reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Brak akceptacji dzieci

mamaszymonaitosi

Początkująca w BB
Dołączył(a)
26 Czerwiec 2020
Postów
25
Dziewczyny wiem , że to co napisze jest straszne, ale muszę to wydusić z siebie. Muszę to napisać, wyrzucić, wygadać się, bo oszaleje
Nie akceptuje własnych dzieci:-
 
Ostatnia edycja:
reklama
Rozwiązanie
@mamaszymonaitosi odstawianie samodzielnie leków jest niebezpieczne. I nagłe odstawienie może powodować bardzo silne reakcje oraz obniżony nastrój, w skrajnych sytuacjach zagraża życiu. Czasami dobór leków jest utrudniony. Dlatego z zasady daje się przynajmniej 3-4 tyg. na obserwowanie, czy osoba reaguje.

Często, żeby móc poprowadzić terapię i żeby ona mogła mieć sens, pierwszym krokiem jest ustabilizowanie poziomu neuroprzekaźników, bo ich niedobór lub nadmiar może prowadzić do zaburzeń emocjonalnych i umysłowych. Dlatego tak ważne jest, żeby pomógł ci psychiatra i dobrał leki. I prawda jest, że czasem organizm się zasyca i przestaje odpowiadać i wtedy trzeba zmienić dawkowanie, albo rodzaj leku.

I tak jak pisała @liczba...
Może i teraz polecą na mnie hejty ale muszę bo eksploduje. Jak można oceniać swoje dzieci patrząc tylko na wygląd??? Matko... Te dzieci potrzebują miłości, akceptacji matki a nie wytykania wyglądu bo są podobne do ojca 😱 ja rozumiem leczyć rany przy osobie przy której autorka myślała że będzie szczęśliwa ale 14 lat twierdzić że się do męża nic nie czuje? Proszę Was a więc jakim cudem ogląda z nim telewizor, spożywała posiłki? Jakim cudem przez 14 lat mogła okłamywać faceta że go kocha skoro tak nie jest? A jak przez 14 lat spała z nim w jednym łóżku, już nie wspominając o seksie...to miała oczy zamknięte czy co? Dzieci nie biorą się z kapusty 🙄🙄🙄 zrobiłaś dzieciom wielką krzywdę nie wspominając o facecie który przez tyle lat był okłamywany przez osobę która składała przysięgę małżeńską, przez osobę która urodziła mu dwójkę dzieci. Jaka kolwiek będzie Twoja decyzja zostaw dzieci przy ojcu. One potrzebują akceptacji a z tego co piszesz ojciec kocha je bez względu na to jakie mają uszy i nos 😑😑😑 nie wiem czy moja córeczka jest dla innych ładna,piękna czy też brzydka ale wiem że dla mnie jest najpiękniejsza na świecie taka jaka jest. Nawet jakby miała odstające uszy, garbaty nos to była by moją miss bo jest moja! Bo płynie w niej moja krew mimo że ani trochę nie jest podobna do mnie ani do ojca.
Nie będę Tobie pisała udaj się do specjalisty, spróbuj je zaakceptować itp napiszę Tobie poprostu miałaś 14 lat na przemyślenia i nie wiem w jakim świecie żyłaś... No a usprawiedliwienie "przystojny mnie zranił wezmę brzydkiego" - ręce opadają. Mnie też zranił facet ale nigdy nie oceniałam kogoś przez pryzmat wyglądu a przez to co ma w środku. 😡

Ja rozumiem Twoje oburzenie, ale trochę usprawiedliwię dziewczynę. Jest w trakcie leczenia (depresja poporodowa?), jest po drugiej nieplanowanej ciąży, bardzo nieplanowanej skoro brała tabletki antykoncepcyjne. Wychowana w domu z ojcem alkoholikiem, bez wsparcia rodziców. Bardzo młodo zaszła w pierwszą ciążę, ma jakąś traumę miłosną za sobą. Napisała że kocha swoje dzieci, choć młodszego dziecka nie akceptuje. Nie kocha męża, a na teściową nie może patrzeć.
Z tym że mimo wszystko jest osobą dorosłą i nie powinna krzywdzić osoby bezbronne, czyli dzieci, a one pewnie czują brak akceptacji, brak miłości między rodzicami.
 
reklama
Witaj. Moim zdaniem dzieci powinny być przy matce..

