Kaasiulka,
niestety, ja wciąż 2 w 1. Wczoraj był zwariowany dzień, bo czekałam na te wyniki jak na szpilkach nie wiedząc czy nie będę musiała jechać do szpitala się szybko rozpakować czy nie. Okazało się ostatecznie, że nie ma przeciwciał a tamto pierwsze badanie to był błąd maszynowy, jak mój gin podejrzewał.
Synusia zawiozłam do babci na takie króciutkie ferie, dzisiaj wraca do domciu, ale już tatuś go przywiezie, bo wczoraj ostatni raz wsiadłam za kółko jako dwupak. Tak dziwnie byc upośledzonym kierowcą, który się męczy przy cofaniu, bo tak ciężko się dobrze obrócić z tym brzucholem. No cóż jestem znów zdana tylko na męża
Wronka,
współczuję tego bólu, pamiętam jak ja miałam kilka takich dni, tyle że to nie była rwa, ale podobne objawy, bo nie mogłam znaleźć żadnej wygodnej pozycji a o chodzeniu nei wspominając. Mi pomogła ciepła kąpiel i wygrzanie się w łóżku zaraz po tym.
Zakatarzonym i kaszlącym dzieciaczkom życzę duuużo zdrówka.
Kosz dla córci już stoi gotowy w sypialni, pościel wyprana, wyprasowana z uroczym baldachimem i synuś wczoraj się mnie pytał czy Patrycja śpi, bo myślał, że już leży tam w środku hehe Wczoraj kupiliśmy też lampę i lampkę do jej pokoju. Wszystko nabiera kształtów i tylko malutka nei chce wyjsc, bo też chyba nie chce wyjść w taką kiepską pogodę
Madziara,
kurka wodna, to nieciekawie z tymi rurami. To w całej kamienicy tak ?