Jak typowo jak przy okresie to na pewno skurcze tylko czy to przepowiadające czy na dniach się zacznie coś dziać. I jeszcze ból w krzyżu. Ważne że już jest bezpieczny czasZnowu mnie męczy. Nie boli tylko irytuje. Rozpiera dziwnie mówię Ci typowo jak przy okresie hmmm... bardziej mnie denerwuje ból w krzyżu. Dziś jeszcze biorę duphaston. Jutro już mam nie brać. Mały się rusza normalnie, może trochę mniej intensywne. Fakt, że jestem w bezpiecznym okresie jest pocieszający. Tylko nie lubię niepewności a ciąża non stop mnie czymś zaskakuje. Mężowi nic nie mówię nawet bo on przeżywa gorzej niż ja. Schudł kilka kilo od kiedy trafiłam do szpitala i kazano mi leżeć w domu. Tylko rano mu sugerowałam żeby zabrał kosmetyczkę z łazienki gdybym miała jechać do szpitala i teczkę z kartą ciąży i badaniami.
reklama
Aniteczka31
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 23 Kwiecień 2020
- Postów
- 792
już biorę antybiotyk od soboty po badaniach tak na wszelki wypadekNie denerwuj się na zapas poczekaj do wyników, najwyżej weźmiesz ten antybiotyk i będzie po sprawie ps chociaż nie ja jedną czekam na wynik posiewu z moczu
Monikacyganiocha
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 18 Kwiecień 2020
- Postów
- 386
Hej dziewczyny pytanko , ma któraś bóle krocza jak leżę lub stoję nie czuje nic ... kurczę nie mogę chodzić naprawdę bol straszny i cały czas leżę. Myślicie że tak się dzieje ze leżałam 3 miesiące ? Trochę się denerwuje a lekarza mam za 3 tygodnie bo powiedział że wcześniej nie ma sensu. Boli mnie krocze i nogi nic innego mi nie dolega.
Sunflower01
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 15 Marzec 2020
- Postów
- 9 622
Może Maleństwo uciska jakiś nerw A masz telefon do swojego lekarza, zawsze byłabyś spokojniejsza, gdyby powiedział, że to normalne.Hej dziewczyny pytanko , ma któraś bóle krocza jak leżę lub stoję nie czuje nic ... kurczę nie mogę chodzić naprawdę bol straszny i cały czas leżę. Myślicie że tak się dzieje ze leżałam 3 miesiące ? Trochę się denerwuje a lekarza mam za 3 tygodnie bo powiedział że wcześniej nie ma sensu. Boli mnie krocze i nogi nic innego mi nie dolega.
Mnie boli wszystko, ale nie leżę non stop na razie.
A może to rozejście spojenia łonowego? Ja w pierwszej ciąży nie mogłam zrobić tzw kroku odstawno-dostawnego. A wiem że dziewczyny czasem praktycznie nie mogą się ruszać.Hej dziewczyny pytanko , ma któraś bóle krocza jak leżę lub stoję nie czuje nic ... kurczę nie mogę chodzić naprawdę bol straszny i cały czas leżę. Myślicie że tak się dzieje ze leżałam 3 miesiące ? Trochę się denerwuje a lekarza mam za 3 tygodnie bo powiedział że wcześniej nie ma sensu. Boli mnie krocze i nogi nic innego mi nie dolega.
C
clothilde
Gość
Cześć dziewczyny! Piszę do Was gdyż chciałam się podzielić moją historią, to dzięki Wam udało mi się przetrwać ostatnie 2 miesiące. <3
W 30tc podczas normalnej wizyty lekarka stwierdziła, że szyjka ostatnio strasznie mi się skróciła (2.7cm), grozi mi poród w każdej chwili i nie ma szans żebym donosiła ciążę do 37tc.. Wypisała skierowanie do szpitala i to nie na kiedyś tam, jak wtedy myślałam, tylko musiałam się zgłosić jeszcze w tym samym dniu. Po 5h spędzonych na izbie, badanie wykazało graniczne 2.5cm i położyli mnie na oddział. Byłam załamana, pierwszy raz w szpitalu, wirus - zero odwiedzin, a do tego świadomość że maluszek może sie urodzić w każdej chwili (a ja oczywiście nie spakowana, praktycznie bez niczego gotowego z wyprawki).
