Hehe ja sie przyznam, że dawno dawno temu
myślałam, że moje dzieci nie będą chorować. Codziennie spacery, dużo ruchu na świeżym powietrzu, raczej cienko ubierani. Do tego codziennie 3-4 porcje warzyw i owoce.
Jak starszy poszedł do przedszkola (wrzesien 2010) zaczęli chorowac<młodszy zarażał sie od starszego>. Nie mam w okolicy nikogo do pomocy prócz znajomych z placu zabaw, wiec jak mi starszy chorował 2 tygodnie a potem młodszy to ciągiem siedzieliśmy w domu przez miesiąc.
U nas więc tez powtórzył sie schemat, ze nawet jesli małe dziecko nie choruje nie oznacza to, ze tak bedzie zawsze.
Natomiast -moze to zasluga zachartowania, moze szczescia-chłopaki nie choruja zbyt powaznie. Przeziębienia, kaszel, dłuższy katar. W sumie z takiego cięższego kalibru to raz jakis wirus (biegunka i wymioty, ale bez szpitala),raz zapalenie ucha u starszego i raz u młodszego antybiotyk na gardlo. Zaziębiaja sie często, rozklada ich szybko, ale antybiotyków zażywać nie muszą.
Ciekawa jestem jak bedzie z młodszym, mam nadzieje ze od wrzesnia pojdzie do przedszkola. Tzn. ciekawi mnie, czy przez te infekcje przynoszone przez starszego choc troche bedzie odporniejszy.
(jednak na wszelki wypadek ustaliłam z szefem, ze do pracy wróce dopiero w listopadzie
).
Na odpornosc podaje tran i- za namowa lekarki-imunoglukan.