Pierwsze 3 tygodnie na l4(26-29 tydzień) był lajcik. Lekarka nie mówiła że mam leżeć zupełnie plackiem (jest teoria że jak szyjka ma się zepsuć to i tak się zepsuje a wręcz leżenie osłabia mięśnie trzymające brzuch)siedziałam w domu, 3/4 czasu leżałam ale też zrobiłam na spokojnie(baaardzo powoli) przegląd szafy, nastawiłam prania bobasowych rzeczy, robiłam kanapki i herbatę. Nie gotowałam i starałam sie nie robić przysiadów, nie podnosić niczego ciężkiego. W soboty robiłam krótkie wychodne: raz do restauracji i raz na budowę domu. Drugi raz to było za dużo i wylądowałam w szpitalu z plamieniem i lejkiem na zastrzyki ze sterydów. Jak to lekarz powiedział: da się stwierdzić po fakcie że pacjentka się przeforsowała, nie powie mi gdzie jest bezpieczna ilość chodzenia. Powiem ci że zdecydowanie lepiej lezy się w domu niż w szpitalu... Po szpitalu leżałam już grzecznie, tylko toaleta, prysznic, przejścia z jednego legowiska na drugie
krokomierz pokazywał max 500 kroków, raczej 300. Mąz przynosił jedzonko, czasem zrobiłam herbatę.
W szpitalu uparłam się na pesar, zrobili mi posiewy ale odradzali założenie. Zanim dałam się wypuścić konsultowałam jeszcze z moją prowadzącą i też powiedziała że odradza. Dzwoniłam do wujka ginekologa i też powiedział żeby nie zakładać bo to ciało obce i dodatkowo zwiększa ryzyko infekcji. Kupiłam pesar sle im zaufałam, nie założyłam. I tak sobie wyleżałam na luteinie i magnezie.
Dziewczyny mają tu pozytywne doświadczenia z pesarami. Zdaj się na lekarza