Moje drogie, powtórzę się, ale jestem w szoku, że znalazłam tu tyle wsparcia i troski!!! Dziękuję Wam.
A u mnie trochę zmian. Nie odzywam się często, bo wyjechałam na kilka dni do rodziny. Poprosiłam męża, żeby nas wywiózł, bo jeszcze jeden dzień w domu i oszaleję albo wpadnę w taką deprechę, że wyląduję na oddziale zamkniętym. Mój mąż widzi, że jest ze mną coś nie tak, ale jedyna jego reakcja to "weź się ogarnij!"
Tak więc spakowałam torby, córkę i mąż zawiózł nas do rodziny na wieś. A tutaj wielka odmiana!!! Córeczka jest innym dzieckiem. Całe dnie spędza na dworze, płacze właściwie tylko gdy jest głodna lub śpiąca, a tak to bawi się, nie marudzi. Fakt, że wszyscy rozpieszczają ją na maxa (noszenie na rękach i te sprawy...), ale już jestem w stanie to zaakceptować, byle by mieć trochę odpoczynku i czasu DLA SIEBIE.
Ja już nie wiem, w czym tkwi problem. Czyżby mała u nas w mieszkaniu się nudziła? Tutaj ma psa, kota, duży ogród, huśtawki i mase ludzi do opieki. W domu ma nie dość, że wciąz te same zabawki to jeszcze smutną, zdenerwowaną mamę.
A i mój nastrój też jest o niebo lepszy. Jakoś nie mam już tylu czarnych myśli, jestem spokojniejsza.
Szkoda tylko, że jutro już mąż po nas przyjeżdża. Nie chcę wracać
Wybaczcie, że tylko tak o sobie. Czytam Wasze posty na telefonie, ale odpisywać przez telefon nie lubię.
Pozdrawiam serdecznie wszystkie mamusie Małych Płaczków :*
A u mnie trochę zmian. Nie odzywam się często, bo wyjechałam na kilka dni do rodziny. Poprosiłam męża, żeby nas wywiózł, bo jeszcze jeden dzień w domu i oszaleję albo wpadnę w taką deprechę, że wyląduję na oddziale zamkniętym. Mój mąż widzi, że jest ze mną coś nie tak, ale jedyna jego reakcja to "weź się ogarnij!"
Tak więc spakowałam torby, córkę i mąż zawiózł nas do rodziny na wieś. A tutaj wielka odmiana!!! Córeczka jest innym dzieckiem. Całe dnie spędza na dworze, płacze właściwie tylko gdy jest głodna lub śpiąca, a tak to bawi się, nie marudzi. Fakt, że wszyscy rozpieszczają ją na maxa (noszenie na rękach i te sprawy...), ale już jestem w stanie to zaakceptować, byle by mieć trochę odpoczynku i czasu DLA SIEBIE.
Ja już nie wiem, w czym tkwi problem. Czyżby mała u nas w mieszkaniu się nudziła? Tutaj ma psa, kota, duży ogród, huśtawki i mase ludzi do opieki. W domu ma nie dość, że wciąz te same zabawki to jeszcze smutną, zdenerwowaną mamę.
A i mój nastrój też jest o niebo lepszy. Jakoś nie mam już tylu czarnych myśli, jestem spokojniejsza.
Szkoda tylko, że jutro już mąż po nas przyjeżdża. Nie chcę wracać
Wybaczcie, że tylko tak o sobie. Czytam Wasze posty na telefonie, ale odpisywać przez telefon nie lubię.
Pozdrawiam serdecznie wszystkie mamusie Małych Płaczków :*