Aha, i dodam że nie miałam żadnego znieczulenia. W domu starałam się wytrzymać jak najdłużej. Na porodówce spędziłam półtora godz, ból jest jak najbardziej do zniesienia, chociaż o tej 13 już opadałam z sił, ostatni posiłek jadłam poprzedniego dnia, więc byłam słaba i kręciło mi się w głowie.
reklama
M
Myszaaaa
Gość
dla mnie nie był do zniesienia, myślałam że umieram. Kwestia indywidualna. Na pewno nigdy więcejAha, i dodam że nie miałam żadnego znieczulenia. W domu starałam się wytrzymać jak najdłużej. Na porodówce spędziłam półtora godz, ból jest jak najbardziej do zniesienia, chociaż o tej 13 już opadałam z sił, ostatni posiłek jadłam poprzedniego dnia, więc byłam słaba i kręciło mi się w głowie.
Opowiesz? Jeśli chcesz / możesz oczywiście, jestem po prostu ciekawa co powoduje u kobiet tą traumę. Często o tym słyszę, sama jestem zadowolona ze swojego porodu i zastanawia mnie co takiego musi się wydarzyć że kobieta doznaje traumyja mam taką traumę, ze mam nadzieje że ubłagam tym razem lekarza o cc
Ja prog bólu mam bardzo niski, ale dałam radę, dlatego uważam że chyba każdy da i serio, mimo bólu mogłabym rodzic codzienniedla mnie nie był do zniesienia, myślałam że umieram. Kwestia indywidualna. Na pewno nigdy więcej
Guni85
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 18 Lipiec 2019
- Postów
- 1 946
Oj to jest bardzo złożona kwestia..napewno każda DA RADĘ ale czy będzie chciała rodzic codziennie? No nie...bo jest wiele różnych czynników i to jest bardzo indywidualna sprawa. Trudno wziąć odpowiedzialność za to że jakaś inna kobieta będzie miała takie doświadczenia i odczucia jak my. Dla tego poprostu piszmy dla mnie,moim zdaniem itdJa prog bólu mam bardzo niski, ale dałam radę, dlatego uważam że chyba każdy da i serio, mimo bólu mogłabym rodzic codziennie
P s.to jak team mm i kp..no nie ustalisz jednej wersji
M
Myszaaaa
Gość
Miałam poród wywoływany w 32 tc- martwe dziecko. Przyszłam do szpitala na czczo. Cały dzień byłam na czczo aż do następnego dnia do 10. Przerzucali mnie z sali do sali zanim stwierdzili covida ( miałam kwarantannę). o 10 w środę założyli 2 cewniki Folleya. krwawiłam po tym ale mówili że będę krwawić. Uczucie rozpierania, potem bóle jakby na miesiączkę ale do zniesienia. Zaczęło się koło 21- ale nie wiedziałam że to skurcze. Wysikać się nie mogłam, z bólu płakałam, o 18 mnie cewnikowali jednorazowo. Potem w nocy koło 3 cewnikował mnie 2 raz, wyciągnął te cewniki. Mieli podawać w razie postępu rano oksytocynę. Myślałam że mi troszkę ulży i choć chwilę się zdrzemnę. Ależ skąd. Bolało jeszcze bardziej. Do 5 dotrwałam, wzięłam prysznic i płakałam na tym łóżku. Z powodu covida, zanim ktoś przyszedł, musiał się ubrać, więc wiadomo, nie zaglądali ekstra. o 6 już zaczęłam błagać o cesarkę, wzięli mnie na "porodówkę" ( taki kantorek bez okna - bo z covidem nic innego nie było), stary fotel tam był, spadałam z niego, nie mogłam się przekręcić. Nic na ból nie mogłam dostać, więc tak wyłam sobie. Lekarz mnie zbadał, rozwarcie pełne. W szoku byłam. Chciałam już przeć, ale tez mi nie pozwolili. Dopiero później przebili pęcherz płodowy, Urodziłam 7.15 i powiedziałam- nigdy więcej. Później łyżeczkowali jeszcze. Jak urodziłam- tak nic mnie nie bolało, nawet macica jak się obkurczała. Byłam obolała trochę, ale to bardziej mięśnie.Opowiesz? Jeśli chcesz / możesz oczywiście, jestem po prostu ciekawa co powoduje u kobiet tą traumę. Często o tym słyszę, sama jestem zadowolona ze swojego porodu i zastanawia mnie co takiego musi się wydarzyć że kobieta doznaje traumy
