Mama2018mama
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Lipiec 2020
- Postów
- 6 987
Zgadza się, nie ma złotego środka i 100 procent pewności ze jak leżymy nic się nie zmieni a tez ze jak będziemy się ruszać nic się nie zmieni, loteria... Ale tak jest ze jak można sobie pomoc i jest chociaż 1% szansy ze to coś pomoże to można spróbować ale te sprzeczne informacje które nas otaczają mieszają nam w głowie i już tak naprawdę nie wiemy co robić... Ja od poloznej np usłyszałam "najgorsze co może być to lezenie w ciąży" gdy powiedziałam o szyjce, od lekarza mojego zeby odpoczywać ale nie leżeć plackiem a w szpitalu ordynator zadał pytanie czy będę leżeć jak wrócę do domu i człowiek się mieszaAbsolutnie nie namawiam do chodzenia, żeby nie było. Bo ja też leżę te ... myślę 3/4 czasu w ciągu dnia. Natomiast - tak jak już kiedyś pisałam - w ciągu dwóch lat podejście lekarzy bardzo się zmieniło. Jest to dla mnie interesujące. W pierwszej ciąży leżałam a szew i tak spełzł. Po dwóch tygodniach leżenia byłam w koszmarnym stanie fizycznym i mam świadomość, że teraz będzie podobnie o ile nie gorzej bo leżę od 17tc. W tej ciąży nie mam szwu, bo już usłyszałam, że szew to ostateczność. Szyjka od wizyty do wizyty taka sama. I kto to wie czemu się tak stało? No właśnie nikt. Po badaniach po poronieniu wyszło, że w łożyskach były stany zapalne - prawdopodobnie był to efekt założenia szwu, bo infekcji żadnych nie miałam, ale wtedy założenie szwu wydawało się jedynym ratunkiem. Dziś otwarcie mi mówią, że szew czy pessar to bardzo duże ryzyko stanów zapalnych i infekcji i nie chcą ich zakładać. Ja też nie mieszkam koło jakiegoś dużego ośrodka medycznego, ale widzę że Ci lekarze z którymi mam doczynienia przekazują coraz bardziej to co odszukuję w internecie, opracowaniach naukowych, a dzisiaj nawet poruszono ten temat w PnŚ. Żaden jednak wyraźnie nie powie: to możesz robić, tego nie. Słyszę tylko "polegiwać" "odpoczywać" "żyć w trybie leniwej królowej". Jedyne co to wyraźnie usłyszałam "nie dźwigamy, max 1kg". Myślę, że jeszcze minie sporo czasu zanim lekarze na prawde będą pewni jak działać, a nam pozostaje donosić te ciąże zgodnie z samymi sobą no i zaleceniami lekarzy z którymi mamy kontakt, bo żadne ich działanie nie sądzę, że jest nastawione na to, żeby nam zaszkodzić
Jedynie co nam pozostaje to wierzyć że Dotrwamy i to co robimy po swojemu według swoich potrzeb itp jest słuszne, nie można porównywać żadnej z nas, jednej szyjka poleci po. Spacerze innej po pieczeniu ciast będzie się trzymać w miejscu
Każdy postępuje tak jak uważa i na ile widzi ze moze sobie pozwolić, bo widzi ile aktywności ma w ciągu dnia i chodzi na wizyty wie co się zmienia czy stoi w miejscu czy nie
Problem szyjkowy to nie tylko problem z naciskaniem dziecka i ciężaru dziecka na szyjke, to problem z hormonami, że skurczami czy nawet z przeprowadzonymi zabiegami łyżeczkowania w przeszłości czy genami. Ciężko powiedzieć co każdej z nas pomoże nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi modlitwa za dotrwanie do końca