reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ból i twardnienie brzucha, skracanie się szyjki macicy, skurcze

Jest to możliwe, mi szyjka pomiędzy 21 a 23 tc skróciła się z 22 mm do 11 mm. Największy wpływ na szyjke mają skurcze i infekcja. Czy miałaś robiony posiew? Nie wiem, czy częste badania mogą mieć wpływ na długość, ja chodzę do kontroli co tydzień, takie mam zalecenie.
Nie chodzi mi o częste wizyty same w sobie, ale o to, czy małodelikatne badanie może wywołać skracanie. I czy między wizytami może się ona powiekszać (przez ok. 3 tygodnie wg jednego lekarza z 33mm do 40mm, a w 3 kolejne dni znowu zjazd do 28mm).
Infekcji żadnej nie zaobserwowałam, nawet najmniejszych objawów, dlatego też nie miałam robionego posiewu.
 
reklama
Nie chodzi mi o częste wizyty same w sobie, ale o to, czy małodelikatne badanie może wywołać skracanie. I czy między wizytami może się ona powiekszać (przez ok. 3 tygodnie wg jednego lekarza z 33mm do 40mm, a w 3 kolejne dni znowu zjazd do 28mm).
Infekcji żadnej nie zaobserwowałam, nawet najmniejszych objawów, dlatego też nie miałam robionego posiewu.
U mnie też lekarz nie stwierdził infekcji, ale pobrał materiał na powiew, okazało się, że jest zarówno paciorkowiec i drożdżaki. O ile badania nie powodują skurczów to nie powinny wpływać na długość szyjki.
 
Pisałam na forum, mój lekarz powiedział, ze wielu lekarzy nie potrafi poprawnie badać szyjki, trzeba uchwycić ja w odpowiednim momencie. Stad moze te roznice pomiarów.
 
Jakiś czas temu pisałam Wam, że szyjka skróciła mi się o 13mm w dwa tygodnie. Ponieważ sprawa się nieco skomplikowała mam pytanie:
USG połówkowe (lekarz z certyfikatem, inny) - szyjka 46mm, czyli jak dotychczas,
dwa tygodnie później u lekarza prowadzącego w medicover okazało się pierwszy raz, że szyjka się skróciła na 33mm,
po dwóch tygodniach kontrola u lekarza, do którego chodzę prywatnie - szyjka 36mm,
po dwóch tygodniach miałam mieć kolejną kontrolę w medicover, jednak 4 dni wcześniej pisałam do lekarza prowadzącego, że pojawiło mi się drganie powieki, skurcze w łydce i uczucie drgania/drżenia w podbrzuszu. Skierował mnie na pilną kontrolę ginekologiczną lub szpitalną. Wylądowałam u innego lekarza w medicover - stwierdził, że szyjka się nie rozwiera i ma co najmniej 4cm.
Po 3 dniach ta zaplanowana wizyta u prowadzącego w medicover - szyjka rozwiera się na 5mm i ma długość 28mm.
I ja na prawdę nie wiem co mam o tym myśleć. Czy jest możliwe, że szyjka w trzy dni skróciła się z 4cm do 2,8cm? Że szyjka aż tak często i o takie wartości skacze i się zmienia? Czy raczej któryś z tych lekarzy źle ją zmierzył? Ale pomylić się aż o tyle wydaje mi się niemożliwe...
I druga sprawa - możliwe jest, że tren lekarz prowadzący podrażnia mi szyjkę i ona reaguje takim przykurczem? Zawsze po jego badaniu odczuwam lekki ból lub co najmniej dyskomfort.

Szyjka sama w sobie jest ruchoma drobne odstępstwa to norma każdy lekarz też może mierzyć ja trochę inaczej . Szyjka nawet w godzinę może skrócić się z 3cm na .0,8 mm tak jest niestety. Mi założyli szew na szyjke 0,5 mm 1 cm rozwarcia i pęcherz plodowy na wierzchu. Zdjęty W 36 urodziłam w 40 tylko dzięki oksytocynie . A szyjka w 21 tyg skrócila się nagle w 2 dni od wizyty
 
Pisałam na forum, mój lekarz powiedział, ze wielu lekarzy nie potrafi poprawnie badać szyjki, trzeba uchwycić ja w odpowiednim momencie. Stad moze te roznice pomiarów.
Poza tym chodzenie co chwilę do innego lekarza nie jest miarodajne co do długości szyjki. Każdy mierzy inaczej, dlatego najlepiej trzymać się jednego lekarza. Mało delikatne badanie nie skróci Ci szyjki. A odpowiadając na Twoje kolejne pytanie to tak szyjka może się drastycznie skrócić nawet z dnia na dzien
 
Hej. Ja po kolejnej wizycie. Szyjka bez zmian, co w moim przypadku jest dobra wiadomością. Ujście zewnętrzne puszcza palec, wewnątrz trzyma. Szyjka też taka jak byla już w 20 tc. Moja ginekolog stwierdziła, że najwidoczniej taka moja "uroda". Oczywiście mam dalej brać leki i się oszczędzać. Następna kontrola dopiero za miesiąc.
 
