kaaasiulka - nie mam pojęcia czemu się boi
. Jak skończyła 3 miesiące i zacęła rozpoznawać twarze, zaczęły się pierwsze podkówki na widok obcych... Potem moi rodzice mieli nakaz częstych wizyt, żeby ich nie zapomniała, ale teściów mam 70km stąd i do tego raz jak teść trafił na Niny zły humor to się przestraszył (przyjechał sam, ja byłam w domu też sama a mała wyła i wyła
) i przestał przyjeżdżać :/
Potem Nina zaczęła się bać tylko mężczyzn, szczególnie właśnie tamtego dziadka, który niestety nie mając wyczucia podchodził wielokrotnie, jeszcze bardziej ją do siebie uprzedzając. Doszłyśmy do etapu, że nie mogłam stać na ulicy i rozmawiać z obcym facetem, bo już był ryk.
Potem, jak zaczęła pewnie dreptać samodzielnie i minęły mrozy, wybraliśmy się na duży plac zabaw i starszy chłopiec goniąc się z innymi wpadł na nią z impetem i poleciała na plecy, innym razem ktoś odepchnął w piaskownicy... Może to też trochę zaważyło. Na pewno też ubiegła zima dużo popsuła, bo moja mama nie miała siły ją nosić, a chodzić po dworzu nie chciała, więc większość czasu przesiedziała w domu, praktycznie bez kontaktu z dziećmi.
Teraz jest już znacznie lepiej. Im więcej może powiedzieć, im lepiej umie się komunikować, tym mniej się boi. Teraz już wie, że jak ktoś chce jej dać cześć a ona nie chce, to może powiedzieć nie, a nie od razu płakać (ale zabawkę niestety można jej zabrać bez problemu
) Przez wakacje przesiadujemy w piaskownicy, ma tu dwie starsze koleżanki (prawie 4latki), do których biegnie, daje się nawet przytulić, nawołuje do tego by ją goniły, męczy tym też ich rodziców. Choć nadal czasem jej coś strzeli do głowy i z rykiem chowa się za mną.
Ale gdy obce dziecko w obcym miejscu podejdzie do niej za blisko i nie ma jak do nas uciec, to od razu ryczy.
Narazie cieszę się z każdego jej małego sukcesu w kontaktach z innymi i mam ogromną nadzieję, że za rok będzie gotowa do pójścia do przedszkola, bo od stycznia 2014r. nie będę miała co z nią zrobić, a do pracy wrócić już będę musiała, bo finansowo nie damy rady bez tego