Wierutna bzdura. Mają być z matką, która ich nie kocha, nie akceptuje i która uważa, że są BRZYDKIE? Świetne dzieciństwo.

Jako córka kobiety, której oczekiwań, pod wieloma względami, nigdy nie udało mi się spełnić, śmiem twierdzić, ze mówisz bzdury. Dzieci powinny być z tym członkiem rodziny, który potrafi wydobyć z nich to, co najlepsze. Niekoniecznie jest to matka.

O to to! Ja też nigdy nie spełniałam oczekiwań mamy, z resztą do tej pory tak jest, tylko na szczęście ja już dorosłam i nauczyłam się olewać.
 
Ja rozumiem Twoje oburzenie, ale trochę usprawiedliwię dziewczynę. Jest w trakcie leczenia (depresja poporodowa?), jest po drugiej nieplanowanej ciąży, bardzo nieplanowanej skoro brała tabletki antykoncepcyjne. Wychowana w domu z ojcem alkoholikiem, bez wsparcia rodziców. Bardzo młodo zaszła w pierwszą ciążę, ma jakąś traumę miłosną za sobą. Napisała że kocha swoje dzieci, choć młodszego dziecka nie akceptuje. Nie kocha męża, a na teściową nie może patrzeć.
Z tym że mimo wszystko jest osobą dorosłą i nie powinna krzywdzić osoby bezbronne, czyli dzieci, a one pewnie czują brak akceptacji, brak miłości między rodzicami.
To jest według Ciebie usprawiedliwienie autorki?
Może dzieciństwo, życie również nie było kolorowe i jakoś ludzi wkoło nie krzywdze.
Moja matka jest psychicznie chora gdy byłam mała (6 lat) chciała mnie zabić nożem. Widziałam jak Tata i bracia ją trzymają potem jak karetka ją wywoziła w kaftanie. Miała ciągle lęki że ktoś jej chce zrobić krzywdę, ubierała dzieci (mnie i rodzeństwo) i potrafiła zimą w środku nocy iść z nami 4 km dalej do wioski za miastem do wujka tylko dlatego że miała wizję. Potrafiła wywieźć Nas 100 km dalej od ojca bez pomysłu na życie tylko dlatego że miała urojenia. Potrafiła mnie wysłać do MOWu tylko dlatego że byłam dzieckiem buntownikiem. O dzieciństwie mogę książkę napisać... Na szczęście zawsze pojawiał się Tata który też ma swoje za uszami ale nie dotyczy to mnie. Byłam tak paskudnie zraniona jako nastolatka przez faceta (trzy lata starszy od mnie) że mam na koncie 2 nie udane próby samobójcze - historię może kiedyś Wam opowiem ale jeszcze nie teraz 🙄 w wieku nastoletnim miałam problemy z alkoholem, narkotykami tylko dlatego że nie potrafiłam pogodzić się z sytuacją powstałą przez "miłość". Uciekłam jeszcze bardziej w to i to pozwalało zapomnieć ale teraz wiem że to co się stało zostanie ze mną na zawsze. Poradziłam sobie bez odwyku, sama bez wsparcia. Moje towarzystwo... No cóż poznane przez brata który jest w więzieniu. I wyszłam na prostą z każdego problemu. Nie krzywdę ludzi tylko dlatego że zostałam skrzywdzona. Powiem więcej nie mam do nikogo pretensji o to że moja przeszłość tak wygląda, nie szukałam pocieszenia w nikim żeby kogoś skrzywdzić. Teraz jestem szczęśliwa, odpowiedzialna, zaradna. Nie korzystałam z pomocy psychologa, psychiatry i nie mam żadnej traumy związanej z sytuacjami które były kiedyś. Jestem dumna że poukładałam sobie życie sama bez pomocy bliskich. Pogodziłam się już dawno z wszystkim a nawet nigdy nie czułam żeby coś we mnie siedziało. Mogę tylko podziękować że dzięki temu jestem teraz w tym miejscu gdzie jestem.
Myślisz że to było by usprawiedliwienie gdybym zrobiła coś złego? Nie. Z każdej sytuacji trzeba wyciągać wnioski a nie całe życie użalać się nad sobą bo coś Nam nie wyszło.
Rada dla autorki: najwyższa pora się obudzić. Życie to nie bajka.
 