Nie wiem czy ktoś jeszcze odwiedza ten wątek ale napiszę.
Moja historia zaczyna się w 17tc. Gdzie okazało się że moja szyjka ma 0,6cm i jest otwarta. W szpitalu założono mi szew. Po założeniu szyjka 1,5cm. No i leżenie. Po 2 tygodniach szyjka wydłużona do 2,4cm. I tak już zostało. W poniedziałek miałam sciagany szew 37+0. W dniu 37+2 rano odszedł mi czop z krwią. Po południu lekkie bóle jak na okres później wszystko minęło. Dzisiaj 37+3. Również zero skurczow. Dzieciątko jest na tyle duże i rozwinięte że już mogę rodzic.
Dodam że od 27 tygodnia nie lezalam. O 16 odbieralam dziecko ze żłobka i do momentu aż zasnął musiałam się nim zajmować.
Cały ten okres uważam za mój wielki sukces. Szczerze mówiąc to nie wierzyłam że dotrwam chociaż do 32 tygodnia.
Stopniowo wyznaczalam sobie cele. Pierwszy cel był 24 tydzień. Później 39 tydzień. 32 tydzień. 34 tydzień. I od tego momentu przestałam liczyć.

Dużo czasu spędziłam na tym wątku i czytałam historie innych mamusiek. To mi dawało siły do dalszej walki.

Pozdrawiam [emoji846]
 
Super, że udało Ci się donosic do terminu. Dajesz nadzieję [emoji3] ja też wyznaczam sobie cele. Byle do 28tc, potem byle do 30 Tc, teraz liczę do 35 [emoji6] i znam brak czasu na leżenie niestety. Tylko ja nie mam szwu. I boje się każdej wizyty u ginekologa że szyjka znowu zacznie się skracac. Życzę spokojnej reszty ciąży i szczęśliwego rozwiązania
Nie wiem czy ktoś jeszcze odwiedza ten wątek ale napiszę.
Moja historia zaczyna się w 17tc. Gdzie okazało się że moja szyjka ma 0,6cm i jest otwarta. W szpitalu założono mi szew. Po założeniu szyjka 1,5cm. No i leżenie. Po 2 tygodniach szyjka wydłużona do 2,4cm. I tak już zostało. W poniedziałek miałam sciagany szew 37+0. W dniu 37+2 rano odszedł mi czop z krwią. Po południu lekkie bóle jak na okres później wszystko minęło. Dzisiaj 37+3. Również zero skurczow. Dzieciątko jest na tyle duże i rozwinięte że już mogę rodzic.
Dodam że od 27 tygodnia nie lezalam. O 16 odbieralam dziecko ze żłobka i do momentu aż zasnął musiałam się nim zajmować.
Cały ten okres uważam za mój wielki sukces. Szczerze mówiąc to nie wierzyłam że dotrwam chociaż do 32 tygodnia.
Stopniowo wyznaczalam sobie cele. Pierwszy cel był 24 tydzień. Później 39 tydzień. 32 tydzień. 34 tydzień. I od tego momentu przestałam liczyć.

Dużo czasu spędziłam na tym wątku i czytałam historie innych mamusiek. To mi dawało siły do dalszej walki.

Pozdrawiam [emoji846]
 
