Ej, to bardzo duża różnica, a szyjka raczej się nie wydłuża. Ktoś coś musiał pewnie zmierzyć inaczej, pomylić się.
U mnie w poprzedniej ciąży wyszło 37 mm na połówkowym jak było mierzone przez brzuch, a szyjka miała tak naprawdę całą ciążę 25-27 mm, mierzone dowcipnie.
Ja dzisiaj znów leniuchuję. Bardziej z przymusu, inaczej pojechałabym z moim mężem i córeczką złożyć życzenia babci i dziadkowi - w nocy łapały mnie dość mocne skurcze, w dzień, jak trochę pochodzę, nasuwa w krzyżu. Tych skurczy się boję, dzisiaj jak się zbudziłam, to trochę wpadłam w panikę i od razu nażarłam się nospy i apsarignu. po czym od razu zrobiło mi się niedobrze, bo mój organizm jest już nospą absolutnie przejedzony. Ech, jednak, mimo że staram się o tym nie myśleć, boję się, żeby akcja porodowa nie zaczęła się do wtorku, bo to by była katastrofa.
Poza tym czuję się okropnie zmęczona. Cały czas. Czyżby ciało miało już trochę dość? Suwaczek mam trochę przestawiony, dzisiaj jest ostatni dzień 37. tygodnia. Marzeniem było dla mnie dojść tak daleko. A teraz marzeniem jest dotrzymać z tym szewm do wtorku. A wtedy niech się dzieje wola nieba.
Dziewczęta po 30 tyg. albo w kolejnej ciąży - doświadczacie skurczy BH (przygotowawczych)? Są dla Was bolesne?
A Wam, drogie leżące, powodzenia w dalszym ciągu, trzymajcie się. LADYaga, jak tam wrażenia z pierwszego samodzelnego prysznica?
Tobie w ogóle mówią coś na temat ewentualnych badań? Czy tak po prostu sobie leżysz?