To jest według Ciebie usprawiedliwienie autorki?
Może dzieciństwo, życie również nie było kolorowe i jakoś ludzi wkoło nie krzywdze.
Moja matka jest psychicznie chora gdy byłam mała (6 lat) chciała mnie zabić nożem. Widziałam jak Tata i bracia ją trzymają potem jak karetka ją wywoziła w kaftanie. Miała ciągle lęki że ktoś jej chce zrobić krzywdę, ubierała dzieci (mnie i rodzeństwo) i potrafiła zimą w środku nocy iść z nami 4 km dalej do wioski za miastem do wujka tylko dlatego że miała wizję. Potrafiła wywieźć Nas 100 km dalej od ojca bez pomysłu na życie tylko dlatego że miała urojenia. Potrafiła mnie wysłać do MOWu tylko dlatego że byłam dzieckiem buntownikiem. O dzieciństwie mogę książkę napisać... Na szczęście zawsze pojawiał się Tata który też ma swoje za uszami ale nie dotyczy to mnie. Byłam tak paskudnie zraniona jako nastolatka przez faceta (trzy lata starszy od mnie) że mam na koncie 2 nie udane próby samobójcze - historię może kiedyś Wam opowiem ale jeszcze nie teraz 🙄 w wieku nastoletnim miałam problemy z alkoholem, narkotykami tylko dlatego że nie potrafiłam pogodzić się z sytuacją powstałą przez "miłość". Uciekłam jeszcze bardziej w to i to pozwalało zapomnieć ale teraz wiem że to co się stało zostanie ze mną na zawsze. Poradziłam sobie bez odwyku, sama bez wsparcia. Moje towarzystwo... No cóż poznane przez brata który jest w więzieniu. I wyszłam na prostą z każdego problemu. Nie krzywdę ludzi tylko dlatego że zostałam skrzywdzona. Powiem więcej nie mam do nikogo pretensji o to że moja przeszłość tak wygląda, nie szukałam pocieszenia w nikim żeby kogoś skrzywdzić. Teraz jestem szczęśliwa, odpowiedzialna, zaradna. Nie korzystałam z pomocy psychologa, psychiatry i nie mam żadnej traumy związanej z sytuacjami które były kiedyś. Jestem dumna że poukładałam sobie życie sama bez pomocy bliskich. Pogodziłam się już dawno z wszystkim a nawet nigdy nie czułam żeby coś we mnie siedziało. Mogę tylko podziękować że dzięki temu jestem teraz w tym miejscu gdzie jestem.
Myślisz że to było by usprawiedliwienie gdybym zrobiła coś złego? Nie. Z każdej sytuacji trzeba wyciągać wnioski a nie całe życie użalać się nad sobą bo coś Nam nie wyszło.
Rada dla autorki: najwyższa pora się obudzić. Życie to nie bajka.
Spoko, ty sobie poradziłaś, ale dziewczyna nie. Są różni ludzie. Różne charaktery. Różne osobowości. Poprzez dokopanie jej, nie pomożesz ani Jej, ani dzieciakom. Co autorce da, że randomka z neta "dała radę"? Aurtorka potrzebuje przynajmniej wysłuchania, skoro zdecydowała się na post tutaj. Nie zgnojenia. Myślę, że i tak podle się czuje.
:( Bierz pod uwagę, że może być w złym stanie psychicznym. Serio byś chciała, żeby zrobiła sobie krzywdę?

Fajnie, że Ci się udało wyjść na prostą, gratuluję. :)

Autorka widzi, że nie jest dobrze. Najlepiej by było, jakby przez swoje lęki i traumy, nie robiła krzywdy dzieciom. Nie jestem psychologiem, dlatego doradziłam czasową izolację od maluchów, terapię i przetasowanie priorytetów. I życie w zgodzie ze sobą, a nie robienie dobrze każdemu dookoła. Nie każda kobieta chce być mamą, nie każda jest dobrą mamą, nie każda się nadaje. Nie powinno się zmuszać ludzi do posiadania dzieci przy sobie,jeżeli lepszym rodzicem byłoby się na dystans. Z wizytami, telefonami i wspólnymi wakacjami. Tak by było najlepiej dla wszystkich, a autorka by sobie przemyślała czego pragnie? :)
 
