Czyli Ann miałaś bez znieczulenia poród? Kurcze, nic dziwnego, jak tak piorunująco poszło to i pewnie bóle przy tym większe. A długo miałaś parte?Czujemy się ok, trochę ze mnie leci co mnie bardzo denerwuje ale mam nadzieję że będzie coraz lepiej. Mała trochę popiła i śpi. Ja nadal nie mogę pewnie przez to uczucie powodzi....
Poród cóż.....bolało bardzo mocno. Uważam że położna to połowa sukcesu. Pokazywała jak oddychac, podpowiadala co kiedy robić ale też mówiła że mam robić tak jak czuje. Mówiła że dobrze sobie radzę choć jej mina chyba mówiła co innego na partych podłączyli oksy bo położna mówiła że skurcze są krotkie i co się mała obnizyla, po chwili się cofała. No i wychodziła z rączką więc było trudniej. Popekalam trochę ale jest ok, nie boli jakoś bardzo. Trzymam za Was kciuki dziewczyny
To przykre, tyle rodzeństwa, a takie kontakty. Nieraz życia nie przewidzi się.On śpi zanim głowę do poduszki przyłoży więc jak go w nocy o coś pytam, on nie koniecznie to pamięta bo jest półprzytomny.
Dzieciństwo dobrze wspomina, własne domowe przedszkole. Ale teraz jak widzę, nie są ze sobą bardzo zżyci. Takie podgrupy się utworzyły. Ostanie spotkanie wszystkich było na pogrzebie ich mamy. Pomijając najstarszego i mojego lubego mieszkają w promieniu 30km od siebie więc nie powinno być problemów ze spotkaniem. Chęci brak.