reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Budzenie się z płaczem kilka razy w nocy

Mając 5.5 roku wylądowałam na 3 noce w szpitalu, lata 90, nikt nie słyszał o tym, żeby rodzice zostawali na noc bo to fanaberia. To był 96 rok, łatwo policzyć jak dawno - a ja zamykam oczy i pamiętam jak było strasznie, jak każdej nocy każdy na sali płakał, ja też. A mam z mamą dość słabą relację, nie wiem jak bardzo źle bym to zniosła jakbym miała super.

Każde z jak na razie 2 moich dzieci (i to całkiem już nie małych bo 13 i 9 lat), jak każdy inny ssak odstawiło się samo, w odpowiednio przez naukowców określonym oknie. Bez płaczu, bez łez, bez rzygania, bez okłamywania, bez przekupywania itd.

A nawiązując do wpisu innej dziewczyny - ani nie zaczęły lepiej spać, ani nie zaczęły lepiej jeść - jadły tak samo (w przypadku córki więc nic) tylko mniej o to mleko.
Ja do dziś pamiętam jak mama zostawiała mnie w maluszkach 🤷 mówiła "umyj rączki, a ja będę tu czekać" i codziennie jej nie było. Dla mnie to był wtedy dramat. Później rok spędziłam z mamą w domu, bo sytuacja się zmieniła i do zerówki już poszłam odważna i gotowa 🤷.
Cały czas w tych opowieściach dbania o emocje dziecka pada moje ukochane "no przecież nie będę", "no przecież tego nie zrobię". Zbyt często postrzegany zupełnie prymitywny i niedojrzały mózg naszych maleńkich dzieci jak dorosłego człowieka. Nie zliczę ile razy słyszałam, że 6 miesięczne dziecko wymusza 😂. Jeśli obserwujemy u dziecka w późniejszym okresie niepokojące zachowania to jest w tym nasza wina 🤷. Czy dziecko przestaje płakać przed żłobkiem, bo mama się nie poddała ? Nieee....przestaje, bo jego emocje nie mają znaczenia. Grube tomy psychologii, rozwoju itd. itp. ale wiele wynieśliśmy z domu i żyjemy trochę domeną "ja tak byłam/byłem wychowywany i dobrze mi to zrobiło" 🙂 no cóż.... Oby wasze maluchy widziały to tak samo 🙂 bo przedstawiane tutaj podejście jest grubo daleko od empatii względem dziecka
 
reklama
Ja tu tylko coś zostawię Link do: Nie zostawiaj dziecka, by płakało. Tul, odpowiadaj, bądź obecna.

Może to otworzy niektórym oczy

Jeszcze zacytuje „Nie, niemowlęta nie płaczą po to, by manipulować dorosłymi. Płaczą, bo bardzo potrzebują opieki, wsparcia i miłości swoich rodziców. I nie rozumieją, że mama jest bardzo zmęczona. Jedyne, czego doświadczają to wielka potrzeba bycia blisko swojego opiekuna.”

Jeżeli dziecko płacze to przede wszystkim trzeba znaleźć tego przyczynę, a nie podchodzić na zasadzie, niech płacze, niech wymiotuję od płaczu, przejdzie mu… Dziecko płaczem sygnalizuje swoje potrzeby, być może lęki. Tak się komunikuje. Na pewno nie robi tego z premedytacją bo ma takie widzi misie…
 
Ostatnia edycja:
Ja tu tylko coś zostawię Link do: Nie zostawiaj dziecka, by płakało. Tul, odpowiadaj, bądź obecna.

Może to otworzy niektórym oczy

Jeszcze zacytuje „Nie, niemowlęta nie płaczą po to, by manipulować dorosłymi. Płaczą, bo bardzo potrzebują opieki, wsparcia i miłości swoich rodziców. I nie rozumieją, że mama jest bardzo zmęczona. Jedyne, czego doświadczają to wielka potrzeba bycia blisko swojego opiekuna.”