Ostatnia edycja:
Prawdy to my tak naprawdę nie znamy.
Autorka podaje nam przykłady z życia(ojciec podobno alkoholik, matka nie interesująca się nią itd), które według niej usprawiedliwiają fakt, ze ona sama nie potrafi spojrzec na ludzi inaczej niż przez pryzmat ich wyglądu. Takie podejście nie ma nic wspólnego z ojcem alkoholikiem czy trudnym dzieciństwem. Gdyby napisała, ze jest DDA to jeszcze można się do tego jakos odnieść. Ale nie to zdaje się być głównym problemem autorki. Głównym problemem zdaje się być fakt, ze „księżniczka” zadała się ze „swiniopasem” i wynikłe z tego tytułu dzieci nie spełniają jej wizualnych oczekiwań.
Autorka teraz, być może, uczęszcza na jakieś terapie, ale przez 14 lat kłamała wszem i wobec o swoich uczuciach, potrzebach i pragnieniach. Myślała, ze co się stanie? Ze samo się zrobi? Ano życie to nie bajka według Andersena.
Depresja poporodowa? Nie polega na tym, ze się nie akceptuje dziecka ze względu na wygląd ale na generalnym braku akceptacji jego narodzin i istnienia. Choćby było najbardziej urodziwe.
Jak się ten brzydki mąż oświadczał ona go przyjęła, bo „dawał poczucie bezpieczeństwa” itd. Wnioskuje, ze miała noz na gardle i nie mogła powiedzieć nie. Przez 14 lat chodziła do łóżka z mężczyzna, który jej się pod żadnym względem nie podobał. W dzisiejszych czasach sypianie z facetem dla korzyści ma swoją określona nazwę. Generalnie autorka zdaje się podejmować życiowe decyzje patrząc na korzyści jakie miga jej one przynieść. Osobowość narcystyczna..?
Dwójkę dzieci urodziła mu nieświadomie.
Do ślubu szła mając kokainę w systemie po same uszy.
To są wszystko decyzje, które w jakiś sposób podjęła lub się z nimi pogodziła i teraz wychodzą tego konsekwencje.
Gdyby jeszcze napisała, ze żywi niesympatyczne uczucia do męża bo wizualnie nie odpowiada jej kanonom to pochyliłabym się nad jej problemem ze zrozumieniem.
Ale absolutnie nie potrafie, i nie chce nawet próbować, zrozumieć osoby, która krzywdzi wlasne dzieci ze względu na ich wyglad.
Mam wrazenie, ze autorka chce żeby cały świat cierpiał z nią skoro ona jest nieszczęśliwa. Nie tedy droga.
Kupa ludzi miała skrzywione dzieciństwo, wiele osób przeszło przez rzeczy, które się w głowie nie mieszczą i jest to okrutnie niesprawiedliwe. Nie mamy wpływu na postępowanie innych. Ale mamy wpływ na swoje decyzje i fakt bycia, choćby nawet najbardziej na świecie, zranionym, nie daje immunitetu na krzywdzenie innych a zwłaszcza dzieci.
 
To jest według Ciebie usprawiedliwienie autorki?
Może dzieciństwo, życie również nie było kolorowe i jakoś ludzi wkoło nie krzywdze.
Moja matka jest psychicznie chora gdy byłam mała (6 lat) chciała mnie zabić nożem. Widziałam jak Tata i bracia ją trzymają potem jak karetka ją wywoziła w kaftanie. Miała ciągle lęki że ktoś jej chce zrobić krzywdę, ubierała dzieci (mnie i rodzeństwo) i potrafiła zimą w środku nocy iść z nami 4 km dalej do wioski za miastem do wujka tylko dlatego że miała wizję. Potrafiła wywieźć Nas 100 km dalej od ojca bez pomysłu na życie tylko dlatego że miała urojenia. Potrafiła mnie wysłać do MOWu tylko dlatego że byłam dzieckiem buntownikiem. O dzieciństwie mogę książkę napisać... Na szczęście zawsze pojawiał się Tata który też ma swoje za uszami ale nie dotyczy to mnie. Byłam tak paskudnie zraniona jako nastolatka przez faceta (trzy lata starszy od mnie) że mam na koncie 2 nie udane próby samobójcze - historię może kiedyś Wam opowiem ale jeszcze nie teraz 🙄 w wieku nastoletnim miałam problemy z alkoholem, narkotykami tylko dlatego że nie potrafiłam pogodzić się z sytuacją powstałą przez "miłość". Uciekłam jeszcze bardziej w to i to pozwalało zapomnieć ale teraz wiem że to co się stało zostanie ze mną na zawsze. Poradziłam sobie bez odwyku, sama bez wsparcia. Moje towarzystwo... No cóż poznane przez brata który jest w więzieniu. I wyszłam na prostą z każdego problemu. Nie krzywdę ludzi tylko dlatego że zostałam skrzywdzona. Powiem więcej nie mam do nikogo pretensji o to że moja przeszłość tak wygląda, nie szukałam pocieszenia w nikim żeby kogoś skrzywdzić. Teraz jestem szczęśliwa, odpowiedzialna, zaradna. Nie korzystałam z pomocy psychologa, psychiatry i nie mam żadnej traumy związanej z sytuacjami które były kiedyś. Jestem dumna że poukładałam sobie życie sama bez pomocy bliskich. Pogodziłam się już dawno z wszystkim a nawet nigdy nie czułam żeby coś we mnie siedziało. Mogę tylko podziękować że dzięki temu jestem teraz w tym miejscu gdzie jestem.
Myślisz że to było by usprawiedliwienie gdybym zrobiła coś złego? Nie. Z każdej sytuacji trzeba wyciągać wnioski a nie całe życie użalać się nad sobą bo coś Nam nie wyszło.
Rada dla autorki: najwyższa pora się obudzić. Życie to nie bajka.
No właśnie ludzie mają swój rozum. Niesamowita historia i ja Cię podziwiam i szanuję.
 