Jakby tego było mało, szpital był przepełniony i położyli mnie do sali z dziewczynami po poronieniu :/ Dostałam 2 dawki sterydów na płucka i leżałam pod kroplówką. 2x dziennie luteina i 1x ktg. Dni mijały mi na czytaniu internetów i książek, przeczytałam ponad 1000 stron tego wątku plus jak pewnie większość z Was połowe internetu na temat wcześniaków. Po kilku dniach przenieśli mnie na salę z ciężarnymi i każdego dnia dumali czy zakładać mi pessar czy nie. Leżałam w szpitalu 3tyg, nie wiedząc ile jeszcze tam zostane, co będą robić, bo wersja i pomysły zmieniały się codziennie. Dziewczyny z sali szły rodzić, przychodziły nowe, a ja dalej leżałam... Ale leżenie naprawde bardzo sie opłaca! Po tych 3tyg długość szyjki wynosiła do 3cm, więc udało mi się uniknąć pessara i nareszcie wyszłam do domu, oczywiście z nakazem dalszego leżenia.
Wiele razy podczas kryzysów myślałam, żeby tu do Was napisać, ale za każdym razem jednak rezygnowałam. Cały czas Was podczytywałam i Wasze pozytywne nastawienie i wspieranie jedna drugiej jest cudowne! Bardzo Was podziwiam, zwłaszcza jak widzę że niektóre z Was leżą prawie połowę ciąży..
W każdym razie dzisiaj rozpoczęłam 37tc, ten do którego miałam nie dotrwać, zaczynam sprzątać i wychodzić z mieszkania, zobaczymy co powie lekarka na wizycie w sobotę.
Wy też dacie rade! Trzymam kciuki za każdą z Was i dziękuje że pomogłyście mi przetrwać ten ciężki czas. :*
AAA i jeszcze luteine odstawiłam z dnia na dzień w 35tc i nic sie nie działo niepokojącego.
PS.Tydzień temu poszłam na nielegalny krótki spacer z M, następnego dnia myślałam że umre - takie miałam ogromne zakwasy
W 30tc podczas normalnej wizyty lekarka stwierdziła, że szyjka ostatnio strasznie mi się skróciła (2.7cm), grozi mi poród w każdej chwili i nie ma szans żebym donosiła ciążę do 37tc.. Wypisała skierowanie do szpitala i to nie na kiedyś tam, jak wtedy myślałam, tylko musiałam się zgłosić jeszcze w tym samym dniu. Po 5h spędzonych na izbie, badanie wykazało graniczne 2.5cm i położyli mnie na oddział. Byłam załamana, pierwszy raz w szpitalu, wirus - zero odwiedzin, a do tego świadomość że maluszek może sie urodzić w każdej chwili (a ja oczywiście nie spakowana, praktycznie bez niczego gotowego z wyprawki).
Jakby tego było mało, szpital był przepełniony i położyli mnie do sali z dziewczynami po poronieniu :/ Dostałam 2 dawki sterydów na płucka i leżałam pod kroplówką. 2x dziennie luteina i 1x ktg. Dni mijały mi na czytaniu internetów i książek, przeczytałam ponad 1000 stron tego wątku plus jak pewnie większość z Was połowe internetu na temat wcześniaków. Po kilku dniach przenieśli mnie na salę z ciężarnymi i każdego dnia dumali czy zakładać mi pessar czy nie. Leżałam w szpitalu 3tyg, nie wiedząc ile jeszcze tam zostane, co będą robić, bo wersja i pomysły zmieniały się codziennie. Dziewczyny z sali szły rodzić, przychodziły nowe, a ja dalej leżałam... Ale leżenie naprawde bardzo sie opłaca! Po tych 3tyg długość szyjki wynosiła do 3cm, więc udało mi się uniknąć pessara i nareszcie wyszłam do domu, oczywiście z nakazem dalszego leżenia.
Wiele razy podczas kryzysów myślałam, żeby tu do Was napisać, ale za każdym razem jednak rezygnowałam. Cały czas Was podczytywałam i Wasze pozytywne nastawienie i wspieranie jedna drugiej jest cudowne! Bardzo Was podziwiam, zwłaszcza jak widzę że niektóre z Was leżą prawie połowę ciąży..
