Amnesia
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 1 Grudzień 2017
- Postów
- 920
Jutro koniec 38 tygodnia i początek 39. Wypadł mi kilka dni temu czop ale nic się nie dzieje. Rozmawiałam z lekarzem i mowi, ze przewidywał taką sytuację. Mowię mu, że ostatnie dwa tygodnie są dla mnie bardzo intensywne i praktycznie calymi dniami jestem na nogach. Skurcze się skończyły i od tamtej pory nic. Przez tyle tygodni sie człowiek martwił i denerwował, a tu na końcówce "lipa". W niedziele wyjmujemy pessar i mówi, ze daje mi czas do 5 - góra - 10 sierpnia na poród, bo jak nie to 11 wywołujemy. Ale los jest przewrotny. Najpierw leżymy aby ciążę utrzymać, a potem się człowiek martwi zeby wygonić tego malucha na świat.
Mało się udzielam, bo złapałam doła. Podczytuje Was ale nie piszę żeby nikogo nie dołować.
Wiecie, milo się czyta jak któraś napisze, ze juz konczy kolejny tydzień. Takie "ufff" się czuje, bo przecież z kazdym tygodniem bliżej niż dalej.
Wszystkie w tym siedzimy lub siedziałyśmy.
Zaszczytne grono kobiet, ktore na temat szyjek i porodu przedwczesnego wie więcej niz nie jeden ginekolog-konował z dyplomem
Nasze ekspertki
Nie będę Wam tu słodzić, bo kazda z Was dobrze Wie, ze leży, oszczędza się, martwi i stara psychicznie znieść niedogodności dla swojego dziecka.
Mało się udzielam, bo złapałam doła. Podczytuje Was ale nie piszę żeby nikogo nie dołować.
Wiecie, milo się czyta jak któraś napisze, ze juz konczy kolejny tydzień. Takie "ufff" się czuje, bo przecież z kazdym tygodniem bliżej niż dalej.
Wszystkie w tym siedzimy lub siedziałyśmy.
Zaszczytne grono kobiet, ktore na temat szyjek i porodu przedwczesnego wie więcej niz nie jeden ginekolog-konował z dyplomem
Nasze ekspertki
Nie będę Wam tu słodzić, bo kazda z Was dobrze Wie, ze leży, oszczędza się, martwi i stara psychicznie znieść niedogodności dla swojego dziecka.