Nie mamy wpływu na postępowanie innych. Ale mamy wpływ na swoje decyzje i fakt bycia, choćby nawet najbardziej na świecie, zranionym, nie daje immunitetu na krzywdzenie innych a zwłaszcza dzieci.
Kurcze @DarkAsterR to najmądrzejsze słowa jakie od dłuższego czasu czytałam. W punkt, w sedno....aż sama nie wiem co napisać.
 
@Anuśka gratuluję samozaparcia [emoji7].

Jednak trochę ustawie cię do pionu. Mówisz, że nie robisz nic złego. I tu się mylisz. Właśnie zrobiłaś duuuuza krzywdę. Jak zwykle dowalasz i kopiesz leżącego. Waż słowa. Wolność wypowiedzi nie zwalnia z odpowiedzialności. Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że dla skrzywdzonej osoby twoje słowa mogą być przysłowiowym "gwoździem do trumny". Swoją wypowiedzią mozesz przyczynić się do przelania czary goryczy tej osoby i pchnięcia jej do ostateczności (ktoś może popełnić samobójstwo?).
Przecież dziewczyna napisała, że ma świadomość tego, że źle robi i wartościowanie człowieka w kategoriach ładny-brzydki nie jest tym, co jej leży, ale to ostatnie co jej zostało. To być może jedyna wartość jaką kiedykolwiek miała, bo zarówno jej otoczenie z dzieciństwa, jak i otoczenie męża zupełnie jej nie szanuje.
Nigdy nie porównuj się z innymi, bo nie znasz pełnej historii, ani predyspozycji z jakimi rodzi się każdy człowiek. Jego otoczenie ma przeogromny wpływ na to, jak potoczy się jego życie.
Gdybyś poradziła sobie z całą sytuacją w jakiej wyrosłas byłabyś wrażliwsza i bardziej wyrozumiała dla tych, którzy mają trudności. Póki co twoja postawa jest dość drapieżna.

@mamaszymonaitosi wierzę w ciebie dziewczyno. Trochę życzliwych osób w twoim otoczeniu i staniesz na nogi
 
reklama
Nie wiem Co jest złego w napisaniu że autorka powinna wkońcu wziąść się w garść bo życie to nie bajka 🤔🤔🤔🤔
Co do tej wypowiedzi :
"Gdybyś poradziła sobie z całą sytuacją w jakiej wyrosłas byłabyś wrażliwsza i bardziej wyrozumiała dla tych, którzy mają trudności. Póki co twoja postawa jest dość drapieżna."
To że nie jestem wrażliwa na ludzką krzywdę wcale nie znaczy że sobie nie poradziłam z sytuacją z przeszłości ponieważ poradziłam.
Poprostu jestem zdania że nic się samo nie zrobi a przez 15 lat autorka naprawdę mogła wziąść życie w swoje ręce i uszczęśliwić siebie nie tylko ludzi wkoło. Nie można czekać aż coś samo przejdzie, aż coś samo przyjdzie bo tak się nie da... Każdy jest kowalem swojego losu co już nie raz pisałam.
 
Do góry