reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Cesarskie cięcie! i wszystko co z nim związane

reklama
ahh cc moj ulubiony temat
Planuje 2 cc. Musze tylk przekonac pielegniare ze nie mam mocnych abym urodzila naturalnie a na dodatek mam straszne bole plecow od kilku lat i nie chce znieczolenia w kregoslup tylko ogolne bo boje sie ze plecy mi padna.Na ostatniej cesarce podawali mi morfine bo myslalam ze zjade na bol plecow :szok:
 
Dziewczyny a jak to jest z ortopedycznymi wskazaniami do CC? Jeszcze nie jestem w ciazy ale to strasznie mnie nurtuje. Mam skolioze piersiowo-lędzwiową i daje mi popalic ogolnie bol plecow o ledzwiach na zmiane pogody badz przy duzym wysilku,dlugim isedzeniu badz staniu. Czy w takiej sytuacji bylo by to wskazanie do CC> powiem szczerze ze boje sie SN rodzic. Przeraza mnie bol,szycie,i nacinanie i inne? I wtedy gdzi esie kierowac do swojego ortopedy po zaswiadczenie czy jak? Moze ktoras miala podobny przypadek?
 
Witam Was Kobietki :)

Poruszę temat dość kontrowersyjny. W sumie nie wiem... dla mnie tu nie ma kontrowersji, ale wiele kobiet się tym oburza.
Mam na myśli podejście dzisiejszej kobiety do ciąży, porodu oraz macierzyństwa.

Dlaczego tak wiele z kobiet oburza się schematem kobiety która pragnie dziecka, stara się, zachodzi, w ciąży je tyle ile jadła wcześniej plus dodatkowo zapotrzebowanie dzienne dla rozwijającego się dziecka (które jest naprawdę małe pod względem ilości), ćwiczy, dba o swój wygląd, potem rodzi w prywatnej klinice po przez cesarskie cięcie i korzysta otwarcie z pomocy mamy, teściowej bądż niani i karmi dziecko z butelki?

Czy naprawdę część z nas zatrzymała się w czasach naszych mam?
Że kobieta zachodzi w ciąże, je za dwóch, nie chce i uważa że nie musi już o siebie dbać, żyje tylko tym że zostanie mamą, poród im cięższy miała tym bardziej czuje się lepsza, uważa że ze wszystkim sobie poradzi, karmi piersią choć by miała strupki na sutkach ale kolezankom moze sie pochwalic ze karmi chociaz zdycha z bolu, potem udaje przed wszystkimi że jest wszystko super chociaż rozbierając się w łazience nie może patrzeć na swoje ciało które sama przez siebie zaniedbała plus depresja po ciężkim porodzie - przez co traci na bliskości z mężem, ale tłumaczy się że jest matką. Czy tylko do tego sprowadza się rola kobiety?

Dlaczego współczesna kobieta która chce zostać mamą jest krytykowana i obgadywana?
Uważam, że kobieta oprócz tego że jest matką, jest też żoną i KOBIETĄ.
Kobiety które zamykają się same zakompleksione w świecie macierzyństwa tracą w pewnym momencie swoje życie,
bo przecież nie ma nic piękniejszego jak zadbana, szczęśliwa, zdrowa mama którą dziecko nie oddala od męża tylko zbliża, ktora ma hobby, ma swoj swiat w ktorym wiaodmo najwazniejsze jest dziecko i maz czyli rodzina, ale widzi tez siebie jako seksowna, madra kobieta ktora przedewszytskim dba o siebei i swoje samopoczucie dzieki czemu tak jak pisalam korzysta cala rodzina.

Kobieta to nie maszynka do rodzenia dzieci, a sam moment przyjścia dziecka na świat dopełnia nasze życie a nie diametralnie zmienia lub zmienia totalnie nasze role we WŁASNYM ŻYCIU.

Cierpienia i tortury psychiczne i fizyczne jakie przechodzi kobieta pod czas porodu naturalnego jest dla mnie czyms kompletnie nie ludzkim. Oczywiscie szanuje kobiety ktore chca w ten sposob przywitac swoje dzidzie, ale nie chce tez byc krytykowana, ze ja jednak nie chce narazac sie na ten caly wielogodzinny bol, na mozliwosc stu roznych komplikacji, dodatkowych zabiegow ktore torturuja nie mal ze cialo kobiety w czasie porodu, nie chce zeby ktokolwiek przecinał mi cokolwiek miedzy moim nogami, nie chce tego przezywac, nawet w prywatnym szpitalu. Po prostu NIE.

