reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ból i twardnienie brzucha, skracanie się szyjki macicy, skurcze

reklama
Mi niejednokrotnie chodziło po głowie żeby kombinować cesarkę. Na pewno wolałabym taki poród ze względu na poprzednie doświadczenia. Ale kurcze po porodzie ja od razu byłan na chodzie. Może te pierwsze godziny czułam się trochę słabo ale potem juz naprawdę Dobrze. A z tego co słyszałam z cesarka jest inaczej....a teraz kiedy nie wiadomo tak naprawdę dziecko sie urodzi to już w ogóle nie ma co kombinować
 
Wiesz, ja mam wrażenie, że oni się zawsze drą 🤣 na mnie też się darli jak rodziłam w tym 22 tc...

Tak!

Wróciłam na salę tak z godzinę temu, strasznie im się przeciągnęło i zamiast 9-10, to wylądowałam na stole dopiero 12:30... ale za to bez znieczulenia w kręgosłup tylko na wziewach, bo mój lekarz powiedział, że mam jak najszybcuej stanąć na nogi. Może pamiętał, że mu na wizycie narzekałam, że bardzo nie chcę leżeć pod cewnikiem.
Teraz mam trochę problem, bo jestem strasznie głodna, ale jak zaczynam jeść to zaczyna mi być niedobrze, więc jem po kilka gryzów i potem przerwa. Teoretycznie mogłabym już wstać, ale położne powiedziały, żebym jeszcze poleżała, a wstanę potem.
No i lekko jestem obolała, czuję szyjkę, ale nie aż tak, żebym chciała przeciwbólowe.

Powiem Wam, że rozjechało mnie rano totalnie, bo wszyscy do cesarek, więc KTG co chwilę słyszałam i miałam w głowie tylko, że nie z tym dzieckiem powinnam leżeć w szpitalu. Potem jak mnie wybudzili to miałam jakiś atak płaczu, bo mi się przypomniało łyżeczkowanie, ala teraz już jest ok. Szkoda, że ruchów nie czuję jeszcze.

Ja pierniczę ale czego się darli? Oglądałam wczoraj jakiś filmik ze szkoły rodzenia i tam babka mówi żeby się nie martwić, ze za drzwiami porodówki czeka na nas położna z otwartym sercem która przeprowadzi nas przez poród . Taaaaa jasne. Z otwartym sercem. Ja pierdole (bo mi się kląć chce ) porodu sie powinnam bać a nie położnej.

Lady domyślam się że wszystkie wspomnienia do Ciebie wracają....to bardzo przykre. Ale pewnie im brzuszek będzie większy, jak już będziesz czuła ruchy będziesz myśleć tylko o tym dziecku które jest w brzuchu.
 
Żebyś sięlepiej z tym czuła psychicznie:) o tym myślałam. Załatwić sobie wcześniej psychiatrę, który wypisze tokofobię i lekarza, który nie podważy.
Ja raczej nie jestem tak psychicznie pod cesarkę (w sensie chyba bardziej bym się bała, niż porodu naturalnego). Oczywiście jeśli by to miało uratować dziecko to jak najbardziej. Ja się boję, że trafię znowu na olewajski personel (bo mnie naprawdę olali i przez to skończyło się tragicznie). Chociaż już zrobiłam wszystko, żeby tak nie było tym razem. Marzy mi się taki poród, że poprę 10-15 minut i mała wyskoczy (oczywiście za 4 miesiące ;) ).
 
Ja pierniczę ale czego się darli? Oglądałam wczoraj jakiś filmik ze szkoły rodzenia i tam babka mówi żeby się nie martwić, ze za drzwiami porodówki czeka na nas położna z otwartym sercem która przeprowadzi nas przez poród . Taaaaa jasne. Z otwartym sercem. Ja pierdole (bo mi się kląć chce ) porodu sie powinnam bać a nie położnej.