Jeżeli dziecko płacze to przede wszystkim trzeba znaleźć tego przyczynę, a nie podchodzić na zasadzie, niech płacze, niech wymiotuję od płaczu, przejdzie mu… Dziecko płaczem sygnalizuje swoje potrzeby, być może lęki. Tak się komunikuje. Na pewno nie robi tego z premedytacją bo ma takie widzi misie…
Nikt tutaj nie pisał,że dziecko gdy płacze jest zostawione samo sobie. Tak ciezko to zrozumieć? Niektóre z Was chyba czytają tylko to co chcą przeczytać i przyczepić się do czegoś. To,że dziecko nie dostanie to czego chce nie oznacza, że jest mniej zaopiekowane, tulone czy wycałowane.
Moja córka jak wpadała w histerię to jedynym sposobem aby się uspokoiła było zostawienie jej samej. Inne próby podejścia do niej kończyły się fiaskiem. Co na to powiedzą te Twoje mądre cytaty?
 
Ja do dziś pamiętam jak mama zostawiała mnie w maluszkach 🤷 mówiła "umyj rączki, a ja będę tu czekać" i codziennie jej nie było. Dla mnie to był wtedy dramat.
I tu masz przykład nie szanowania uczuć dziecka. Twoja mama zrobiła cokolwiek, żeby nie widzieć płaczu. Dla niej efekt natychmiastowy był - zostawiała dziecko, które nie płacze. A efekt długoterminowy? Dlatego, @Angiee, uważam, że ważniejsza jest szersza perspektywa niż "dziecko teraz nie płacze". Moje też by nie płakało, jakbym mu dawała kocie chrupki do jedzenia, jak miało około roku.

Przykład z mojego życia. Odstawiłam synka od piersi jak miał rok. Ja o tym zdecydowałam, nie dziecko. Pół roku później urodziła mu się siostra, miałam bardzo dużo mleka, a on się pchał na kolana. To mu poważnie chciałam dać. Nie chciał. Nie i koniec.
 
Kiedyś była przesada w jedną stronę : dziecko się nie liczyło. Teraz jest nagonka w drugą : tylko dziecko się liczy. Ciągła bliskość, karmienie do samoodstawienia, wstawanie w nocy, gotowanie zdrowo i samodzielnie 5-ciu posiłków, organizowanie dziecku mnóstwa wydarzeń sensorycznych - a gdzie jest rodzic w tym wszystkim? Zwłaszcza, że w dzisiejszych czasach bardzo często młodzi rodzice wychowują dziecko bez pomocy osób trzecich.
Chyba sobie to wkleję gdzieś w telefonie. Mistrzostwo!

Co do histerii - moja młodsza potrafi się tak wściec, że wyje i wyje, a jak źle złapie powietrze albo właśnie nie złapie, to odlatuje. Trzeba jej dmuchnąć w buzię i wraca do siebie - czyli ryczy dalej. Zdrowa jak koń, uparta jak osioł. I nawet gdybym chciała jej ulec, to nic nie da, bo w tym szale ona nie chce już niczego, ani tego co chciała, ani mamy, ani taty, ani siostry, ani smoka, ani pić, ani jeść. Trzeba poczekać, olać, ona się zmęczy, pytamy czy chce się przytulić i jak chce to tulimy i tłumaczymy. Spocona jak szczur, czerwona, łzy, smarki, ślina, nieraz jest gotowa do spania ze zmęczenia. I co? Nie dbam o jej emocje? Bo odmówiłam picia coli pół godziny przed snem? Bo chciałam się wysrać w spokoju i zamknęłam łazienkę na klucz? Bo nie dałam banana, kiedy trzy minuty zostały do miękkości makaronu na obiad?

