Witam,
Przypływam do Was z Forum Czerwcówek 2017
...
Temat akurat dla mnie aktualny... 3:00 w nocy, a ja nie śpię... częściowo z nerwów, częściowo ze strachu, troszkę z irytacji, z powodu zbyt wielu myśli.
Wróciłam dzisiaj od mojej prowadzącej i złe wieści. 27 tydzień ciąży - Skrócona szyjka macicy - 3 cm miesiąc temu, dzisiaj 23 mm. Mówi "oszczędzać się!" ... Za 2 tygodnie kontrola i jeśli nic się nie poprawi, a co gorsza znów skróci - do szpitala!
Natomiast mój teść (jest branym ginekologiem) nawija mi przez telefon - "szyjka już się nie wydłuży! Musisz leżeć! nie łazić, nie siedzieć, nie kombinować, a leżeć! ... bo jak teraz nie poleżysz, to za chwilkę będziesz musiała do szpitala jechać i przeleżeć prawie 3 miechy."
Dla mnie leżenie to jakiś totalny koszmar... tortura... Mam ADHD, miłość do przygody, jestem absolutnym pracoholikiem i zmuszona zrezygnować z pracy zawodowej OD WCZORAJ, już dzisiaj wpadłam od razu na niespodziankę "leżeć". Na pewno nie mogę siedzieć, praca przy kompie mi nie pomogła i sama czuję silniejszy ból po siedzeniu.
A więc leżę... po kilku godzinach jestem bliska płaczu.
Za kilka godzin mam badanie, pobierany wymaz na obecność jakichś dziwnych "cytoglizdomegachlymediajamochłonów"
(nie pamiętam)
Nie wiem jednak czy rzeczywiście mogą mieć wpływ na skracanie się szyjki...
Czy rzeczywiście mam leżeć?
Jak było u Was?