Jedynie staram się słuchać ekspetów w tej dziedzinie a oni mówią NIE chodzikom.Myślę że wiedzą co mówią.
25 lat temu mówili NIE karmieniu piersią. Eksperci to też ludzie.. pewnie jest w teorii o szkodliwości chodzików prawda, ale może być także przesada. Taka, jak ze szpinakiem.. jeden malutki błędzik w obliczeniach ;-)
Solidaryzuję się z
moniaIcolinek i wszystkimi matkami używającymi chodzików. Oczywiście wszystko z głową, wszystko z umiarem! Ja nigdy nie przekraczałam 30 min dziennie i zaczęłam dopiero, jak mały dobrze siedział (po 7. miesiącu).
Niektóre z was piszą, że chodziki są tylko dla naszej wygody, że od brudnych okien się nie umiera, że można ten czas poświęcić dziecku. Tu jednak nie chodzi o mycie okien 2 razy w roku (może niektóre z was robią to częściej ;-)) Tylko chodzi o spokojne zjedzenie posiłku, o normalną toaletę, o zrobienie obiadu dla reszty rodziny, o POŚWIĘCENIE CZASU drugiemu dziecku. Jest takie powiedzenie: "szczęśliwie dziecko szczęśliwych rodziców". Jak dziecko może rozwijać się prawidłowo przebywając, że skrajnie wyczerpaną matką? I
uwierzcie mi, SĄ takie dzieci, które nie wysiedzą w kojcu dłużej niż 5 min, które nie śpią 2 razy w ciągu dnia po 2 godzinki, tylko 20 razy w ciągu dnia po 10 min (albo w ogóle nie śpią
), którym nie pasują żadne zabawki.
Oczywiście z tego zapewne wyrosną. Mi potrzebny był chodzik przez miesiąc, później małemu wyregulował się sen w ciągu dnia i całkowicie zrezygnowaliśmy z tego urządzenia. Miko chodził już dobrze (i biegał bez potknięć) jak miał 13 miesięcy. Nie ma problemów z nogami, ani z biodrami.
Jeśli dajesz sobie radę bez chodzika i jesteś szczęśliwą mamą, szczęśliwego dziecka - chwała ci za to i wielkie gratulacje. Nie wolno jednak skreślać mam, których dzieci nie są tak idealne - one też chcą dla nich , jak najlepiej, nie wolno jednak zaniedbywać siebie - kto później się zajmie naszym dzieckiem, jeśli mi się wykończymy fizycznie, albo psychicznie?