reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Cesarka czy poród naturalny?

reklama
Nie rozumiem, dlaczego zmusza się kobietę do takiego cierpienia jakim jest poród nieżyjącego dziecka...
bo jest jakieś medyczne uzasadnienie, że większym zagrożeniem jest dla kobiety CC, jeśli dziecko jest martwe. No chyba, żeby faktycznie pojawiły się jakieś komplikacje w trakcie, albo jeśliby dziecko było źle ułożone. Nigdy więcej SN. Myślałam, że mam wysoki próg bólu, poród wiadomo boli, jeszcze 1 człowiek nie wie co go czeka, ale mnie to dojechało. Na samą myśl, że przyjdzie mi rodzić w listopadzie- mam dreszcze.
 
Nie współpracuje takie dziecko zgoda, ale ból ten sam. Jakbym urodziła dziecko donoszone takie powiedzmy 3 kg? nie wyobrażam sobie. Nie mam nic do personelu Broń Boże, ale mogliby od razu dawać oksytocynę a nie męczyć cewnikiem. Teraz jestem w 2 ciąży i wole się zapożyczyć i mieć CC w pełnej narkozie.
Czytałam kilka wypowiedzi kobiet, które rodziły zarówno martwe dziecko, jak i zdrowe donoszone. Wg nich ból jest nieporównywalnie inny - właśnie przez współpracę dziecka.
 
Miałam poród wywoływany w 32 tc- martwe dziecko. Przyszłam do szpitala na czczo. Cały dzień byłam na czczo aż do następnego dnia do 10. Przerzucali mnie z sali do sali zanim stwierdzili covida ( miałam kwarantannę). o 10 w środę założyli 2 cewniki Folleya. krwawiłam po tym ale mówili że będę krwawić. Uczucie rozpierania, potem bóle jakby na miesiączkę ale do zniesienia. Zaczęło się koło 21- ale nie wiedziałam że to skurcze. Wysikać się nie mogłam, z bólu płakałam, o 18 mnie cewnikowali jednorazowo. Potem w nocy koło 3 cewnikował mnie 2 raz, wyciągnął te cewniki. Mieli podawać w razie postępu rano oksytocynę. Myślałam że mi troszkę ulży i choć chwilę się zdrzemnę. Ależ skąd. Bolało jeszcze bardziej. Do 5 dotrwałam, wzięłam prysznic i płakałam na tym łóżku. Z powodu covida, zanim ktoś przyszedł, musiał się ubrać, więc wiadomo, nie zaglądali ekstra. o 6 już zaczęłam błagać o cesarkę, wzięli mnie na "porodówkę" ( taki kantorek bez okna - bo z covidem nic innego nie było), stary fotel tam był, spadałam z niego, nie mogłam się przekręcić. Nic na ból nie mogłam dostać, więc tak wyłam sobie. Lekarz mnie zbadał, rozwarcie pełne. W szoku byłam. Chciałam już przeć, ale tez mi nie pozwolili. Dopiero później przebili pęcherz płodowy, Urodziłam 7.15 i powiedziałam- nigdy więcej. Później łyżeczkowali jeszcze. Jak urodziłam- tak nic mnie nie bolało, nawet macica jak się obkurczała. Byłam obolała trochę, ale to bardziej mięśnie.

Będę lekko brutalna - ale poród zdrowego dziecka, a martwego to niestety ale też różnica. Przy zdrowym, dziecko też "pomaga". O innych kwestiach jak covid, brak męża który wtedy Cię porzucił itd. nie wspomnę - ale to też ma ogromne znaczenie, przynajmniej dla mnie
I rozumiem Twój ból, rozżalenie, ale pomyśl, co by było teraz, kiedy ledwo 2 miesiące później znowu jesteś w ciąży. Macica ledwo doszła by do siebie, albo i nawet nie
 
Będę lekko brutalna - ale poród zdrowego dziecka, a martwego to niestety ale też różnica. Przy zdrowym, dziecko też "pomaga". O innych kwestiach jak covid, brak męża który wtedy Cię porzucił itd. nie wspomnę - ale to też ma ogromne znaczenie, przynajmniej dla mnie
I rozumiem Twój ból, rozżalenie, ale pomyśl, co by było teraz, kiedy ledwo 2 miesiące później znowu jesteś w ciąży. Macica ledwo doszła by do siebie, albo i nawet nie
tak jestem, pod tym względem- dostałam zielone światło na wizycie po porodzie. Chociaż nie planowałam teraz. Czasu nie cofnę. Co ma być to będzie. bardziej się boję że znowu będzie chore.
 
Ależ ja w żadnym wypadku nie namawiam, ba! Ja nawet nie zachęcam do porodu SN, bo każdy tą decyzję musi podjąć sam. Opisałam tylko po krotce moją historię. Każda kobieta jest inna, każdy organizm jest inny, każdy poród będzie wyglądał inaczej... Ale myślałam że nie muszę tego pisać, że to oczywiste 🤷‍♀️
Ee niby tak ale wiesz różne osoby czerpią stąd wiedzę, może bardzo młode, może zupełnie nie doświadczone,może zakładają że będzie dokładnie tak jak piszesz:)Dlatego wiesz,na wszelki wypadek:)
 
reklama
Kochana cc w pełnej narkozie jest złym pomysłem. Sama chcialam, ale lekarz mi wytłumaczył, że oni wtedy tną na szybko, żeby narkozą nie doszła do dziecka, wiec ta rana jest cięta na szybko. A znieczulenie nic nie boli, sama cesarka tez nawet przyjemna.
Miałam dwie cesarki w pełnej narkozie. Anestezjolog powiedział, że to nie ma różnicy dla kobiety tylko lekarza i narkoza w żaden sposób nie wpłynie na dziecko i dał mi prawo wyboru. Pytałam dlaczego lekarze uparcie twierdzą, że Cc nie robi się w pełnej narkozie bo przy poprzednich tak też mi tłumaczono Odp jest jedna tak jest łatwiej nie trzeba intubacji itp. Dzieci urodziły się zdrowe bez żadnego wpływu mojej narkozy
 
Do góry