Lady domyślam się że wszystkie wspomnienia do Ciebie wracają....to bardzo przykre. Ale pewnie im brzuszek będzie większy, jak już będziesz czuła ruchy będziesz myśleć tylko o tym dziecku które jest w brzuchu.
Ja miałam przy porodzie lekarza, no od razu mała leciała do inkubatora, a on się darł, bo jeden skurcz ominęłam, a potem na następnym już poszło. Tylko u mnie bez pomocy mojej i lekarza by chyba się nie udało, parte miałam co jakiś czas i mi je wyciszali, a młoda sama się dosyć mocno trzymala, tylko już stwierdzili, że nie ma szans na całkowite wyciszenie porodu i lepiej urodzić.
Ja raczej nie jestem tak psychicznie pod cesarkę (w sensie chyba bardziej bym się bała, niż porodu naturalnego). Oczywiście jeśli by to miało uratować dziecko to jak najbardziej. Ja się boję, że trafię znowu na olewajski personel (bo mnie naprawdę olali i przez to skończyło się tragicznie). Chociaż już zrobiłam wszystko, żeby tak nie było tym razem. Marzy mi się taki poród, że poprę 10-15 minut i mała wyskoczy (oczywiście za 4 miesiące ;) ).
Moja terapeutka mi właśnie proponuje, że mogłabym tak zrobić ze względu na to jak to wyglądało poprzednio, ale po dzisiaj to też sama nie wiem. Generalnie wolałabym jak najmniej medykalizowania życia, ale też zobaczę jak będzie z moim lękiem przed szpitalami.
 
Ja miałam przy porodzie lekarza, no od razu mała leciała do inkubatora, a on się darł, bo jeden skurcz ominęłam, a potem na następnym już poszło. Tylko u mnie bez pomocy mojej i lekarza by chyba się nie udało, parte miałam co jakiś czas i mi je wyciszali, a młoda sama się dosyć mocno trzymala, tylko już stwierdzili, że nie ma szans na całkowite wyciszenie porodu i lepiej urodzić.
Bardzo mi przykro, że córeńkę straciłaś :(. Nie powinny się takie rzeczy dziać, co nas spotkały (mówię tu też o personelu i jego zachowaniu). Myślę, że i tak będzie stres, czy to wyjdzie naturalny czy cesarka.
 
Dziś mam jakieś apogeum. Rano podczas snu mnie zaczęło bardzo kłuć po lewej stronie. Taki ból jakby więzadła. Nie mogłam nogi wyprostować. Tak po kilku minutach przeszlo samo. Później w ciągu dnia czasem czułam takie cmienie po tym kluciu ale nic się nie działo. Teraz miałam takie ukłucie z prawej strony, też w miejscu więzadła macicy. Znów minutę trzymało i puściło. A teraz mam twardnienia brzucha raz za razem ale bez bóli. Wzięłam nospe i magnez, modlę się żeby to minęło. Dopiero 29+2. Do szpitala na kontrolę idę za równy tydzień, nie chciała bym tego przyspieszać... W dodatku malutka z gorączką, muszę ją tu ogarnąć.. 😒
 
Dziś mam jakieś apogeum. Rano podczas snu mnie zaczęło bardzo kłuć po lewej stronie. Taki ból jakby więzadła. Nie mogłam nogi wyprostować. Tak po kilku minutach przeszlo samo. Później w ciągu dnia czasem czułam takie cmienie po tym kluciu ale nic się nie działo. Teraz miałam takie ukłucie z prawej strony, też w miejscu więzadła macicy. Znów minutę trzymało i puściło. A teraz mam twardnienia brzucha raz za razem ale bez bóli. Wzięłam nospe i magnez, modlę się żeby to minęło. Dopiero 29+2. Do szpitala na kontrolę idę za równy tydzień, nie chciała bym tego przyspieszać... W dodatku malutka z gorączką, muszę ją tu ogarnąć.. 😒

A powiedz w poprzedniej ciąży szyjka Ci się skracała ? U mnie też twardnienia zaczęly się takie konkretniejsze ok 29 TC i też jak córa gorączkowała....i ja również nie odczuwam bólu, raczej taki dyskomfort, taki ucisk. Mam nadzieję że wszystko będzie u Ciebie ok.

Jeżeli masz możliwość to po prostu dużo lez, mi leżenie pomaga (chociaż brzuch nadal twardnieje )
 
reklama
A powiedz w poprzedniej ciąży szyjka Ci się skracała ? U mnie też twardnienia zaczęly się takie konkretniejsze ok 29 TC i też jak córa gorączkowała....i ja również nie odczuwam bólu, raczej taki dyskomfort, taki ucisk. Mam nadzieję że wszystko będzie u Ciebie ok.

Jeżeli masz możliwość to po prostu dużo lez, mi leżenie pomaga (chociaż brzuch nadal twardnieje )
Nie skracała się w ogóle, ale byłam na luteinie a teraz nie więc w sumie nie wiem jak to będzie.
A z tymi skurczami jechałaś do szpitala czy ratujesz się w domu sama? 😅 U mnie dotychczas szyjka się nic nie skróciła, zobaczymy za tydzień jak po trzech tygodniach znowu.
 
Do góry