Dlaczego? Czy kobieta zeby zostac matka musi skazac sie na tak traumatyczne przezycie?
Kiedys nasze matki i babki nie mialy wyjscia.
My mamy i pytanie dlaczego same siebie chcemy skazywac na cos tak nie przyjemnego delikatnie mowiac?
Przeciez nie wazne jak dziecko przyjdzie na swiat! Jesli dziecko jest wystarane i oczekiwane to zawsze bedzie kochane. I obojetnie czy bedzie karmione tylko piersia, czy tylko butelka czy moze tym i tym - dziecku nic nie bedzie, matka powinna robic tak zeby byla szczesliwa a dziecko tak czy tak bedzie kochane. Przeciez to nie o to chodzi.

Co raz to czesciej na szczescie spotykam sie z kobietami ktore zostaly nie mal ze przymuszone do porodu naturalnego przez swoje matki, babki czy lekarzy chociaz panicznie sie baly. Przezyly to traumatycznie, dlugo nie chca lub nie chcialy sie zdecydowac na kolejne dziecko, a jak sie zdecydowaly to juz tylko przez ciecie cesarskie.

Co raz wiecej tez jest kobiet ktore pierwsza ciaze rozwiazaly po przez ciecie cesarskie , ale przy kolejnej ciazy z ciekawosci sprobowaly urodzic naturalnie - po czym majac porownanie powiedzialy nigdy wiecej naturalnie, a w ogole to juz nie chca dzieci wiecej, maja dosc.

Przeciez macierzyswto moze byc piekne, po co sobie je utrudniac po przez "sredniowieczny" schemat?

A co do powikan to tak naprawde jak sie przeanalizuje konsekwencje, mozliwe zagrozenia, "pamiatki" i przezycaia traumatyczne to porod naturalny niesie ich o milion wiecej niz cudowne ciecie cesarskie!!!!
 
Ostatnia edycja:
Oczywiście ile ludzi tyle opinii, ja uważam jednak że jeśli nie ma wyraźnych wskazań do cc to nie powinno sie jej robić. Od kiedy to cesarka jest lepsza od porodu naturalnego?? w końcu od tysięcy lat ludzie rodzą się w taki a nie inny sposób. Cesarka na życzenie wydaje mi sie zwykłym lenistwem. Strach strachem, każdy sie boi mniej lub bardziej ale nie można pozwolić na to żeby nas ten strach pokonał.Po za tym po cesarce z tego co mi wiadomo kobiety czują sie fatalnie,długo dochodzą do siebie. Co to za przyjemność skoro nie możesz potrzymac swojego dzidziusia zaraz po urodzeniu. Co do dbania o siebie, nigdy nie uważałam że jeśli kobieta zachodzi w ciążę to musi przytyc 40 kg i przestać o siebie dbać. Ja jestem już na finiszu, za dwa tyg mam termin porodu (nie w prywatnej klinice i nie cesarke na życzenie a poród siłami natury w szpitalu publicznym i bez prywatnej poloznej(ha też mi moda!! Na Boga przecież ona za mnie nie urodzi). Od początku ciazy odzywialam sie zdrowo ale też bez jakiejś przesady. Nie jadlam za dwoje bo to jest absolutnie nieprawda że tak powinno sie jeść, i powiedziała mi to właśnie moja mama, nie wciskala we mnie jedzenia ani swoich przekonań co do tego jak powinnam rodzic. Ogólnie przytylam 12 kg, a z ostatnich badan usg wychodzi że mała waży teraz ok 3700g. Nie przestalam o siebie dbać, wręcz słyszę komentarze że rozkwitlam w ciazy.I nie przestanę o siebie dbać, bo nie wierzę że jak urodze dziecko to nie będę miała chociaż godziny dziennie żeby o siebie trochę zadbać. Jestem młodą przyszła mama mam dopiero 21 lat i oczywiście nie chce nikogo potępiać za jego wybory ale wydaje mi sie że współczesne kobiety za bardzo się ze sobą pieszcza :) pozdrawiam :)
 
Dodam jeszcze tylko że moja wypowiedź dotyczy tylko cesarki na życzenie. Absolutnie nie uważam że jeśli kobieta ma komplikacje w ciazy i wiąże sie to z cc to jest zbyt leniwa żeby rodzic naturalnie! Wiadomo że chodzi wtedy o życie dziecka jak i mamusi!
 
