Witajcie dziewczyny, dołączam do Was - kolejny podobny przypadek. 3 tyg temu podczas USG połówkowego wykryto u mnie niewydolność szyjki, nie miałam żadnych objawów. Okazało się że miałam już rozwarcie i wpuklenie pęcherza płodowego. Na moje pytanie czy na USG wszystko jest w porządku z dzieckiem lekarz odpowiedzial tylko "z dzieckiem tak, ale z Panią jest beznadziejnie". Kolejnego dnia miałam zabieg i założenie szwu, ryzyko utraty ciąży było spore, bo przy chowaniu pęcherza mogli go uszkodzić, na szczęście udało się założyć szew. Teraz mam oczywiście nakaz leżenia w domu, spacery tylko do toalety. Czasem pojawia się twardnienie brzucha. Standardowo biorę nospę, luteinę i magnez... Póki co szew się trzyma na miejscu, ale szyjka ma tylko 1 cm. U mnie to dopiero 24 tc, za około tydzień mam iść do szpitala na podanie sterydów. Czytałam wiele pocieszających historii, że dziewczynom udaje się donosić ciążę ze szwem, mi jednak lekarz ostatnio powiedział, że raczej nie uda mi się donosić do bezpiecznego terminu. Staram się pozytywnie myśleć, ale różne scenariusze przychodzą do głowy, szczególnie gdy cały dzień leżę sama w domu, a mąż jest w pracy.
Mam nadzieję, że razem uda nam się "doleżeć" do bezpiecznego tygodnia.
Trzymam za Was kciuki