Chyba kogoś tu powaliło ostro. Zielona napisała słowo w słowo to co ja myślę o współczesnym trendzie w wychowaniu. Dodam jeszcze, że wściekłość, złość i inne emocje są naturalne i potrzebne. Moje dzieci nauczą się je poskramiać w młodym wieku, więc gdy coś pójdzie nie po ich myśli w dorosłości, to najwyżej zaklną, wrzasną i na tym się skończy. Oswajam swoje dzieci ze wszystkimi emocjami i nie odpuszczam jeśli robią jazdy - ZWŁASZCZA jeśli robią jazdy. I tak, będą na przykład czekały cztery minuty na ostatni element posiłku, bo tak robią cywilizowani ludzie. W restauracji też nie rzucisz się na ziemię, bo kelner nie wraca, a tobie burczy w brzuchu. Dlaczego? Bo rodzice cię nauczyli, że tak się nie robi. I zapewniam, bardzo ci się nie podobała ta nauka, jak to dziecku. Dzieci są złe kiedy im się odmawia i reagują właśnie wścieklizną, a jeśli któreś ma temperament, to już w ogóle. Dorośli też są źli, ale w dzieciństwie ktoś ich nauczył, że nie zawsze ma się to, czego chce.

Zaiste, teraz gabinety psychologów są pełne dorosłych zaniedbanych emocjonalnie w dzieciństwie przez rodziców, a za trzydzieści lat będą oblegane przez ludzi, którzy nie umieją sobie radzić z trudnym życiem, bo na etapie wchodzenia w społeczeństwo, czuła mamusia i czuły tatuś nie pokazali, że lajf is brutal. Zresztą już to widać, różnica między pracownikami lat 22 i 32 to przepaść.
 
A słyszałaś kiedyś o psychologu, który wypowiadałby się pozytywnie o niedoborze snu u dorosłego? O codziennym zarywaniu nocy od wielu miesięcy?

Kiedyś była przesada w jedną stronę : dziecko się nie liczyło. Teraz jest nagonka w drugą : tylko dziecko się liczy. Ciągła bliskość, karmienie do samoodstawienia, wstawanie w nocy, gotowanie zdrowo i samodzielnie 5-ciu posiłków, organizowanie dziecku mnóstwa wydarzeń sensorycznych - a gdzie jest rodzic w tym wszystkim? Zwłaszcza, że w dzisiejszych czasach bardzo często młodzi rodzice wychowują dziecko bez pomocy osób trzecich.

Ten starszy chłopiec właśnie tego się nauczył - że płaczem wymusi na rodzicach spełnienie jego zachcianek.
I tutaj jest 100% prawdy. Często widać przegięcia w jedną lub drugą stronę. Nas wychowywano dość surowo, w pewnym sensie byliśmy szkoleni, o naszych rodzicach nie wspomnę. Później weszło pokolenie planet przez rodziców karierowiczów. Oczywiście to nie dotyczy wszystkich 🙂 ale pokoleniowo niestety tak jest. Teraz próbuje wracać równowaga. Osobiście sięgając do dużej ilości literatury nie spotkałam się z pojęciem "daj dziecku wszystko co chce i nie wytyczaj granic" 🤷. Granice dają dziecku poczucie bezpieczeństwa 🙂 ale z pewnością taką granicą nie jest głodzenie w nocy, czy prowadzanie dziecka do żłobka jak wymiotuje ze stresu. Zgadzam się tutaj z większością dziewczyn, że naprawdę warto poszukać rozwiązań głębiej, próbować różnych metod ale pamiętać, że ten mały człowiek czuje. Ich mózg do czwartego roku życia w ogóle nie ogarnia, że ktokolwiek oprócz "mnie samego" może mieć jakieś potrzeby itd. Tacy mali egoiści ale to warunkuje przetrwanie 🙂. Zdecydowaliśmy się na te maluchy, to musimy kombinować i szukać 🙂 tworzyć miłą codzienność dla siebie i dla malucha 🙂 Każde dziecko jest inne, każda mama jest inna i każda sytuacja. Mama dbająca o siebie, to mama szczęśliwa ale to nadal mama 🙂.
 
