Cookie_
Moderator
- Dołączył(a)
- 29 Listopad 2019
- Postów
- 3 048
SpokoA kurna wybacz, ślepota od siedzenia w zdjęciach do późna Dziś to mam wzrok i ogar jak 80 letni dziadu.
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
SpokoA kurna wybacz, ślepota od siedzenia w zdjęciach do późna Dziś to mam wzrok i ogar jak 80 letni dziadu.
Hej laski,
do założenia wątku natchnął mnie wczorajszy post jednej z Was o brzuchu wyglądającym dalej na ciązowy 11 dni po cc . Jestem ciekawa jak bylo u Was, czy wiedziałyście co Was czeka i byłyście mentalnie przygotowane na zmiany w wyglądzie waszego ciała? Niestety w dobie internetu i trendu " bouncing back" mam wrażenie że młode mamy nakładają na siebię niesamowitą presję powrotu do idealnego ciała. Nie twierdzę że nie ma kobiet które po tygodniu od porodu wyglądają jak miss universe ale jestem ciekawa waszych doświadczeń.
Ja niestety nie bylam w ogóle przygotowana na to co mnie czeka. Całą ciąże wymiotowałam, przytyłam raptem 4 kg, na kazdej wizycie słyszałam " ale ma pani mały brzuszek". Faktycznie wierzyłam, że wychodząc ze szpitala będę płaska. A rzeczywistość...no cóż... po 2 msc dalej miałam duży brzuch, bolało jak randomowi ludzie przepuszczali w kolejce bo myśleli że jestem w ciąży. Nikt mi nigdy nie powiedział o rozejściu mięśni itp. Nie mogłam się w pełni cieszyć macierzyństwem bo wpadłam w obsesję na punkcie brzucha widząc celebrytki z super figurą i dzieckiem pod pachą. Było to bardzo niezdrowe i krzywdzące. Pomógł mi dopiero fizjo uroginekologiczny, przy czym nikt w szpitalu się nawet nie zająknął że ktoś taki jest - zaczęłam drążyć temat i sama się doedukowałam. Teraz po roku czasu widzę ile złego sobie wyrządziłam. Stąd ten wątek, żeby kolejna młoda mama w panice szukająca informacji dlaczego jej brzuch od razu nie maleje przeczytala że to zupełnie normalne i na dojście do siebie potrzeba czasu, za zwyczaj więcej niz te 6-8 tyg a wizyta u fizjo powinna być obowiązkiem jak wizyta u ginekologa.
Mnie dobiła ciąża. Nie sądziłam, że "poranne mdłości" mogą oznaczać wymioty na okrągło przez 3 miesiące. Przez co nie miałam na nic siły. Że będzie mnie piekła skóra na brzuchu i nic się z tym nie będzie dało zrobić. Że żebra będę miała tak skopane, że jeszcze miesiąc po porodzie będą mnie bolały. Druga ciąża miała być lepsza... Nie była.
A już po porodzie... Bałam się, że trudno mi będzie wrócić do poprzedniej wagi, ale już miesiąc po porodach było tak samo jak przed ciążą. Nie spodziewałam się za to takiej samotności przy karmieniu. Miałam takiego cycocholika, że trudno było go na godzinę zostawić. Tylko ssał. A ja nie mogłam nigdzie wyjść sama, nic sama zrobić. Zero kontaktu z dorosłymi. A jak już ten kontakt był, to przecież musiałam wyjść nakarmić albo wrócić do domu, bo dziecko już śpiące i z tatą nie zostanie, bo tata nie da jeść. W dodatku dzieci obrażone na butelkę. Teraz nadal karmię i denerwuje mnie, że mąż z synkiem posiedzi dłużej u sąsiadów, a ja muszę szybciej wracać, bo nakarmić i uspać...
Karmić się da, ale córka zasypia około 19 na noc. Ładnie przesypia noce, ma maksymalnie 1 pobudkę. Jak zaśnie poza domem i się obudzi w domu to traktuje to jako drzemkę i jest zabawa do północy wtedy... Albo pobudki co 30 minut,przez całą noc. A synek zasypia około 20:30-21, czyli można z nim posiedzieć dłużej. I on zje kolację poza domem, więc tylko wrócić do domu, kąpiel i spać. Ona zjada malutko w innych miejscach, bo wszystko jest ciekawsze. Nadrabia w domu.A u sąsiadów jest jakieś skażenie że nie da się tam karmić?
Ja wymiotowałam od 8 tyg do 37 co chwile dostawałam kroplówki. Masakra, moja gin mówila ze w całej swojej karierze miała dwa takie przypadki. Tak jakby organizm odrzucał ciążę.Mnie dobiła ciąża. Nie sądziłam, że "poranne mdłości" mogą oznaczać wymioty na okrągło przez 3 miesiące. Przez co nie miałam na nic siły. Że będzie mnie piekła skóra na brzuchu i nic się z tym nie będzie dało zrobić. Że żebra będę miała tak skopane, że jeszcze miesiąc po porodzie będą mnie bolały. Druga ciąża miała być lepsza... Nie była.
A już po porodzie... Bałam się, że trudno mi będzie wrócić do poprzedniej wagi, ale już miesiąc po porodach było tak samo jak przed ciążą. Nie spodziewałam się za to takiej samotności przy karmieniu. Miałam takiego cycocholika, że trudno było go na godzinę zostawić. Tylko ssał. A ja nie mogłam nigdzie wyjść sama, nic sama zrobić. Zero kontaktu z dorosłymi. A jak już ten kontakt był, to przecież musiałam wyjść nakarmić albo wrócić do domu, bo dziecko już śpiące i z tatą nie zostanie, bo tata nie da jeść. W dodatku dzieci obrażone na butelkę. Teraz nadal karmię i denerwuje mnie, że mąż z synkiem posiedzi dłużej u sąsiadów, a ja muszę szybciej wracać, bo nakarmić i uspać...
A później ktoś "życzliwy" powie, że ciąża to nie choroba i na pewno nie czujesz się tak źle jak to opisujeszJa wymiotowałam od 8 tyg do 37 co chwile dostawałam kroplówki. Masakra, moja gin mówila ze w całej swojej karierze miała dwa takie przypadki. Tak jakby organizm odrzucał ciążę.
Z tym się na szczęście nie spotkałam bo byłoby mi mega przykro. Ja musiałam poświęcić całą siebie , prace wszystko. Bo miałam te wymioty i od początku krwiaka i ciąże zagrożoną.A później ktoś "życzliwy" powie, że ciąża to nie choroba i na pewno nie czujesz się tak źle jak to opisujesz