Ale naskrobałyście, przynajmniej mam co czytać
. Mniej mnie tutaj ostatnio, bo przeżywam jakieś załamanie. W poniedziałek na 19.00 mam lekarza i od kilku dni tylko i wyłącznie myślę o tej wizycie. Czy wszystko ok, czy nie powie mi, że mam iść do szpitala eh. Leżę i tak codziennie patrzę tylko w sufit z nadzieją, że chociaż w tych ostatnich tygodniach tą ciąża będzie łaskawa. Jeszcze mnie dobił fakt, że mój lekarz we wtorek idzie na 4tygodniowy urlop, a ja muszę się w między czasie umówić do innego lekarza by sprawdził, łożysko i przepływy. Zaraz inny wynajdzie coś innego i jak nic osiwieję. Dosyć mam trochę tej diety i dosłownie śnię o czekoladzie. Nawet taki głupi kebab wydaje mi się rarytasem. Nie mogę się spakować do torby. Nie wiem jak się za to zabrać. Skurcze łydek nie dają mi spać, mam koszmary. Wczoraj śniło mi się, że siedząc na toalecie poczułam jak passar mi wypada, a jak się okazało to nie passar tylko dziecko i że strachu wepchnełam go spowrotem. Czułam wszystko tak, jakbym urodziła. Jak jeszcze raz przyśnią mi się takie głupoty, to przestanę sypiać. Zastanawiam się jak Wam mijają dni? Dobrze się czujecie? Nie macie koszmarów? Witam też nowe dziewczyny i bardzo mi przykro, że problem z niewydolnością ściąga kolejne osoby ale to nie wyrok i tutaj wszystko jest możliwe, nawet wywoływanie porodu po terminie hehe także głowy do góry i trzymam kciuki