Ależ ja w żadnym wypadku nie namawiam, ba! Ja nawet nie zachęcam do porodu SN, bo każdy tą decyzję musi podjąć sam. Opisałam tylko po krotce moją historię. Każda kobieta jest inna, każdy organizm jest inny, każdy poród będzie wyglądał inaczej... Ale myślałam że nie muszę tego pisać, że to oczywisteOj to jest bardzo złożona kwestia..napewno każda DA RADĘ ale czy będzie chciała rodzic codziennie? No nie...bo jest wiele różnych czynników i to jest bardzo indywidualna sprawa. Trudno wziąć odpowiedzialność za to że jakaś inna kobieta będzie miała takie doświadczenia i odczucia jak my. Dla tego poprostu piszmy dla mnie,moim zdaniem itd
P s.to jak team mm i kp..no nie ustalisz jednej wersji
Przykro mi.Miałam poród wywoływany w 32 tc- martwe dziecko. Przyszłam do szpitala na czczo. Cały dzień byłam na czczo aż do następnego dnia do 10. Przerzucali mnie z sali do sali zanim stwierdzili covida ( miałam kwarantannę). o 10 w środę założyli 2 cewniki Folleya. krwawiłam po tym ale mówili że będę krwawić. Uczucie rozpierania, potem bóle jakby na miesiączkę ale do zniesienia. Zaczęło się koło 21- ale nie wiedziałam że to skurcze. Wysikać się nie mogłam, z bólu płakałam, o 18 mnie cewnikowali jednorazowo. Potem w nocy koło 3 cewnikował mnie 2 raz, wyciągnął te cewniki. Mieli podawać w razie postępu rano oksytocynę. Myślałam że mi troszkę ulży i choć chwilę się zdrzemnę. Ależ skąd. Bolało jeszcze bardziej. Do 5 dotrwałam, wzięłam prysznic i płakałam na tym łóżku. Z powodu covida, zanim ktoś przyszedł, musiał się ubrać, więc wiadomo, nie zaglądali ekstra. o 6 już zaczęłam błagać o cesarkę, wzięli mnie na "porodówkę" ( taki kantorek bez okna - bo z covidem nic innego nie było), stary fotel tam był, spadałam z niego, nie mogłam się przekręcić. Nic na ból nie mogłam dostać, więc tak wyłam sobie. Lekarz mnie zbadał, rozwarcie pełne. W szoku byłam. Chciałam już przeć, ale tez mi nie pozwolili. Dopiero później przebili pęcherz płodowy, Urodziłam 7.15 i powiedziałam- nigdy więcej. Później łyżeczkowali jeszcze. Jak urodziłam- tak nic mnie nie bolało, nawet macica jak się obkurczała. Byłam obolała trochę, ale to bardziej mięśnie.
Myślę że inaczej by to wyglądało jeśli ciąża nie byłaby martwa. W takich wypadkach powinni robić cc, bez żadnego ale.
Tak, i to prawda co mówią, że zobaczysz, dotkniesz, przytulisz swoje dziecko i zapominasz o tym całym bólu i wszystkich nieprzyjemnościach jakich doznalas na sali porodowejMyszo przepraszam, że rozdrapuje rany, ale poród taki jaki ty miałaś jest inny, bo żywe dziecko "pomaga" kobiecie. Wbrew pozorom o wiele trudniej jest urodzić np. w 20 tygodniu małe dziecko niż donoszone.
reklama
M
Myszaaaa
Gość
Nie współpracuje takie dziecko zgoda, ale ból ten sam. Jakbym urodziła dziecko donoszone takie powiedzmy 3 kg? nie wyobrażam sobie. Nie mam nic do personelu Broń Boże, ale mogliby od razu dawać oksytocynę a nie męczyć cewnikiem. Teraz jestem w 2 ciąży i wole się zapożyczyć i mieć CC w pełnej narkozie.Myszo przepraszam, że rozdrapuje rany, ale poród taki jaki ty miałaś jest inny, bo żywe dziecko "pomaga" kobiecie. Wbrew pozorom o wiele trudniej jest urodzić np. w 20 tygodniu małe dziecko niż donoszone.
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 27
- Wyświetleń
- 15 tys
Podziel się: