No i w takich wlasnie sytuacjach bardzo chwalilam sobie fakt, ze leze w szpitalu... Wieksza ilosc skurczy natychmiast zglaszalam, bo lekarze byli pod reka. Ciezko ci cos Kwiatku podpowiedziec
Mialam w tej ciazy kilka epizodow ze skurczami. Pierwszy od 15tego tyg, czyli od momentu zalozenia szwu. Skurcze pojawialy sie, nawet i po dwa na godzine i lekko pobolewaly. Nie wiem, czy efektem tego nie byla wlasnie wciaz skracajaca sie szyjka i zsuniecie szwu w okolicach 19tego tyg. Dostalam nospe i minelo. Ale juz wtedy zostalam polozona do szpitala. Przy przeprowadzce z ginekologii na patologie - przepakowywaniu, wstawaniu, chodzeniu - cala noc ze skurczami!
Zglosilam i poprosilam o diphergan. Zasnelam jak kamień, nastepny dzien rowniez przespany, skurcze minely. W okolicach 32 tyg po badaniu usg dziecka, uciskaniu glowica na brzuch - skurcze po kilka na godzine, przez okolo 7 godzin. Zglosilam na obchodzie. Lekarka powiedziala, ze po usg moze tak byc. Minelo w nocy. Podczas badania na fotelu okazalo sie, ze te skurcze nie wplynely na szyjke. Ogolnie, majac szew skurcze pojawialy sie u mnie prawie co dzien. Niewiele ich bylo, ale byly. Gdybym zauwazyla wieksza ilosc, tak jak ty, chyba zadzwonilabym do lekarza i poprosila o szybka wizyte, by ocenic, czy szyjka stoi w miejscu, czy skurcze jej nie skrocily. Taka glupia sprawa, bo u jednej skurcze moga byc i nic sie dzieje, a u drugiej od tego leci szyjka, postepuje rozwarcie itp. Jak sie teraz czujesz?