reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża a kołatanie serca, arytmia?

Eve dopiero teraz zobaczyłam Twoje pytanie- nie to forka z 8 miesiaca ciąży teraz jestem większa:)
 
reklama
a często teraz Ci jest duszno?

tylko tam gdzie jest mało powietrza, np: u mnie w mieszkaniu (mamy jeszcze małe mieszkanko), albo w centrach handlowych, no zamkniete pomieszczenia. Suzou ja jestem pozytywnie nastawiona i mam zamiar być zdrowa... :-D

a jak Ty się miewasz przed porodem? Mała jak się zachowuje? Jak poród się będzie zaczynał to poczujesz takie mrowienie brzucha :-) i będziesz miała przeczucie. Cały czas trzymam kciuki
 
hna, ja życzę Ci z całego serca żebys była zdrowa!!!!A ja czuję się jak słoń, płaczę , bo już nie moge znieść tego wszytskiego, a boje się ,że małą przenoszę:(
 
suozu teraz nie pozwalają przenosić ciąży, po 40 tc ma się robione ktg i w razie czego wywołują poród, zobaczysz ani się nie obejrzysz a już będziesz z maleństwem w domu :-)
 
nie pozwalają- to chyba zalezy gdzie.......ach. Dzisiaj zrobili mi kolejne echo i organicznie z sercem jest nadal ok, więc pod tym względem trochę spokojniejsza jestem. Niestety przy porodzie będe musiała mieć monitorowane serce i w raszieco beda musieli mnie potrafktowac kardiowerterem - defiblyratorem - jak na filmach...ach boję się nie ma co, a z drugiej strony chcę juz mieć to za sobą....mała naciska mi na nerw kulszowy od wczoraj praktycznie mnie już uziemiła....żeby to cholerstwo przesłzo po porodzie i zębm podczas porodu nie miałą żadnych niespodzianek:(
 
Kochana mnie młody tak załatwił od 5 tygodnia:szok: ciąży, że prawie pleców nie czułam, tak uciskał skubany, aż do podoru.
nie przenosisz ciąży, ja urodziłam 3 dni przed terminem, a do tego zawsze się dodaje 2 tygodnie, a jak nie to Ci dadzą kochana oksytocyne i w ten sposób wywołają poród, poza tym lekarze mają swoje "sposoby", np: zostałam zbadana dwoma palcami przez pana doktora 23 stycznia o godz 17:30, a o 01:00 juz zaczeło się coś dziać i mały urodził się 24.01 o 7:10.... będzie dobrze
 
o własnie ja tych dodatkowych 2 tyg po termnie nie wytrzymam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


Płaczę już codziennie:(

Mi ginka od 3 tyg grzebie w szyjce i paluchy dwa wkłada i nic- nawet małego krwawienia:(
 
Ostatnia edycja:
Witam
przeglądnęłam sobie wątek i napisze też o sobie:
najlepiej od początku,otóż w wieku ok 6 lat zostałam zapisana na gimnastykę wyczynową (ćwiczenia na przyrządach),był to potworny wysiłek fizyczny koszmar jakiś no i ogromny stres związany z zawodami, nowymi trudnymi ćwiczeniami itd.chodziłam tam 5 lat wcześniej pomimo moich próśb mama nie chciała mnie wypisać chodź zaczynałam się już źle czuć.
Potem po ok 2 latach od przerwania treningów zaczęły się drobne problemy z sercem poszłam z mamą do lekarza zrobiła mi ekg wyszła przewaga lewej komory,w sumie nic szczególnego nie czułam że coś się tam dzieje ale byłam dość nerwowa i lekarz tylko zapisywała kropelki na uspokojenie i kontrole za rok,po roku wykazało niemiarowość zatokową i znowu kropelki na uspokojenie,po kolejnym roku ekg już wychodziło w normie i na tym skończyły się moje wizyty.
Potem wiek dojrzewania przechodziłam bardzo ciężko jak dla mnie i tu się pojawiła nerwica lękowa stwierdzona przez psychologów,brałam różne kropelki,syropki,i jakoś się trzymałam chodź ataki paniki miałam często,głównie brak tchu,wrażenie że się uduszę,w upalne dni tak miałam najczęściej i po imprezach z alkoholem:zawstydzona/y: no i potem po znowu jakimś czasie doszło właśnie te ''wywracanie się serca,ale głównie jak kładłam się spać nie zwracałam jakoś szczególnie na to uwagi bo lekarz nic na to nie mówił.
I sobie żyłam tak z tym,czasem lepiej czasem gorzej bywało.
No i potem zaszłam w ciążę i tu się dopiero mi zaczęło z sercem i w ogóle nerwica moja się nasiliła mocno,tak od 3 miesiąca się zaczęło wywracanie serca,potykanie tak jakby biło na sekunde przestało i znowu biło dalej,jakieś takie jak ja to nazywałam chrupnięcia czułam w sercu nie wiem co to było,poszłam na usg i ono nic nie wykazało.
Przed ślubem moim jeszcze była śmierć mojej cioci (mieszkała z nami) w o góle wariowałam już
Potem ślub przygotowania i kolejny stres taki że wylądowałam w szpitalu na dwa dni przed,to był 24 tc,i skurczy dostałam ale szcześliwie się skończyło na dzień przed ślubem wyszłam ze szpitala,ale leki musiałam podtrzymujace brać.
Kolejne miesiące ciąży to tylko strach o dziecko o to czy donosze ciązę czy moja nerwica nie wpłynie na nie negatywnie,bałam się sama w domu zostawać(mieszkaliśmy z rodzicami moimi),a jak już musiałam to serce w gardle miałam,relanium też miałam przepisane i brałam jak mi źle było,zrezygnowałam ze szkoły bo nie dawałam rady tam dojeżdżać chodź to było tylko 2 przystanki pociągowe od domu,w ogóle sama nie mogłam nigdzie też wychodzić,tylko w domu byłam z mężem wszędzie samochodem i tak do końca.bałam się porodu czy dam radę czy przeżyję,czy moje serce wytrzyma matko strasznie się meczyłam, wszyscy mnie pocieszali i tak dobrnęłam do 9 miesiąca strach był o poród ale objawy nerwicy się zmniejszyły i serce tez tak już nie wariowało,dlatego pewnie że już wiedziałam ze teraz nic nie grozi dzieciaczkowi,i tak miałam zagrożoną ciążę że przenosiłam 2 tygodnie ostatni tydzień w szpitalu, miałam wywoływany poród,bałam sie że dostane ataku paniki podczas porodu ale nic,nic nie było tylko dosłownie raz jeden serce mi się wywróciło i na tym się skończyło,mąż był przy mnie i skupiałam się tylko na porodzie a nie na mojej nerwicy.
Po porodzie się przestraszyłam bo dopiero zaczęło mi stukać serducho lekarz zmierzył ciśnienie i pokazało 150/100 szybko konsultacje jakieś między sobą zrobiono mi ekg te wyszło jakies w ogóle krzywe jak nie wiem,wtedy zaczełam się bać ale nastepny lekarz przyszedł dostałam tabletkę na zwolnienie akcji serca i relanium i zasnęłam,jak się obudziłam to wszystko już w normie było pewnie to z wysiłku było.
W domu potem to przez kilka miesięcy czułam jak już leżałam takie szybsze bicie,no i oczywiście pozostały te nierówne bicia serca ale najwazniejsze że moja nerwica,panika i lęki przeszły tamtymi się nie przejmowałam bo ekg i holter nic nie wykazalo.
Ale po trzech latach spokoju nagle dosłownie nagle (byłam akurat w domu sama z synkiem) zaczęło mi przeraźliwie trzepotać serce nie wiedziałam co mam robić i tak coraz szybciej byłam pewna że po prostu umrę zadzwoniłam do mamy ci przyjechali szybko,bo juz z mężem razem mieszkaliśmy i wtedy mi przeszło,i znowu zaczęłam latać do kardiologa ekg,holter oczywiście nic tylko że szybciej biło,psychiatra dala takie leki ze funkcjonować nie mogłam przy dziecku zwłaszcza to tylko nosiłam w torebce,echo serca też miałam i też wszystko ok.i potrwał znowu u mnie ten stan trochę aż się przyzwyczaiłam i znowu zelżało ale nie ustało całkiem,przeróżne odczucia w sercu mam dalej,zwłaszcza jak jakiś stres przeżyję tak po kilka razy dziennie,czasem ucisk w klatce,a czasem nie mam przez miesiąc,dwa nic i czuję się dobrze,w zeszłym roku poszłam na kontrole do kardiologa zrobiła ekg serce szybko biło ale to dlatego bo mam 'syndrom białego fartucha''i tak zawsze jak jestem w gabinecie to szybciej mi bije i ciśnienie też większe .no i lekarz na to powiedziała że to z nerwów- nerwica serca i to wszystko w głowie siedzi i daje te wszystkie objawy serduszka ,tabletki noszę w torebce ale tylko noszę i to mi daje poczucie bezpieczeństwa.
Chciałabym w niedalekiej przyszłości postarać się o rodzeństwo dla synka ale mam obawy że to się nasili chodź czuję że mam siłę aby pokonywać to, no nic zobaczymy.

się przeokrutnie rozpisałam,przepraszam za zaśmiecenie za chaos,ale chciałam napisać jak to u mnie było i jest.

a Wam zdróweczka,i siły życzę
 
reklama
emi to właśnie tak jest że najwięcej tu daje nasza psychika i dopóki to w głowie siedzi to będzie siedzieć w naszych ciałach, może zamiast do psychiatry to poszłabyś do psychologa, przynajmniej żadnych tabletek nie dostaniesz, a może cię jakoś z tego wyciągną?...
 
Do góry