reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Cesarskie cięcie! i wszystko co z nim związane

Właśnie chodzi o to,że ten lekarz mnie nawet nie zbadał. Poszłam do niego na jedna wizytę,żeby tylko pogadać. Chciałam żeby mi dał skierowanie na wszystkie badania niezbędna przed ciążą a on mi kazał jeszcze pół roku czekać.
aaa to co innego - myslalam ze prowadzil cie w poprzedniej ciazy...

no wlasnie BASIA.J - ja slyszalam ze mozna miec 2-3 cesarki. ciekawa jestem jak to u ciebie bylo, za kazdym razem robili ciecie w tym samym miejscu?
 
reklama
Witam!
Zdecydowałam założyc się ten wątek gdyż już niestety nie radzę sobie sama z tym lękiem i strasznymi myślami.We wtorek tj.19 maja mam zaplanowane cc...i umieram już ze strachu :szok: dlatego bardzo proszę o opinię, jak jest przed (przygotowania na sali operacyjnej, cewnikowanie, wenflon, znieczulenie)w trakcie...boję się,że psychicznie nie dam rady i np.jakąś kichę walnę:baffled: zaczne się drzec albo nie wiem co...dostanę ze strachu zawału albo zaczne wymiotowac, przeraża mnie ta świadomośc, że mi grzebią w brzuchu, że nie czuję się od pasa, to musi byc straszne...jak to jest?błgam napiszcie?czuc cos?albo jak to jest nie czuc nic...przepraszam za te pytania, ale chcę chociaż trochę poczuc się lepiej i mniej bac:sorry2: wiem,że dziecko jakoś musi się urodzic i ze nie mam wyjscia ale tak bardzo sie boję...a jeśli trochę mi opiszecie swoje cc to może nie warto się tak stresowac.Wiem, że sama się nakręcam, ale inaczej nie potrafię dlatego was proszę o pomoc i rady jak się psychicznie i fizycznie przygotowac do operacji.
I jeszcze jedno jak jest jak przechodzi znieczulenie?kiegy zaczęłyście czuc nogi, ból?co było najgorsze?
Z góry dziękuję za opinie i rady.
 
ja rodziłam SN,ale następną ciąże zaplanuje CC. Kotku uwierz mi męczyłam się 24 godziny i mimo kroplówek miałam tak krótkie skurcze że czułam jak mnie rozcinali!!! A między skurczami prosiłam położną, żeby mi zrobili cesarke. welfron to nie tragedia - myślałam, że bardziej boli. trzymam kciuki daj znac jak poszło i co bocian przyniósł
 
To ja Ci napisze jak to było u mnie.

Przede wszystkim przygotuj sie, że bedzie bolalo , bardzo bolalo. Ale porod SN tez boli- trzeba to przertwac i juz- wyjscia nie ma.

Przygotowania do porodu były u mnie bardzo uprzejme: cewnikowanie nie boli, podgolenie krocza w atmosferze intymnosci, wieczorna lewatywa zapobiega wstydliwej wtopie- choć oni się wcale tym nie dziwią.
Znieczulenie troszeczke mnie bolalo, bo bo wkuwali mi sie 8 razy, ale było to w bardzo milej atmosferze- położna mnie wtuliła w swoje ramiona zebym miala dobra pozycje i glaska po glowie:tak:
Potem zaczeła sie operacja, nic kompletnie nie czułam , nie bolało, tylko w chwili kiedy wyciagali mi Hanię czułam takie szarpanie-ale lekarze mnie uprzedzili, że tak będzie, zresztą mówili co sie dzieje. W pewnym momencie , juz po wyciągnięciu Hani zrobiło mi sie duszno, ale od razu lekarze mnie uspokoili, że nic się zlego nie dzieje, ze to poprostu moje nerwy. Hanię mi pokazano, ale nie pozwolono przytulić niestety. Ale od razu mówiono, że zdrowa dziewczyna, 10 paluszków , ladna skóra itd. Hanię zawinięto i zaniesiono tacie a mnie zacz eto szyć , potem delikatnie mnie przeniesiono na ruchome łóżko i zawieziono na salę. Tam bardzo miłe położne się mna zajęły i od razu podłączono mi kroplówkę przeciwbólowa. Dali mi z 1,5 godz. na odpoczynek- choć byłam bardziej zmęczona nerwami niz fizycznie i przywieziono mi Hanię.Znieczulenie zaczęło mi schodzić po ok. 2 godzinach- w sensie czułam nogi, bo brzuch wcale bardzo nie bolał dzięki przeciwbólowym Teoretycznie na karmienie i szybkie nacieszenie się, ale została 4 godziny- położne ciągle przychodziły i pytały czy nie chce już odpocząć, czy dobrze się czuje, czy dziecku trzeba czegoś. Po ok 6 godz. po operacji Hanię wzięto a połozne pomogły mi się spionizować- trochę bolało, ale spodziewałam się, że będzie znacznie bardziej. Trochę kręciło mi się w głowie, ale położne pomagały sie umyć, trzymały za rękę. Wyjęto cewnik , już potem wstawałam do toalety sama- no szczerze...to boli troche, nie ma się co oszukiwać, ale im więcej się chodzi tym szybciej się do siebie dochodzi. Hanię miałam przy sobie tak długo póki miałam na to siły, choć pod wieczór położne nakładniały żeby się wyspać- ale jakoś rozstałam się z małą o północy.
Dla mnie 2 były najgorsze momenty :
1) wyjmowanie drenu- to mnie naprawdę bolało, ale trwało moze z 10 sekund i potem było znaaacznie przyjemniej
2) śmiech...myślałam , że zatłukę męża jak mnie rozśmieszał, bo ból straszny przy śmianiu się.
Nie wiem czy SN boli mniej czy bardziej. Ja do tego podeszłam zadaniowo: miałam zadanie i musiałam je wykonać. Wykonałam. Po 4 dniach od cesarki poszliśmy z Hania zarejestrować ją do USC, 4 km w sumie. I naprawe nieźle się czułam, choć siłą rzeczy korzystałam z pomocy męża, bo dźwiganie było nie dla mnie. a tydzien po narodzinach Hani zostałam sama z nią w nocy , bo mąż musiał iść do pracy. I wcale nie było źle!!!

