O widzę, że dzieciaczki się buntują ...
Muszę Wam powiedzieć, że Oliwce ten okres buntu jakby się wyciszył.
Obecnie rzadko wpada w histerię (choć zdarzy się oczywiście), napewno zrozumiała, że wszystkiego nie wolno i wszystkiego od razu mieć nie może, można jej wytłumaczyć i odpuszcza. Jedyna rzecz, której się jeszcze nie nauczyła, to fakt, że nie wolno męczyć zwierząt. Ciągnie te biedne koty za głowę i wlecze po pokoju, a na prośby nie zawsze zareaguje, no i jak trzeba podnieść ton to wtedy zwierzaki zostawia w spokoju i zaczyna ryczeć. Więc u niej obecnie bunt nie przejawia się agresją, tylko reagowaniem płaczem na podniesienie tonu. Z tym, że naprawdę rzadko doprowadza do tego, że ten ton trzeba podnieść, więc ogólnie nie mam powodów do narzekań.
A ostatnio jest pełna uczuć, stale się tuli, całuje, wiecznie (po kilkanaście razy dziennie) mówi:
Kocham cię! Taka się z niej uczuciowa przylepka teraz zrobiła.
Zobaczymy natomiast jak przyjdzie wiosna i zaczną się zabawy w piasku, wtedy pewnie będzie ciężko, bo Oliwka jest w okresie, że wszystko jest jej, ciągle słyszę
to moje, oddaj. Raz to mi nawet wypaliła jak dłonią chwyciłam ją za policzek, a akurat była zła:
Nie dotykaj poliku, jest mój! W domu same dorosłe osoby, więc jej ustępują, ale dzieci w piaskownicy nie będą już takie wyrozumiałe hehe.
ja raczej mam większy problem z buntem dwulatka
![Crazy :crazy: :crazy:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/mad.gif)
szczególnie jak jest zmęczony to robi straszne sceny w domu, że gdybym była swoją sąsiadką, to chyba bym opiekę społeczną wezwała ...
![Zaskoczona(y) :baffled: :baffled:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/baffled5wh.gif)
buczy, kładzie się na ziemię, gdy nie pozwalam na coś albo kopie ... i histeryzuje ... jestem twarda, ale czy jest coś jeszcze co mogę zrobić ???
W okresie, kiedy Oli tak się rzucała na glebę, stałam sobie obok spokojnie nie reagując i czekałam aż jej przejdzie (poza domem kilka razy w sklepach taką akcję nam zrobiła).
Kiedyś natomiast czytałam, że dziecko, które ma poczucie, że od niego trochę zależy, mniej się buntuje, więc jeśli tylko mogłam to dawałam wybór, żeby Oli czuła się ważna, a nie, że wszystko jest jej narzucane. Więc rano było pytanie:
którą bluzkę chcesz ubrać, tą czy tą? (i pokazywałam 2 do wyboru), albo
z czym chcesz chlebka: z serkiem czy szyneczką? I jak chciała wszystko sama robić, to jej pozwalałam, czasem czekałam pół godziny aż spodnie ubierze, ale opłaciło się, bo nie krzyczała, a jak się już jej znudziło lub ubrała tył na przód, to mówiłam, że ładnie się ubrała, tylko troszkę muszę poprawić i wtedy ubierałam poprawnie. W sumie chyba te metody skutkowały, bo mała nie buntowała się jakoś potwornie, choć pewnie trochę to też od charakteru zależało...
Generalnie, to nie należy traktować takich zachowań dzieci, jako zachowań złośliwych lub niegrzecznych, bo tak nie jest, tylko jak normalny etap rozwoju każdego dziecka, które w tym czasie nie potrafi sobie poradzić z nadmiarem emocji w małym ciałku. Jak człowiek to sobie wytłumaczy, to łatwiej znosi swojego buntującego się malucha ;-)