A te traumatyczne przeżycia i niestworzone historie z porodowek właśnie wynikają z niewiedzy z czym sie wiąże poród!! Trzeba być świadomym że to nie jest za przeproszeniem pierdniecie tylko przyjście na świat nowego życia. I mimo iż wiąże sie to z ogromnym bólem to na litość boską czy nie jest to tego warte?? Jak wszędzie na świecie zdarzają sie pomyłki lekarzy wcale ich nie usprawiedliwiam ale to naprawdę nie tylko w Polsce, i na miejscu skrzywdzonej kobiety której przez lekarza zmarło dziecko naprawdę zabilabym..
Oby takich przypadków było jak najmniej a najlepiej wcale, ja jednak wierzę w to że mimo iż rodzic będę w zwykłym szpitalu bez opłaconej prywatnej poloznej mojemu dziecku nic sie złego nie wydarzy, czego i wam życzę. Nie dajcie sobie wmówić że dobrą opiekę można załatwić sobie tylko płacąc niewyobrażalnie wielkie pieniądze w prywatnych klinikach. Po coś odliczane są składki z waszych (i nie tylko waszych) pensji!!!
 
reklama
A ja myślę, że to indywidualna decyzja kobiety i nikomu nic do tego.

Rodziłam w państwowym szpitalu, w dodatku w trakcie remontu oddziału położniczego i porodówki, więc warunki były naprawdę tragiczne, miałam przy sobie męża, a dyżur miał lekarz, który prowadził moją ciążę (co okazało się dla mnie bardzo ważne - cała reszta naprawdę miała gdzieś, że ja odprowadzam składkę zdrowotną, dobre sobie). Nie chce mi się opisywać szczegółów - faktem jest, że bardzo chciałam urodzić sn i tak umówiłam się ze swoim lekarzem. Byłam już po terminie, więc poród od samego początku był wywoływany (nie mam porównania, bo nie miałam naturalnych skurczy, ale od koleżanek wiem, że skurcze wywołane oksytocyną są dużo bardziej bolesne, a ja miałam tylko takie), oczywiście bez znieczulenia, bo jest ono w moim szpitalu niedostępne. Po 18h męki, bo inaczej nie mogę tego nazwać, gdzie przez ostatnich kilka godz między skurczami nie było już właściwie żadnych przerw w końcu zrobili mi cc.
Byłam zmęczona po tej masakrycznej próbie porodu sn plus obolała po cc, co nie przeszkodziło mi, by niemal od razu (po mierzeniu, ważeniu i badaniu) wziąć córkę na ręce i nakarmić oraz opiekować się nią przez cały pobyt w szpitalu.

Przede mną drugi poród i nawet nie biorę pod uwagę sn (na szczęście mam wskazania do cc, więc nie muszę za nic płacić, ale gdybym musiała - zrobiłabym to). Nie zamierzam nikomu na siłę udowadniać kosztem swojego zdrowia psychicznego i fizycznego, jaka to ze mnie bohaterka i ile zniosę. Nie jestem jedną z tych szczęściar, które rodzą w 3 czy nawet 5 godz, bez nacięć i pęknięć, ze skurczami w granicach rozsądku (jak słyszałam, są takie), więc po prostu nie i już.

Może jeszcze gdyby ktoś zapewnił mi osobną salę porodową z łazienką, tak, żeby mąż nie musiał mnie wlec przez pół korytarza pod prysznic, bo sama nie byłam w stanie iść, gdybym mogła poczuć tę magię i intymność porodu bez towarzyszki niedoli za kotarką, gdybym miała przestrzeń żeby swobodnie pochodzić (dopóki było to możliwe), poskakać na piłce czy poleżeć w wannie, a nie tłoczyć się wraz z mężem na 1m2 między łóżkiem porodowym, a w/w kotarką itd. itp. to jeszcze bym się zastanowiła.
Ale porody w prowincjonalnych szpitalach wyglądają zgoła inaczej niż na amerykańskich filmach, więc teraz chcę po prostu przyjść, dostać znieczulenie, położyć się na stole operacyjnym i po pół godz mieć swoje dziecko przy sobie.
I nikomu nic do tego.
 
Do góry