Szkoda, że nie odezwała się ponownie dziewczyna z Poznania, która pisała w lipcu...
Z tego co ja wiem, w moim szacownym mieście, Poznaniu, nie ma prywatnej kliniki, w której wykonają cesarkę na życzenie. A szpitale państwowe bronią się jak mogą przed wykonywaniem cesarek. Jeżeli nie jest się umówionym z konkretnym lekarzem, który coś może w danym szpitalu, to mimo wskazań może skończyć ię wymuszaniem porodu "naturalnego". O znieczuleniu często też można zapomnieć - brak anestezjologów. Moja ginekolog ostatnio uświadomiła mi, że w największym szpitalu położniczym w Wielkopolsce - klinice na Polnej, niezwykle rzadko wykonuje się cesarki u kobiet, które po prostu przyjechały do szpitala, bo rozpoczęła im się akcja porodowa i nawet jak machają papierami o wskazaniach, to mają marne szanse. Na moje pytanie o możliwość poproszenia o znieczulenie po prostu się roześmiała, stwierdzając, że może się udać, jeżeli trafię na wolnego anestezjologa, a to zdarza się hmm, rzadko... Fajnie, czyż nie?
Nasłuchawszy się o rozdartych kroczach, szyciu na żywca, kilkudziesięciogodzinnych zwijaniach się wśród skurczy i olewu położnych, nietrzymaniu moczu, problemach z wypróżnianiem się, problemach z seksem spowodowanych przez rzeźniem która robi się z pochwy podaczas trudniejszego porodu podjełam już dawno decyzję, że jak rodzić, to tylko przez cesarkę...
Oczywiście zaczęłam to wszystko weryfikować jak faktycznie zaszłam w ciążę. Zaczyna się wtedy ciut inaczej myśleć. Czy to aby nie zaszkodzi dziecku? Czy będę mogła normalnie zajmować się dzieckiem? A czy mnie to nie zaszkodzi..? No i tak dalej, same wiecie... Naturalnie pytałam lekarza, co i jak... Rzecz w tym, że żaden lekarz nie powie Wam, ze cc może być dobrym rozwiązaniem, jeżeli nie macie ewidentnych wskazań, bo jest to sprzeczne z etyką lekarską. No i zaczęły się liczne resercze internetowe. Masakra... Te dwa fronty przerzucające się na niektórych forach wręcz wyzwiskami... Chore.
Mnie osobiście bardziej niż sam ból związany z porodem przeraża to wszystko co się dzieje po porodzie. Nie chodzi tu o ból jako taki - czy to poród "naturalny", czy cięcie cesarkie, ból i tak jest, tylko inny. Jednak znacznie bardziej uciążliwe, wręcz upokarzające wydają mi się ewentualne komplikacje po porodzie zwykłym. Wolę leżeć przez kilkanaście kodzin po operacji, wolę mieć ranę, która boli, która może się długo goić, wolę to, niż rozorane porodem krocze, wspominane już kłopoty z wydalaniem, szwy w pochwie, strach przed seksem lub wręcz niemożnoć uprawiania go przez wiele tygodni jeżeli nie miesięcy.
Podobno cc to ryzyko dla dziecka... Ci, którzy wymyślają od najgorszych kobietom, które chcą cesarki, najczęściej podnoszą ten właśnie argument. Ręce opadają... Warto przeczytać ten artykuł Zacytuję krótki fragment wypowidzi jednego z lekarzy "Owszem, ryzyko dla matki przy cięciu cesarskim, jak przy każdej operacji, jest znacznie wyższe. Śmiertelne przypadki, a takich jest kilka w Polsce każdego roku, w większości dotyczą powikłań po cięciach cesarskich. Jednak ryzyko dla dziecka jest rzędu jeden na 4 tys. noworodków, w odniesie niu do porodu to ryzyko wynosi jeden do 1750." No właśnie, jeżeli już, to ryzyko dla matki jest tu większe...
Ech, dużo by pisać, "życzliwe" pytania o sens cesarki i liczne komentarze nie mających w zwyczaju szanować cudzych decyzji fanek porodów "naturalnych" mocno irytują.
Jednak jest to niewątpliwie wątek o mozliwościach przeprowadzania cc w różnych miejsach w Polsce, dlatego to tym całym wywodzie ponawiam żal o braku dalszego info o cc na życzenie w Poznaniu (lub okolicach)... Gdyby ktoś coś wiedział, będę wdzięczna za info.
