Mi lekarz mówił że mam się oszczędzać... Tyle. Ale leżę bo przynosi efekty, gdybym nie leżała to myślę że szyjka byłaby w gorszym stanie, z resztą jak wstawałam to czułam dyskomfort i bóle. Przy pessarze chodzialm trochę po domu, czasami sklep ale jak mi się pęcherz uwypuklił aż do ujścia zewnętrznego i założyli mi szew to już położyłam się na amen i tak trwam już 10 tydzień w łóżku. Wydzielina przy pessarze zawsze będzie się pojawiać i będzie jej więcej, tak samo po luteinie. Ja aplikowałam ja tym patyczkiem bo głębiej udawało mi się włożyć ale później właśnie ze względu na wydzielinę lekarz zamienił mi na podjęzykowa aby już nie stwarzać zagrożenia infekcja, ale to już przy szwie. Od początku ciąży do 22 tyg leciałam na dopochwowej aplikowanej właśnie aplikatorem. Jeśli chodzi o steryd to nie miałam go podanego i może nie będę miała bo podaje się go do 34 tyg ciąży a jestem już 33+1,wiec może uniknę tego. Mimo kiepskiej sytuacji lekarz nie podał mi go, co nie znaczy że nie rozważał, ale póki co wyszło na jego. Kilka razy tłumaczył mi że teraz trochę zmienia się podejście do tego i on wcale nie jest taki obojętny a podany w na zapas traci swój sens. Najlepsze jego działanie jest wtedy gdy poród nastąpi w przeciągu ok 2 tygodni. No i podobno moze sam z siebie przyspieszyć akcje porodowa. Ale wiem że dużo dziewczyn tutaj dostało steryd i jakoś żyją. Ja musialam zaufać swojemu lekarzowi, póki co jego działania w moim przypadku są skuteczne, nie wiem może facet ma intuicję
czasem trzeba zaryzykować... Ale zobaczymy czy nie zmieni zdania po sobotniej wizycie, bo szyjki to ja już chyba nie mam i może się okazać że poród lada moment i dostanę w dupsko zastrzyk, okaże się..
![Woman shrugging :woman_shrugging: 🤷♀️](https://cdn.jsdelivr.net/joypixels/assets/8.0/png/unicode/64/1f937-2640.png)