to tylko dzidzia po pecherzu sobie pewnie skakala. Za moment maz wrocil z pracy, wiec zebralam sie by wstac i przy okazji do toalety, bo bylo mi jakos niekomfortowo. W tym momencie maz sie mnie pyta czy rodze ( w sensie, czy dzis juz w koncu zamierzam :-) ), a mi wody po nogach pociekly. Bylam tak zszokowana tym, ze stalo sie cos takiego w chwili, gdy On mnie akurat o to zapytal, ze w pierwszej chwili zareagowalam smiechem, niedowierzajac, a potem powiedzialam: "chyba tak" :laugh2:
Szybko do lazienki po "pieluche", dopakowywanie torby, maz jeszcze nie dowierzal, ze sie zaczyna, wiec krzatal sie po domu i musialam mu uswiadomic, ze naprawde jedziemy rodzic. Pojechalismy wiec do szpitala. Jak tylko wysiadlam z samochodu, to przez te 100m do szpitala, a potem winda, portki zdarzyly sie mi calkiem przemoczyc, chlustalo ze mnie, jakby mi ktos tam szklankami wode wylewal :-D.
W szpitalu bylismy o 21:30 zaraz podlaczyli mnie do ctg, zbadali (ginka stwierdzila, ze nie ma watpliwosci ze to wody, tak cieklo) i okazalo sie, ze rozwarcie juz na 4 cm. Rozgoscilismy sie wiec na porodowce (dostalismy pokoj z wanna, wc i wielkim lozkiem) i sobie czekalismy na pierwsze skurcze. Pojawily sie szybciutko, z poczatku slabe i myslalam sobie, ze tak, to ja moge rodzic co tydzien. No ale niestety kazdy kolejny byl coraz mocniejszy. Z poczatku glebokie wydechy bardzo pomagaly. Lezakowalam na fotelu, spacerowalam, skakalam na pilce, jak sie wzmocnily musialam juz chwytac sie lozka czy czegos i moooooocno rozluzniac. Ok polnocy dostalam biegunki, w polaczeniu ze skurczami to byla masakra :baffled: Polozna jednak zareagowala na to slowami: "to dobrze" :confused2: Ciezko mi juz bylo skurcze wydechami zwalczac, wiec sie jej pozalilam i zapytala sie mnie, czy chce zastrzyk zmniejszajacy bole, ale ze wtedy musze na lozko i starac sie zasnac. Albo do wody. Wybralam wanne, bo w koncu w niej mialam zamiar rodzic, polozna napuscila wody, zapalila gwiazdki na suficie :laugh2:, maz ustawil radyjko no i mielismy sie relaksowac. Pierwsze kilka skurczy w wodzie bylo super, ale juz po paru minutach nie moglam sobie znalezc pozycji, w pewnej chwili jak mnie zlapalo, tak wyrwalam, ze maz myslal ze chce wyskoczyc z wanny.:laugh2: No i powoli zaczelam juz klnac na te bole pod nosem. Az staly sie i w wannie nie do wytrzymania i poprosilam o zastrzyk. Wtedy chyba zaczelam czuc nacisk juz z tylu, bylo to jakos ok 1, moze po i od tego czasu to juz sie meczylam, a wszystko nabralo innego tempa, a ja obecnie pamietam juz tylko momenty. Polozna co chwila wynajdywala mi rozne pozycje, kucanie, chodzenie, na lozku bokiem. Jeszcze jak wlazilam do wanny, prosila mnie by usiasc na boku, bo dzidzia nie moze sie zdecydowac w ktora strone glowe ulozyc do wyjscia i byl to problem, ktory wlasnie skomplikowal nam caly porod. Nastepna godzina badz wiecej zleciala na pomocy dziecku w ulozeniu glowki, niestety Mala nie byla w stanie pokonac jednego zakretu i moje parcie nic tu nie pomagalo. Wtedy byla juz z nami lekarka i widzialam jak wymieniaja miedzy soba spojrzenia i cos mowia, po minach wnioskowalam, ze cos idzie nie tak. Lekarka postanowila pomoc malej w wyjsciu proznociagiem, ale chyba pierwsza proba sie nie powiodla. W koncu musialy zdecydowac sie sciagnac lekarza glownego, mnie podlaczyly pod kroplowke, ponalkuwaly i podaly cos, co mialo przyhamowac/zmniejszyc skurcze. W kazdym razie zabronily mi od wtedy przec (a skurcze parte rozsadzaly mnie od srodka, to juz byla masakra, nie moc przec przy nich i chyba najbardziej niemilo to wspominam....) i czekalismy az lekarz do nas dotrze, by podjac decyzje, czy walczymy dalej, czy cesarka.
O tym mi powiedzialy dopiero po, a mi juz bylo wszystko jedno, byle cos zrobili, bo sil braklo.
Lekarz oproznil mi pecherz i sprobowal znow proznociagiem. Do tego niestety bylo potrzebne naciecie :-( i prac dokladnie tak jak kazala mi polozna, urodzilam najpierw glowke, a przy nastepnym partym cala reszte. Jak mi powiedzieli, ze jeszcze tylko troszke, bo glowka juz jest, to im uwierzyc nie chcialam, bo nic slychac ani czuc nie bylo, ale po kolejnym parciu ujrzalam Mala na wlasne oczy i polozyli mi ja na mnie, a ja bylam tak mocno zszokowana, ze nam sie udalo..... maz zalany lzami, polozna kazala, mu isc zaraz najpierw zapalic :laugh2: bo widzialam sama, ze On przeszedl o wiele wiekszy stres i szok niz ja. Dla faceta musial to byc horror. A ja czekalam az mnie pozszywaja, co zajelo im wiecznosc, ale wtedy byla z nami juz corcia i wszystko inne stalo sie nieistotne. Mala takie cudowne dzwieki wydawala, gdy na mnie lezala, ta chwila byla niesamowita.....
Livia urodzila sie o 4:39, takze porod trwal w sumie ok 8h, a dopiero od polnocy mialam bolesne skurcze, takze nimi sie az tak nie wymeczylam, i gdyby nie glowka Malej (37,5cm), pewnie bym urodzila szybciej, a tak to te trwajace wiecznosc wypychania i parcia mnie wykonczyly...

Podczas porodu mowilam sobie "nigdy wiecej", ale teraz mysle, ze wszystko jest do przezycia i mimo komplikacji, wszystko dobrze sie skonczylo i chyba uwazam, ze o wiele gorszy jest juz sam polog i ten przeklety bol krocza po cieciu :crazy:
 
Ostatnia edycja:
reklama
Do góry