Rodziłam w państwowym szpitalu , bez włąsnej położnej, bez własnego lekarza a cesarkę miałam zaplanowaną.

Głowa do góry , to naprawdę nie jest ponad ludzkie siły. Dzisiaj się smieję ze jak mnie Hania szczypie w pierś w ramach zabawy to bardziej mnie boli niż cesarka:sorry2:.Jasne, że są różne rodzaje odporności na ból, ale gdyby to było nie do wytrzymania to tyle kobiet nie marzyłoby o cesarce- zobacz osobny wątek.
Powodzenia:)
 
Dziękuję,\naprawde dziękuję:tak: dużo dla mnie znaczą wasze słowa otuchy, staram się byc dobrej myśli i wiem, że i tak wyjścia nie mam:no: Po prostu chcę byc przygotowana na każdą ewentualnośc...bo wychodzę z założenia,że lepiej znac nawet te najgorsze strony cesarki a potem ewentualnie miło się zaskoczyc i pomyslec,że nie taki diabeł straszny:-)
Dziękuję jeszcze raz!i trzymajcie kciuki!
 
Gonek nie bój się cc. Nie taki diabeł straszny...;-)

Jestem po dwóch cc. Każda była planowana i każda troszkę inna. Pierwsza cc - planowana ale parę dni wcześniej rozpoczęła się akcja więc szybko do szpitala. Najpierw badanie, KTG potem podgolenie (nie zdążyłam tego zrobić w domku), założenie cewnika nic nie bolało. Znieczulenie w kręgosłup praktycznie bezbolesne, choć wkłuwali się dwa razy bo ciężko było mi siedzieć nieruchomo przy skurczach. Tracisz czucie i nic nie czujesz. Po wstrzyknięciu znieczulenia czujesz lekkie mrowienie w stopach i rozchodzące się ciepło. Ja nie czułam wyjmowania dzieci. Potem mnie zszywali i troszkę trudno mi się oddychało. Pojechałam na salę pooperacyjną. Po 24 godzinach wstałam i też wyjęli mi cewnik. Nie ukrywam, trudno było bo brzuch troszkę bolał. Ale jak juz się rozruszałam to nie potrzebowałam żadnych środków przeciwbólowych i normalnie zajmowałam się dzieckiem. Jak schodzi znieczulenie to brzuch zaczyna troszkę boleć ale leki przeciwbólowe działają. Drenu nie miałam. Wenflon - zakładanie praktycznie nie boli. Dla mnie niestety za każdym razem najmniej przyjemna była zmiana kroplówki bo podawanie na początku płynu troszkę mnie bolało.
W domku normalnie zajmowałam się synkiem i nie potrzebowała żadnej pomocy. Dla mnie najbardziej bolesne było kurczenie się macicy, takie dość mocne bóle okresowe. Ale wszystko do przeżycia.
Druga cc - po badaniach, KTG, założono mi cewnik. Znieczulenie w kręgosłup - poszło ekspresowo. Zaczęłam mieć problemy z oddychaniem ale szybko podano mi tlen i przeszło. Generalnie było lepiej niż przy pierwszej cc. Co prawda miałam powikłania ale przy kolejnej cc są możliwe i byłam przygotowana na nie. Jak znieczulenie zaczęło schodzić, dostałam leki przeciwbólowe. Teraz wiedziałam, że mogę szybciej przekręcać się na boki co też mimo lekkiego dyskomfortu robiłam. Na drugi dzień wstałam a potem z dnia na dzień było coraz lepiej. Generalnie bolało mnie mniej niż przy pierwszej cc. Oczywiście cały czas byłam pod kroplówkami.
Przy obu cc nie miałam żadnej lewatywy. Przy pierwszej cc miałam po normalnej kolacji bo akcja zaczeła się w nocy odejściem wód. Przy drugiej była na czczo. Drugiego dnia po cc mogłam zjeść sucharki a trzeciego lekkie posiłki. Generalnie wiem że dużo zależy od szpitala. Po znieczuleniu czasami pozwalają wstać już po 12 godzinach czasami nawet szybciej, u mnie za każdym razem były to 24 godziny.
Nie bój się, cc jest do przeżycia, szczególnie jak masz już maluszka przy sobie to nie pamiętasz, że coś bolało. Zresztą potem bólu już praktycznie nie czujesz.
Dasz radę, będzie dobrze. A tym, że się rozpłaczesz czy zaczniesz krzyczeć nie przejmuj się. Personel jest przyzywczajony do najróżnieszych reakcji kobiet. Głowa do góry i więcej optymizmu :-)
 