Hej, moge się dołączyć? U mnie 26+4. Od 10dni jestem posiadaczką szwu okrężnego. Nigdy nie miałam problemów z szyjką a to już piąta ciąża (pierwszy porod o czasie cc, trzy kolejne wywoływane o czasie SN bez komplikacji). Na początku listopada szyjka 3cm zamknięta, twarda z lekkim rozwarcie, ponoć nodmalnym u wielorodek. W tedy uszluszama, że ważniejsze jest ujście wewnętrzne które jest zamknięte. Po 2 tyg wizyta szyjka miękka, ujście wewnętrzne otwarte w kształcie litery V, 2cm. 4 dni później w szpitalu już tylko 0.8cm. Szew założony, sterydy podane. Mam wiele pytań. Czy też czujecie takie parcie dziecka na dół? Aż nie można dojść do łazienki? Tak napiera na pęcherz. Strasznie bolą mnie pachwiny, utrudnia to chodzenie... Po drugie czy musicie leżeć? Ja się staram, ale przy czwórce dzieci nie jest to do końca możliwe... Staram się poruszać tylko autem, nie noszę niczego, mąż robi zakupy, nie chodzę po schodach... Jednak nadal się martwię... Z leków mamy magnez, luteine 2x100 podjezykową oraz zapobiegawczo przeciw infekcji nystatyne i gynalgin...
Nie wiem czy ktoś jeszcze odwiedza ten wątek ale napiszę.
Moja historia zaczyna się w 17tc. Gdzie okazało się że moja szyjka ma 0,6cm i jest otwarta. W szpitalu założono mi szew. Po założeniu szyjka 1,5cm. No i leżenie. Po 2 tygodniach szyjka wydłużona do 2,4cm. I tak już zostało. W poniedziałek miałam sciagany szew 37+0. W dniu 37+2 rano odszedł mi czop z krwią. Po południu lekkie bóle jak na okres później wszystko minęło. Dzisiaj 37+3. Również zero skurczow. Dzieciątko jest na tyle duże i rozwinięte że już mogę rodzic.
Dodam że od 27 tygodnia nie lezalam. O 16 odbieralam dziecko ze żłobka i do momentu aż zasnął musiałam się nim zajmować.
Cały ten okres uważam za mój wielki sukces. Szczerze mówiąc to nie wierzyłam że dotrwam chociaż do 32 tygodnia.
Stopniowo wyznaczalam sobie cele. Pierwszy cel był 24 tydzień. Później 39 tydzień. 32 tydzień. 34 tydzień. I od tego momentu przestałam liczyć.

Dużo czasu spędziłam na tym wątku i czytałam historie innych mamusiek. To mi dawało siły do dalszej walki.

Pozdrawiam [emoji846]
Gratuluję i życzę szybkiego i bezproblemowego rozwiązania. Ja leżę ze szwem od 22 tc, teraz 29 tc. W tym czasie szyjka od 5mm do 16 mm obecnie. Na razie mam cel, żeby dorwać do końca roku. U mnie dodatkowo zagrożenie przedwczesnego pęknięcia pęcherza.
 
reklama
Ja też podzielę się z Wami moja historią :)
To forum pomogło mi przetrwać poprzednią ciążę. Leżałam wtedy od 21 TC w domu, a ostatni miesiąc w szpitalu. To było dla mnie traumatyczne przeżycie i bałam się zajść w drugą ciążę. Minął pewien czas i jak to się mówi czas leczy rany i już tak się wszystkiego nie pamięta :) Zdecydowałam się na drugie dziecko. Ginekolog, u której prowadzę ciążę i ginekolog, do którego chodzę na USG mówili mi że leżenie wcale nie jest dobre i oni tego nie rekomendują, powiedzieli że jest to potwierdzone naukowo. Bałam się ale zaufałam lekarzom. W tej ciąży szyjka w 19 TC skróciła się o 1 cm, od 30 TC jest miękka i przepuszcza palec. Teraz jestem 35 + 5 i szyjka nadal bardzo miękka ale się trzymam :) Nie leżałam plackiem, też wyznaczałam cele. Przekroczyłam 34 TC i jestem już spokojna. Mam małego chłopca w domu, więc zawożę go i odwożę do przedszkola, bawie się z nim, ogarniam go i robię drobne zakupy, spotykam się z koleżankami i gotuje obiady. Staram się dużo odpoczywać ale nie leżeć plackiem. Nie mam pessara ani szwu. Wiem, że leżąc w poprzedniej ciąży bardzo się stresowałam, co powodowało dodatkowe stawianie się brzucha, wsłuchiwałam się też bardzo w swój organizm. A teraz kiedy dużo odpoczywam, ale też coś tam robię w ciągu dnia to jest o niebo lepiej bo nie skupiam się na tym czy coś złego się dzieje i czas leci mi szybciej. Najważniejszą rzeczą też jest to, że potrafię się cieszyć tą ciąża.
Przyjmuje magnez, nospe i duphaston w dużych ilościach, ale nie boje się że będzie to miało jakiś negatywny skutek, bo na poprzednie dziecko nie wpłynęło źle.
Przypadek każdej z nas jest oczywiście inny, ale chciałam Wam powiedzieć że zazwyczaj wszystko kończy się dobrze i maluszki rodzą się w bezpiecznych terminach i żebyście się nie martwiły:)
pozdrawiam :)
 
Do góry