Ann - serio nie jest lekko. Choroby chłopaków ma się już bliżej końca, ale mimo wszystko dalej się izolujemy. Tata nie miał małej na rękach od urodzenia - wszystko robię przy niej sama. Dzięku bogu, że jest grzeczna i mało płacze, bo nie dałabym chyba rady fizycznie nosić jej ciągle na rękach. Jak posiedzę to ciągnie mnie jeszcze brzuch, bolą mnie też plecy.
Laktacja też robi swoje - leje się ze mnie strumieniami.
Próbujemy się z małą poznać na tyle, żeby było mi łatwiej funkcjonować, ale to nie jest takie proste.
Laktacja też robi swoje - leje się ze mnie strumieniami.
Próbujemy się z małą poznać na tyle, żeby było mi łatwiej funkcjonować, ale to nie jest takie proste.