Kochana nic się nie bój! Ja miałam cesarkę na życzenie- dla ciebie to pewnie nie do pomyślenia,a le ja tak chciałam i nie żałuję. Jedyny minus- miałam znieczulenie ogólne.
Przygotowań do cc nie pamiętam- dostałam jakis zastrzyk i nawet było mi wesoło. Nie miałam lewatywy , zakładanie cewnika mnie nie bolało, poczułam tylko szczypanie- trwało chwiLkę i nie bolało. Zabieg przespałam , więc tu nie mam nic do powiedzenia. Ponieważ cc była wieczorem , w nocy dostawałam środki przeciwbólowe. Nad rwnem już ich nie chciałam. Od rana sama zajmowałam się córką( bo chciałam). Nie miałam problemu z pokarmem, pomimo narkozy. Rana zagoiła się szybko i pawie nie ma śladu. Nie twierdzę,że nie boli- boli mocno na początku - w 1 i 2 dobie jak się wstaje i chodzi. Ale zawsze można poprosić o coś przeciwbólowego.
Teraz planuję drugie dziecko i wiem,że chcę cc. Najgorsze wspomnienie ze szpitala to krzyki rodzących sn kobiet. Czasem to było wycie a nie tylko krzyki przez całą noc. Kochana- pozytywne nastawienie to połowa sukcesu! Dasz radę, tylko nie panikuj, to naprawdę nic strasznego. I nie słuchaj żadnych koszmarnych opowieści. Zazwyczaj są mocno naciągane. Kobiety lubią takie historie. Wbrew pozorom.
 
GONEK - naprawde nie taki diabel straszny.....nie ma sie czego bac....
Moj pierwszy porod byl sn - 29 godz. z bolami krzyzowymi - nie zycze najgorszemu wrogowi...
Drugi - cc po 5 godz....cale przygotowania i ciecie to naprawde nic okropnego...Co do wymiotow - ja wymiotowalam i przy sn i przy cc - tak reaguje na rozwarcie i skoki hormonow...przy cc faktycznie jest to malo przyjemne...
Dla mnie najgorsze przy cc bylo to ze nie moglam byc od razu ze swoim synkiem....dlatego ja wstalam juz 5 godz. po cieciu, wykapalam sie i nakarmilam synka - jak widac mozna i tak ;-)
Ruszalam sie jak najwiecej sie dalo - tak szybciej dochodzi sie do siebie.....Po tygodniu juz nic nie bolalo...
Zobaczysz bedzie ok - tylko nie nakrecaj sie niepotrzebnie...
 
Hej, dziewczyny, nie wiecie gdzie w Trójmieście znajdę okulistę, który podchodzi ludzko do cc i nie boi się wydać skierowania? Mam wadę -5 dioptrii i wiem, że sama wada, a jakość siatkówki się liczy. POzdrawiam.
 
reklama
Naprawde dziękuję wam bardzo za słowa otuchy, nawet nie wiecie ile mi pomogłyscie;-) To już jutro... i tak musi to nastąpic, jak tylko wrocę do domu z dzidzią to napewno dam znac co i jak...
 
Do góry