Witam wszystkich. Jestem tatą Mateusza. Przebywa on w tej chwili tak jak siostra pisała wyżej w Klinice Centrum Zdrowia Matki Polski W Łodzi.
Choroba przyszła nagle. Mateusz ma 21 miesięcy. Nigdy nam nie chorował. Gorączka pojawiła sie około 3 tygodnie temu. Żona pojechała znim do prywatnej lekarki. Ta stwierdziła zapalenie gardełka i przepisała jak to zwykle bywa u naszych wspaniałych lekarzy antybiotyk ( Z resztą polscy lekarze serwuja antybiotyk na wszystkie choroby co dla mnie jako osoby która nigdy w zyciu nie brała antybiotyku jest czymś chorym). Mateusz wrócił do domu . Oczywiście na gorączke miał podawany nurofen lub panadol. Nic to jednak nie dawało. Gorączka spadała po czym po kilku godzina wzrastała nagle (potrafiła urosnąć w ciągu 20 minut) do 40 stopni C. Po 3 dniach(może i 4 juz nie pamietam ) pojechalismy do Szpitala u nas w mieście ale z racji tego że szpital nie przyjmował (była niedziela ) pojechaliśmy na pomoc doraźną. Tam lekarka dyżurująca stwierdziła równiez zapalenie gradła i migdałków. Dodam że Mateusz miał juz wtedy powiekszone węzły chlonne i to bardzo. No cóż wórcilismy do domu . Po kilku godzinach gorączka znowu skoczyła tym razem do 40,5 stopnia. Dzwonimy do kolejnej lekarki i umwaimy się na wizytewieczorną. Lekarka ta (defacto Pano ordynator szpitala jak się później okazało) stwierdza mononukleoze i przepisuje antybiotyk kolejny tym razem w zastrzykach domiesniowo w posladki . Wrcamy do domu zrobiwszy wczęsniej zastrzyk synkowi na dorażnej. Na drugi dzień żona dzwoni do Pani ordynator że sytuacja się nie poprawia. Ta przyjmuje go na oddział dzięcy. Tam przez tydzień jest badany, kłuty, faszerowany różnymi lekami, antybiotykami itd. Po czym po tygodniu stwierdzają że nie mają pojęcia co mu jest . W tym momencie minęło już 12 dni gorączki. Kierują nas do Łodzi do kliniki. Tam robią Mateuszowi kolejne badania i pierwsza diagnoza to że to jednak mononukleoza. Jednak wynik ponownie wychodzi negatywny (pierwszy był jeszcze w Piotrkowie). Po 4 dniach i konsulatcjo z 6 lekarzami stwierdzają chorobę Kawasaki. Od razu podają immunoglobinę i aspirynę. Na chwile obecna Mateusz nie ma już gorączek . Lek dzisiaj podano mu ostatni raz. Aspiryne jeszcze pewnie będzie brał długo. Czekamy teraz co będzie dalej. Zakrzepów i tetniakow nie ma na szczęscie co ażmnie dziwi bo bardzo późno mu zdiagnozowano tą chorobę.
Mam teraz pytanie do rodziców tutaj. Czy wasze pociechy przez chorobą Kowasaki pokazywały kiedykolwiek że boli ich brzuszek albo serduszko? Bo nasz pokazywał często. Nie wiemy czy to m cos wspólnego z ta chorobą ale byc może już wtedy pojawaiły się pierwsze oznaki tej choroby.
Będzimy informowac co dalej z naszym synkiem.
Pozdrawiam Michał
Choroba przyszła nagle. Mateusz ma 21 miesięcy. Nigdy nam nie chorował. Gorączka pojawiła sie około 3 tygodnie temu. Żona pojechała znim do prywatnej lekarki. Ta stwierdziła zapalenie gardełka i przepisała jak to zwykle bywa u naszych wspaniałych lekarzy antybiotyk ( Z resztą polscy lekarze serwuja antybiotyk na wszystkie choroby co dla mnie jako osoby która nigdy w zyciu nie brała antybiotyku jest czymś chorym). Mateusz wrócił do domu . Oczywiście na gorączke miał podawany nurofen lub panadol. Nic to jednak nie dawało. Gorączka spadała po czym po kilku godzina wzrastała nagle (potrafiła urosnąć w ciągu 20 minut) do 40 stopni C. Po 3 dniach(może i 4 juz nie pamietam ) pojechalismy do Szpitala u nas w mieście ale z racji tego że szpital nie przyjmował (była niedziela ) pojechaliśmy na pomoc doraźną. Tam lekarka dyżurująca stwierdziła równiez zapalenie gradła i migdałków. Dodam że Mateusz miał juz wtedy powiekszone węzły chlonne i to bardzo. No cóż wórcilismy do domu . Po kilku godzinach gorączka znowu skoczyła tym razem do 40,5 stopnia. Dzwonimy do kolejnej lekarki i umwaimy się na wizytewieczorną. Lekarka ta (defacto Pano ordynator szpitala jak się później okazało) stwierdza mononukleoze i przepisuje antybiotyk kolejny tym razem w zastrzykach domiesniowo w posladki . Wrcamy do domu zrobiwszy wczęsniej zastrzyk synkowi na dorażnej. Na drugi dzień żona dzwoni do Pani ordynator że sytuacja się nie poprawia. Ta przyjmuje go na oddział dzięcy. Tam przez tydzień jest badany, kłuty, faszerowany różnymi lekami, antybiotykami itd. Po czym po tygodniu stwierdzają że nie mają pojęcia co mu jest . W tym momencie minęło już 12 dni gorączki. Kierują nas do Łodzi do kliniki. Tam robią Mateuszowi kolejne badania i pierwsza diagnoza to że to jednak mononukleoza. Jednak wynik ponownie wychodzi negatywny (pierwszy był jeszcze w Piotrkowie). Po 4 dniach i konsulatcjo z 6 lekarzami stwierdzają chorobę Kawasaki. Od razu podają immunoglobinę i aspirynę. Na chwile obecna Mateusz nie ma już gorączek . Lek dzisiaj podano mu ostatni raz. Aspiryne jeszcze pewnie będzie brał długo. Czekamy teraz co będzie dalej. Zakrzepów i tetniakow nie ma na szczęscie co ażmnie dziwi bo bardzo późno mu zdiagnozowano tą chorobę.
Mam teraz pytanie do rodziców tutaj. Czy wasze pociechy przez chorobą Kowasaki pokazywały kiedykolwiek że boli ich brzuszek albo serduszko? Bo nasz pokazywał często. Nie wiemy czy to m cos wspólnego z ta chorobą ale byc może już wtedy pojawaiły się pierwsze oznaki tej choroby.
Będzimy informowac co dalej z naszym synkiem.
Pozdrawiam Michał