Ja też się mega stresuje wszystkim. To taka jedna wielka check lista i wieczne oczekiwanie w napięciu , żeby serce było, to potem na pierwsze prenatalne czy ok, to żeby się wreszcie skończył 1 trymestr i ryzyko zwiększone poronienia, to potem żeby łożysko się do góry podniosło bo usadowiło się na szyjce. Jedne jakieś strachy mi się kończą, to coś kolejnego się zaczyna, ale trzeba przyznać, że prewencyjnie nas teraz lekarze bombardują niesamowitą ilością badań. To pappy, to czynniki łożyskowe, zawsze coś ..Jeszcze parę lat temu, moja siostra rodziła to zupełnie inaczej to wyglądało, dużej części badań które miałam ona nie kojarzyła nawet . Niby lepiej jest wiedzieć, ale na każdej wizycie zawsze coś do obserwacji, zawsze coś co w przyszłości,może a nie musi być problemem, od natłoku tych chorób, schorzen i nieprawidłowości można zwariować. Jak jeszcze ktoś (jak ja
) ma masochistyczną potrzebę grzebania, czytania i sprawdzania co może pójść nie tak to już można kota dostać. Wyobraźcie sobie, spędziłam tydzień drżąc, gdy nie było widać zarodka a już powinien być, że to może być zaśniadowa ciąża…
a tak spytam jeszcze, relanium miałaś od giną, czy psychiatry? Może też bym się wyciszyła jeżeli to by nie było dużym ryzykiem dla dziecka..