W każdym razie dzisiaj rozpoczęłam 37tc, ten do którego miałam nie dotrwać, zaczynam sprzątać i wychodzić z mieszkania, zobaczymy co powie lekarka na wizycie w sobotę.
Wy też dacie rade! Trzymam kciuki za każdą z Was i dziękuje że pomogłyście mi przetrwać ten ciężki czas. :*
AAA i jeszcze luteine odstawiłam z dnia na dzień w 35tc i nic sie nie działo niepokojącego.
PS.Tydzień temu poszłam na nielegalny krótki spacer z M, następnego dnia myślałam że umre - takie miałam ogromne zakwasy
Mogłaś napisać wcześniej!Cześć dziewczyny! Piszę do Was gdyż chciałam się podzielić moją historią, to dzięki Wam udało mi się przetrwać ostatnie 2 miesiące. <3
W 30tc podczas normalnej wizyty lekarka stwierdziła, że szyjka ostatnio strasznie mi się skróciła (2.7cm), grozi mi poród w każdej chwili i nie ma szans żebym donosiła ciążę do 37tc.. Wypisała skierowanie do szpitala i to nie na kiedyś tam, jak wtedy myślałam, tylko musiałam się zgłosić jeszcze w tym samym dniu. Po 5h spędzonych na izbie, badanie wykazało graniczne 2.5cm i położyli mnie na oddział. Byłam załamana, pierwszy raz w szpitalu, wirus - zero odwiedzin, a do tego świadomość że maluszek może sie urodzić w każdej chwili (a ja oczywiście nie spakowana, praktycznie bez niczego gotowego z wyprawki).
Jakby tego było mało, szpital był przepełniony i położyli mnie do sali z dziewczynami po poronieniu :/ Dostałam 2 dawki sterydów na płucka i leżałam pod kroplówką. 2x dziennie luteina i 1x ktg. Dni mijały mi na czytaniu internetów i książek, przeczytałam ponad 1000 stron tego wątku plus jak pewnie większość z Was połowe internetu na temat wcześniaków. Po kilku dniach przenieśli mnie na salę z ciężarnymi i każdego dnia dumali czy zakładać mi pessar czy nie. Leżałam w szpitalu 3tyg, nie wiedząc ile jeszcze tam zostane, co będą robić, bo wersja i pomysły zmieniały się codziennie. Dziewczyny z sali szły rodzić, przychodziły nowe, a ja dalej leżałam... Ale leżenie naprawde bardzo sie opłaca! Po tych 3tyg długość szyjki wynosiła do 3cm, więc udało mi się uniknąć pessara i nareszcie wyszłam do domu, oczywiście z nakazem dalszego leżenia.
Wiele razy podczas kryzysów myślałam, żeby tu do Was napisać, ale za każdym razem jednak rezygnowałam. Cały czas Was podczytywałam i Wasze pozytywne nastawienie i wspieranie jedna drugiej jest cudowne! Bardzo Was podziwiam, zwłaszcza jak widzę że niektóre z Was leżą prawie połowę ciąży..
W każdym razie dzisiaj rozpoczęłam 37tc, ten do którego miałam nie dotrwać, zaczynam sprzątać i wychodzić z mieszkania, zobaczymy co powie lekarka na wizycie w sobotę.
Wy też dacie rade! Trzymam kciuki za każdą z Was i dziękuje że pomogłyście mi przetrwać ten ciężki czas. :*
AAA i jeszcze luteine odstawiłam z dnia na dzień w 35tc i nic sie nie działo niepokojącego.
PS.Tydzień temu poszłam na nielegalny krótki spacer z M, następnego dnia myślałam że umre - takie miałam ogromne zakwasy
To okropne, że musiałaś leżeć z kobietami po poronieniu. Ja bym zwariowała. Moja szyjka też po leżeniu "urosła" chociaż wielu lekarzy nie widzi wpływu leżenia na długość szyjki a niektórzy uważają, że leki należy wprowadzać dopiero kiedy szyjka spada poniżej 2cm! Na szczęście mój lekarz jest bardziej przewrażliwiony.
Rozpoczynasz 37tc? Ja też u mnie skromne 36+1tc. Chociaż już od wczoraj w nocy mam mocne twardnienie, coraz więcej epizodów "bólu jak na okres" a rano miałam dwa normalne skurcze. Jeż teraz będzie co ma być. Mam dziś wizytę i zobaczę czy to przepowiadające czy coś ruszyło.
Hej Dziewczyny!
Miałam noc z głowy. Od 23 pobolewanie brzucha i tysiące myśli. Miałam dziś odstawić duphaston ale w nocy się przestraszyłam i zjadłam tabletkę 10mg. Chciałam dać nam jeszcze czas ponieważ nie wiem czy coś ruszyło czy to tylko przepowiadające które mogą mnie jeszcze męczyć kilka dni lub nawet tydzień... Teraz zastanawiam się czy to był dobry ruch. Jak sobie tym tylko przedłużę męczarnie (zakładając, że coś się dzieje). Podejrzewam, że 10mg brane o 5rano nie zatrzymała ewentualnego porodu ale żebym nie uszkodziła "wrazie W" szyjki
Chwilę temu miałam dwa normalne skurcze, jeden po drugim, jak skurcze łydek tylko w brzuchu. Teraz cisza... Cisza trwa już z 15min...
Mam nerwy. Wstałam rano i było ok chwilę. Myślałam, że zmęczyłam się pracą przy laptopie. Teraz mam w głowie mętlik. Byłe do 16:30
Miałam noc z głowy. Od 23 pobolewanie brzucha i tysiące myśli. Miałam dziś odstawić duphaston ale w nocy się przestraszyłam i zjadłam tabletkę 10mg. Chciałam dać nam jeszcze czas ponieważ nie wiem czy coś ruszyło czy to tylko przepowiadające które mogą mnie jeszcze męczyć kilka dni lub nawet tydzień... Teraz zastanawiam się czy to był dobry ruch. Jak sobie tym tylko przedłużę męczarnie (zakładając, że coś się dzieje). Podejrzewam, że 10mg brane o 5rano nie zatrzymała ewentualnego porodu ale żebym nie uszkodziła "wrazie W" szyjki
Chwilę temu miałam dwa normalne skurcze, jeden po drugim, jak skurcze łydek tylko w brzuchu. Teraz cisza... Cisza trwa już z 15min...
Mam nerwy. Wstałam rano i było ok chwilę. Myślałam, że zmęczyłam się pracą przy laptopie. Teraz mam w głowie mętlik. Byłe do 16:30
Progesteron raczej nie zatrzyma porodu mi lekarka mówiła że ok 34/35tc on i tak już nie działa tak jak we wcześniejszej ciąży, a właściwie to wcale nie działa..ile w tym prawdy to nie wiem wytrzymasz do wizyty, lekarz zobaczy co tam się dzieje bo z takimi skurczami możesz przechodzić jeszcze 2tyg.. ale też może się zdarzyć, że akcja rozkręci się w ciągu kilku godzinHej Dziewczyny!
Miałam noc z głowy. Od 23 pobolewanie brzucha i tysiące myśli. Miałam dziś odstawić duphaston ale w nocy się przestraszyłam i zjadłam tabletkę 10mg. Chciałam dać nam jeszcze czas ponieważ nie wiem czy coś ruszyło czy to tylko przepowiadające które mogą mnie jeszcze męczyć kilka dni lub nawet tydzień... Teraz zastanawiam się czy to był dobry ruch. Jak sobie tym tylko przedłużę męczarnie (zakładając, że coś się dzieje). Podejrzewam, że 10mg brane o 5rano nie zatrzymała ewentualnego porodu ale żebym nie uszkodziła "wrazie W" szyjki
Chwilę temu miałam dwa normalne skurcze, jeden po drugim, jak skurcze łydek tylko w brzuchu. Teraz cisza... Cisza trwa już z 15min...
Mam nerwy. Wstałam rano i było ok chwilę. Myślałam, że zmęczyłam się pracą przy laptopie. Teraz mam w głowie mętlik. Byłe do 16:30
reklama
C
clothilde
Gość
.
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Podziel się: