Przy mnie również polozne wywracaly oczami, ze tak leze, zakrzepicy dostane. Ale ja sie zakrzepica nie przejmowalam, dostawalam przeciez heparyne w brzuch i staralam sie poruszac nogami, rekami w lozku. Bardziej przejmowalam sie zsunietym szwem i skracajaca szyjka. Ten szew mnie czesto przy chodzeniu klul, uwieral, czulam sie jakby wszystko mialo ze mnie wypasc
Gdy wiecej chodzilam, badanie na fotelu wypadalo potem gorzej. Gdy lezalam plackiem, nie myjac sie calymi dniami, lezac w spoconej kilkudniowej pizamie - badanie wypadalo lepiej. Trzymalam sie tylko i wylacznie tego, jak czulam sie tam w srodku. Nie kierowalam sie zacheceniami lekarzy. W 36tym tyg wypisano mnie do domu, bo przeciez tyle leze i od miesiaca wszystko stoi w miejscu. Po paru dniach spokojnego, niby nieobciazajacego lazenia po domu, na fotelu przy okazji kontroli nagle szyjki nie ma i rozwarcie kwalifikujace do porodu. Na szczescie to byl juz skonczony 37