I tu masz przykład nie szanowania uczuć dziecka. Twoja mama zrobiła cokolwiek, żeby nie widzieć płaczu. Dla niej efekt natychmiastowy był - zostawiała dziecko, które nie płacze. A efekt długoterminowy? Dlatego, @Angiee, uważam, że ważniejsza jest szersza perspektywa niż "dziecko teraz nie płacze". Moje też by nie płakało, jakbym mu dawała kocie chrupki do jedzenia, jak miało około roku.

Przykład z mojego życia. Odstawiłam synka od piersi jak miał rok. Ja o tym zdecydowałam, nie dziecko. Pół roku później urodziła mu się siostra, miałam bardzo dużo mleka, a on się pchał na kolana. To mu poważnie chciałam dać. Nie chciał. Nie i koniec.
Zabawne, że mama zostawiająca płaczące dziecko jest ok ale moja zostawiająca mnie w maluszkach jak miałam 3 lata już nie szanowała uczuć 😂. Ja to pamiętam z perspektywy dziecka, mama mówi, że zostawała ze mną do drugiego śniadania 🙂. Ja też bawiłam się później z dziećmi i funkcjonowałam 🤷 uważam, że zwyczajnie nie byłam gotowa i tyle. Nie mam do niej żalu, pracowała w domu itd. ale pamiętam to uczucie do dzisiaj i tyle. Moje dziecko do żłobka nie chodzi ale do przedszkola pójdzie i też będziemy musieli przejść cały etap adaptacji itd. być może pójdzie i będzie super, może będzie tak jak ja bardzo przeżywał 🙈 Zobaczymy, będę się starała reagować na bieżąco 🙂
 
Ja nie jestem gotowa chodzić do pracy. Mam 37 lat i nadal nie lubię kiedy muszę wstać rano i na konkretną godzinę pójść do biura. Wolałabym, żeby służący o wyglądzie Henrego Cavilla przynosił mi papiery do domu, kiedy zadzwonię dzwoneczkiem i odbierał je, kiedy skończę nad nimi siedzieć. Albo żebym chociaż mogła przychodzić w dresie, szlafroku, bez stanika i czesania włosów.

Ech, życie...
 
Zabawne, że mama zostawiająca płaczące dziecko jest ok ale moja zostawiająca mnie w maluszkach jak miałam 3 lata już nie szanowała uczuć 😂.
Jedna mama kłamała. Druga nie. To jest zasadnicza różnica. Dzieci zasługują na szczerość, na możliwość oswojenia się z sytuacją. Jak mówisz, że zostaniesz, ale uciekasz - to tej możliwości nie dajesz. Tylko osiągasz bardzo krótkoterminowy efekt w postaci braku płaczu. A na dłuższą metę - brak zaufania.

Nikt nie mówi, by zostawić dziecko ze swoimi uczuciami.
Ich mózg do czwartego roku życia w ogóle nie ogarnia, że ktokolwiek oprócz "mnie samego" może mieć jakieś potrzeby itd.
Nie zgodzę się. Mam dwójkę dzieci poniżej czwratego roku życia i one rozpoznają potrzeby innych. Nie w dużym stopniu, ale jak np ja albo mąż powiemy przy córce, że nas coś boli - to ona biegnie dawać buzi. A jak powiem, że jestem zła i nie mam cierpliwości - to synek przytula. I to od dawna. Dzieci są mądre, dużo rozumieją, więc nie traktujmy ich jak noworodki.
 
reklama
Ponawiam jedno z moich ulubionych pytań do takich mam, które robią wszystko, byle tylko dziecko nie płakało, a ich argument to "przecież to tylko dziecko". Od kiedy można już przystosowywać dziecko do życia wśród ludzi cywilizowanych i pokazywać mu wszystkie barwy świata? Nie mówię o pokazywaniu przemocy i stosowaniu jej, tylko o odmowie, okazaniu złości, niechęci, itd.
 
Do góry