Z tego co ja wiem, w moim szacownym mieście, Poznaniu, nie ma prywatnej kliniki, w której wykonają cesarkę na życzenie. A szpitale państwowe bronią się jak mogą przed wykonywaniem cesarek. Jeżeli nie jest się umówionym z konkretnym lekarzem, który coś może w danym szpitalu, to mimo wskazań może skończyć ię wymuszaniem porodu "naturalnego". O znieczuleniu często też można zapomnieć - brak anestezjologów. Moja ginekolog ostatnio uświadomiła mi, że w największym szpitalu położniczym w Wielkopolsce - klinice na Polnej, niezwykle rzadko wykonuje się cesarki u kobiet, które po prostu przyjechały do szpitala, bo rozpoczęła im się akcja porodowa i nawet jak machają papierami o wskazaniach, to mają marne szanse. Na moje pytanie o możliwość poproszenia o znieczulenie po prostu się roześmiała, stwierdzając, że może się udać, jeżeli trafię na wolnego anestezjologa, a to zdarza się hmm, rzadko... Fajnie, czyż nie?
Nasłuchawszy się o rozdartych kroczach, szyciu na żywca, kilkudziesięciogodzinnych zwijaniach się wśród skurczy i olewu położnych, nietrzymaniu moczu, problemach z wypróżnianiem się, problemach z seksem spowodowanych przez rzeźniem która robi się z pochwy podaczas trudniejszego porodu podjełam już dawno decyzję, że jak rodzić, to tylko przez cesarkę...
Oczywiście zaczęłam to wszystko weryfikować jak faktycznie zaszłam w ciążę. Zaczyna się wtedy ciut inaczej myśleć. Czy to aby nie zaszkodzi dziecku? Czy będę mogła normalnie zajmować się dzieckiem? A czy mnie to nie zaszkodzi..? No i tak dalej, same wiecie... Naturalnie pytałam lekarza, co i jak... Rzecz w tym, że żaden lekarz nie powie Wam, ze cc może być dobrym rozwiązaniem, jeżeli nie macie ewidentnych wskazań, bo jest to sprzeczne z etyką lekarską. No i zaczęły się liczne resercze internetowe. Masakra... Te dwa fronty przerzucające się na niektórych forach wręcz wyzwiskami... Chore.
Mnie osobiście bardziej niż sam ból związany z porodem przeraża to wszystko co się dzieje po porodzie. Nie chodzi tu o ból jako taki - czy to poród "naturalny", czy cięcie cesarkie, ból i tak jest, tylko inny. Jednak znacznie bardziej uciążliwe, wręcz upokarzające wydają mi się ewentualne komplikacje po porodzie zwykłym. Wolę leżeć przez kilkanaście kodzin po operacji, wolę mieć ranę, która boli, która może się długo goić, wolę to, niż rozorane porodem krocze, wspominane już kłopoty z wydalaniem, szwy w pochwie, strach przed seksem lub wręcz niemożnoć uprawiania go przez wiele tygodni jeżeli nie miesięcy.
Podobno cc to ryzyko dla dziecka... Ci, którzy wymyślają od najgorszych kobietom, które chcą cesarki, najczęściej podnoszą ten właśnie argument. Ręce opadają... Warto przeczytać ten artykuł Zacytuję krótki fragment wypowidzi jednego z lekarzy "Owszem, ryzyko dla matki przy cięciu cesarskim, jak przy każdej operacji, jest znacznie wyższe. Śmiertelne przypadki, a takich jest kilka w Polsce każdego roku, w większości dotyczą powikłań po cięciach cesarskich. Jednak ryzyko dla dziecka jest rzędu jeden na 4 tys. noworodków, w odniesie niu do porodu to ryzyko wynosi jeden do 1750." No właśnie, jeżeli już, to ryzyko dla matki jest tu większe...
Ech, dużo by pisać, "życzliwe" pytania o sens cesarki i liczne komentarze nie mających w zwyczaju szanować cudzych decyzji fanek porodów "naturalnych" mocno irytują.
Jednak jest to niewątpliwie wątek o mozliwościach przeprowadzania cc w różnych miejsach w Polsce, dlatego to tym całym wywodzie ponawiam żal o braku dalszego info o cc na życzenie w Poznaniu (lub okolicach)... Gdyby ktoś coś wiedział, będę wdzięczna za info.